Nic Dlamini ma 24 lata, pochodzi z RPA i jeździ w grupie NTT Pro Cycling. W 2018 roku wygrał klasyfikację górską Tour of Britain, a w 2019 startował m.in. w Vuelta a Espana. W piątek trenował na terenie Parku Narodowego Góry Stołowej w RPA bez biletu uprawniającego do wjazdu. Strażnicy parku zatrzymali go w agresywny sposób. Szarpiąc, zaciągnęli go do samochodu. Złamali mu rękę.
Władze parku w oficjalnym komunikacie potwierdziły, że doszło do zatrzymania, ale kolarz sam jest sobie winny, bo do złamania ręki by nie doszło, gdyby nie stawiał oporu. Donovan Le Cok, kolarz-amator z Kapsztadu, który trenował z Dlaminim i nagrał całe zajście, przedstawił w rozmowie z serwisem VeloNews.com nieco inną wersję wydarzeń. - Strażnicy sprawdzali zezwolenia, próbowali zatrzymać Dlaminiego i spowodowali jego upadek. Uszkodzili jego rower. Doszło do gorącej dyskusji, która chyba nie spodobała się strażnikowi, więc bardzo mocno wykręcił mu rękę - opowiada Le Cok. - Na filmie, który nagrałem, słychać jak pęka kość. Później wrzucili go na tył swojego auta - dodał.
Klub Dlaminiego poinformował, że przeszedł już operację w Kapsztadzie i zapowiedział kolejny komunikat o stanie jego zdrowia.