Na krakowskich błoniach z bardzo dobrej strony zaprezentował się Paweł Franczak z reprezentacji Polski, który zajął 8. miejsce. Po zakończeniu etapu przyznał, że jest zadowolony z miejsca w czołowej dziesiątce. - Finisz w Krakowie znam nie od dzisiaj. Tutaj zawsze jest bardzo niebezpiecznie, dwa lata temu była tutaj duża kraksa, więc tutaj zawsze wszystko idzie na żyletki. Było ciasno, niewiele brakowało do podium, jednak na finiszu zawsze decydują centymetry. To niby niewiele, ale zawsze robią one różnicę, chociaż z miejsca w dziesiątce możemy być zadowoleni – przyznał zawodnik reprezentacji Polski. Zgadzał się z nim Czesław Lang. - Bardzo się cieszymy, że w tak mocno obsadzonym wyścigu, w kolarskiej lidze mistrzów, Polacy reprezentujący naszą kadrę nie chowają się, tylko walczą, próbują swoich sił, więc pozostaje tylko trzymać kciuki, żeby było tak dalej – podkreślił dyrektor Tour de Pologne.
Biorąc pod uwagę słowa Jakuba Kaczmarka, który w rozmowie z TVP przyznał, że reprezentacja nie miała odpowiedniego przygotowania przed wyścigiem, trudno się z Franczakiem nie zgodzić. Jeszcze lepiej pokazał się wspomniany Kaczmarek, który zabrał się w ucieczkę, zdobył koszulkę lidera klasyfikacji najaktywniejszych, a dzięki bonifikatom zdobytym na lotnych premiach, zajmuje 2. lokatę w klasyfikacji generalnej, ze stratą tylko 3 sekund do Pascala Ackermanna. Przy odrobinie szczęścia i odpowiedniemu ułożeniu losów wyścigu, założenie żółtej koszulki wcale nie jest nierealne...
Czesław Lang jest pod wrażeniem znakomitej dyspozycji Pascala Ackermanna, który na ostatnich metrach zdołał wyprzedzić Fernando Gavirię. - Pascal Ackermann ma apetyt na zwycięstwo, on kocha się ścigać w Polsce, w ubiegłym roku tutaj zaczął swoją wielką karierę sprinterską, wygrał trzy etapy i wydać, że przyjechał tutaj bardzo zdeterminowany, bardzo mocny i z pewnością będzie próbować. Jest faworytem jutrzejszego etapu, choć nie brakuje tutaj innych znakomitych sprinterów – zauważył dyrektor Tour de Pologne, który cały czas liczy na kolarza UAE Team Emirates. - Gaviria dochodzi do siebie po kontuzji. Rozmawiałem z nim, mówił, że go jeszcze trochę noga boli, utyka na tą nogę, ale widać, że to jest rasowy kolarz. Dobrze wystartował, ale im bliżej był kreski, widać było, że osłabł. Zostało jeszcze kilka etapów, na pewno będzie próbował – dodał Lang.
Jednym z negatywnych aspektów ścigania w Krakowie była kraksa dwóch kolarzy Cofidisu – Luisa Angel Mate i Filippo Fortina, którzy musieli wycofać się z rywalizacji w tegorocznym Tour de Pologne. Groźnie wyglądający upadek miał także Adrian Kurek, który przewrócił się tuż po wygraniu lotniej premii. - Adrian Kurek po finiszu na lotnej premii wpadł w dziurę i przerzutka mu zawinęła się za łańcuch, wpadła za tylne koło, które się zablokowało i to go przewróciło. To nie była wina deszczu, tylko trochę nierównej drogi, bo premia była usytuowana na kostce. Żałujemy, że to się wydarzyło, bo ta ucieczka, gdyby był Adrian Kurek zapewne pojechałaby dalej i mogłaby jeszcze bardziej powalczyć – opisywał całe zdarzenie Czesław Lang, który w momencie incydentu jechał tuż za uciekającymi kolarzami.
W niedzielę na kolarzy czeka etap z Tarnowskich Gór do Katowic, który zakończy się w świątyni sprintu, jak nazywane są ostatnie metry obok katowickiego Spodka, gdzie kolarze mogą rozpędzić się do ponad 80km/h.