Gianni Moscon w niedzielnym wyścigu jednodniowym Kuurne-Bruxelles-Kuurne uczestniczył w kraksie, wraz z kilkudziesięcioma innymi kolarzami. Zawodnik ekipy Ineos poszukiwał swojego roweru i w tym celu rzucił rowerem w swojego rywala. - Musiałem podnieść ręce, aby chronić twarz. Chciałbym go uderzyć za to - powiedział Jens Debusschere, biorący udział w kraksie.
Moscon, który w swojej karierze dwukrotnie zdobywał tytuł mistrza Włoch w jeździe indywidualnej na czas, już po kilku minutach od zdarzenia został zdyskwalifikowany przez sędziów, przez co jeszcze w trakcie jazdy odpiął numer startowy od koszulki. Po chwili wsiadł do samochodu swojego zespołu. Jak się jednak okazuje, to nie pierwszy taki incydent z udziałem włoskiego kolarza.
W 2018 roku, podczas Tour de France, uderzył pięścią Eliego Gesberta, przez co został wykluczony z "Wielkiej Pętli". Rok wcześniej obraził na tle rasowym ciemnoskórego Kevina Rezę i zepchnął z roweru Sebastiena Reichenbacha, przez co Szwajcar uszkodził łokieć i żebra. Włoch został jednak wówczas uniewinniony z powodu braku dowodów na jego winę.
- Tyle wydarzeń z jego udziałem i zawsze jest to jego wina. Jeśli spytasz w peletonie kogokolwiek o jego nastawienie do Moscona, co najmniej 90 procent zareaguje negatywnie - podkreśla Debusschere. - To jest po prostu jego osobowość i nigdy się nie zmieni - dodał kolarz ekipy B&B Hotels - Vital Concept p/b KTM.