Niemiec: Forma Rafała Majki rośnie. Może pokazać swoją moc

Luka Mezgec okazał się najszybszy na finiszu 5. etapu Tour de Pologne w Bielsku-Białej. Znakomicie zaprezentował się także Rafał Majka, który zajął 6. miejsce.
Zobacz wideo

Luka Mezgec okazał się najszybszy na finiszu z peletonu na ulicach Bielska-Białej. Sprint na wznoszącej się drodze wykorzystał także Rafał Majka, który zajął 6. miejsce. W rozmowach z mediami przyznawał, że wykorzystał nadarzającą się okazję do finiszowania, gdy nie udał się plan grupy z pracą na rzecz Pascala Ackermanna.

Przemysław Niemiec, dyrektor ds. trasy Tour de Pologne podkreślał, że ostatnie metry rywalizacji w Bielsku-Białej ponownie przyniosły wiele emocji. - Ten finisz znam bardzo dobrze. Po raz kolejny pokazał, że nie jest typowy, to finisz na wymęczenie. Nie zapominajmy, ze ostatnie 3 kilometry cały czas prowadzą lekko do góry i nie wygrywa tu typowy sprinter, ale sprinter, który poradzi sobie także na niewielkich podjazdach. Mezgec takim kolarzem jest, w ubiegłym roku wygrał tu Michał Kwiatkowski, który nie tylko potrafi finiszować, ale także wspinać się po niedługich podjazdach. Przegibek zrobił pierwszą selekcję i uważam, co prawda z perspektywy samochodu, że wyszedł bardzo ciekawy etap - podkreślił były kolarz.

Rafał Majka swoim doskonałym finiszem pokazał, że jego forma rośnie z każdym dniem. - Myślę, że rośnie forma Rafała Majki. Nie zapominajmy, że przed Tour de Pologne był w górach. Pierwsze trzy etapy dobrze mu zrobiły, bo złapał rytm wyścigowy, a długo się nie ścigał. Jutro [w czwartek - przyp.red.] i w piątek pokaże swoją moc, i będzie starał się odnieść kolejne zwycięstwo w naszym narodowym wyścigu - powiedział Przemysław Niemiec.

W czwartek na kolarzy czeka 160 kilometrów trasy z Zakopanego do Kościeliska. Ze względu na sześć premii górskich I kategorii, zdecydowanie wyrasta do miana kluczowego etapu tegorocznego Tour de Pologne. - Będzie bolało zaraz po starcie. Kilometr po starcie skręcamy na ulicę Salamandry, gdzie będzie pierwszy podjazd pod Gubałówkę. To półtora kilometra bardzo trudnego podjazdu, a wielu kolarzy ma problem z wjechaniem na podjazd zaraz po starcie. Potem mamy zjazd na pięć rund, gdzie jest podjazd pod Pitoniówkę, pokonywany pięć razy. I potem dojazd do Kościeliska, gdzie będzie powtórny podjazd pod Gubałówkę, także selekcja będzie bardzo duża i już jutro będziemy oglądać potencjalnego zwycięzcę całego wyścigu - opisuje trasę czwartkowej rywalizacji Przemysław Niemiec, dyrektor ds. trasy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.