Wyścig punktowy był pierwszą konkurencją mistrzostw świata, której finał rozgrywano w piątkowe popołudnie na pruszkowskim torze kolarskim. Na starcie 40-kilometrowej rywalizacji, w trakcie której na co dziesiątym okrążeniu rozgrywany był punktowany sprint, stanął między innymi Wojciech Pszczolarski – aktualny mistrz Europy. Polak od początku jechał bardzo aktywnie, kontrolując rywalizację i kilkukrotnie atakując i nadrabiając okrążenie nad peletonem (otrzymuje się za to dodatkowe punkty), ale rywale, którzy znali możliwości Polaka w tej konkurencji, nie zamierzali pozwalać mu na zbyt wiele. Pszczolarski częściej musiał wjeżdżać na górną część toru, wymuszając w ten sposób zmianę na prowadzeniu, żeby nie stracić zbyt dużo sił. Mimo to był jednym z zaledwie czterech zawodników, którym trzykrotnie udało się wyprzedzić peleton o pełne okrążenie.
Ale pod względem taktycznym dzisiejszy wyścig zdecydowanie najlepiej rozegrał Holender Willem van Schip, który w pierwszej części wyścigu postawił na wygrywanie lotnych finiszów, zdobywając komplet punktów cztery razy z rzędu. Jechał zresztą bardzo aktywnie przez większość rywalizacji i to właśnie zdobyte w ten sposób aż 44 punkty zdecydowały o jego tytule mistrzowskim i tęczowej koszulce. Drugie miejsce zajął reprezentant Hiszpanii Sebastian Mora Verdi, trzeci był Irlandczyk Mark Downey, któremu udało się uciec zamkniętemu przez kilku rywali Pszczolarskiemu i wjechać na linię mety kilka miejsc wcześniej.
„Czułbym się oczywiście lepiej, gdybym stanął na podium, ale poukładało się to tak, a nie inaczej i teraz nie ma sensu tego roztrząsać. Kilkukrotnie musiałem ciągnąć za sobą całą grupę, co kosztowało mnóstwo sił, ale w sumie należało się tego spodziewać. Nie jestem już anonimowy, a do tego wszyscy wiedzieli, że jadę u siebie, więc niewielu było chętnych do współpracy i jazdy na zmianach. W końcówce byłem zamknięty i zabrakło trochę miejsca, żeby uciec, a Irlandczyk był kilka miejsc z przodu.” – powiedział na mecie Pszczolarski.
Spośród polskich zawodników oglądaliśmy dziś również Darię Pikulik, startującą w konkurencji omnium, złożonej z czterech wyścigów, rozgrywanych w odstępie kilkudziesięciu minut: scratcha, wyścigu tempowego, eliminacyjnego oraz punktowego. Do ostatniej rywalizacji Pikulik startowała z 11. pozycji i z dorobkiem 60 punktów. Udało jej się dorzucić kilka punktów i przesunąć w klasyfikacji o jedno oczko, ale na 10. miejscu zakończyła swoją walkę w tej konkurencji. Zwyciężyła Holenderka Kirsten Wild, która obroniła mistrzowski tytuł z Apeldoorn, wyprzedzając o zaledwie dwa punkty Włoszkę Letizię Paternoster. Brązowy medal w omnium kobiet wywalczyła Amerykanka Jennifer Valente.
W piątek rozegrano również dwie konkurencje sprinterskie mężczyzn. W rywalizacji na 1000 metrów ze startu zatrzymanego bezkonkurencyjny okazał się Francuz Quentin Lafargue, wygrywając z czasem 1:00.029. Drugi czas zanotował Holender Theo Bos, na trzecim miejscu stanął drugi z Francuzów: Michael D’Almeida. Krzysztof Maksel, mimo wcześniejszych zapowiedzi nie pojawił się na starcie konkurencji.
W wyścigu indywidualnym na dochodzenie szans rywalom nie dał Włoch Filippo Ganna, który obronił tytuł mistrza świata, pokonując 4 kilometry o ponad 4 sekundy szybciej od Domenica Weinsteina z Niemiec. Brązowy medal w tej konkurencji zdobył również Włoch – Davide Plebani. W eliminacjach wyścigu indywidualnego na dochodzenie startował reprezentant Polski Adrian Kaiser, ale rywalizację zakończył ostatecznie na 13. miejscu.
Ostatnią konkurencją, rozgrywaną w piątek, były finały sprintu kobiet, które na swoją korzyść rozstrzygnęła reprezentantka Hong-Kongu Wai Sze Lee. Pokonała ona w dwóch biegach Australijkę Stephanie Morton. Walkę o trzecie miejsce rozstrzygnęła na swoją korzyść Francuska Mathilde Gross, która pokonała w finale B Niemkę Leę Sophie Friedrich.
W sobotę rywalizacja zacznie się już w południe, a wśród konkurencji Tissot UCI Mistrzostw Świata w kolarstwie torowym zobaczymy między innymi wyścigi mężczyzn, zaliczane do wieloboju omnium. Tytułu mistrza świata w tej konkurencji będzie bronił Szymon Sajnok.