Kolarze mieli do przejechania aż 238 kilometrów podczas czwartego etapu Tour de Pologne. Zadania nie ułatwiała pogoda – 40 stopniowe upały dawały się we znaki wszystkim startującym, ale na szczęście obyło się bez poważniejszych problemów zdrowotnych.
Kilka minut po godzinie 13 wszyscy zawodnicy wystartowali z Zawiercia. Jako pierwsi od peletonu oderwali się Remi Cavagna (Quick-Step), Nicolas Dougall (Dimension Data) i Jan Tratnik (CCC Sprandi Polkowice), a wkrótce dołączyli kolejni: Toms Skujins (Cannondale-Drapac), Paweł Bernas (reprezentacja Polski) i Bert Lindeman (Lotto NL-Jumbo).
W tym składzie ucieczka jechała przez bardzo długi czas. Dwie pierwsze premie lotne zdobył Lindeman, ale po przegraniu trzeciej z Janem Tratnikiem oderwał się i dołączył do peletonu. Tratnik zdobył również niebawem drugą premię specjalną w Knurowie i na 40 kilometrów przed metą prezentował się najlepiej z pięciu prowadzących kolarzy.
Niebawem peleton przyspieszył tempo i przewaga uciekinierów stopniowo malała. Remi Cavagna zdecydował się na samotną ucieczkę, ale nie wytrzymał tempa i tak jak pozostali dał się dogonić. Wiadomym więc było, że zwycięzcą etapu zostanie ktoś z peletonu.
Ostatecznie niedaleko stadionu Górnika Zabrze najszybszy okazał się Australijczyk Caleb Ewan, który wyprzedził Danny’ego Van Poppela i Petera Sagana. Najlepszy z Polaków, Alan Banaszek, zakończył etap na dziewiątej pozycji.
Liderem klasyfikacji generalnej wyścigu pozostał Peter Sagan. W kolejnym, piątym i najkrótszym (130-kilometrowym) etapie kolarze przejadą z Nagawczyny do Rzeszowa.