Zenon Jaskuła: Głupio? Nie, dlaczego? Raczej mogę powiedzieć, że jestem jasnowidzem. Mówiłem przecież, że będzie rozliczony, jeśli wygra jeden etap, a całą Veultę skończy w "dziesiątce". No to w "dziesiątce" jest, a że etapu nie wygrał? Możemy mu darować.
- Trochę jestem. Rafałowi dopisało szczęście, bo główny faworyt Chris Froome miał upadek, po którym się wycofał, a faworyt numer dwa, a więc Nairo Quintana, kilka etapów przejechał z jakimś zatruciem pokarmowym i wtedy poniósł straty. To dwaj najlepsi kolarze tegorocznego Tour de France. Ale dobrze, zostawmy ich. Rafał osiągnął największy sukces w karierze, a zrobił to w momencie, w którym kolarstwa jeszcze cały czas się uczy. I powiedzmy to wprost - ma jeszcze dużo do poprawienia.
- "Czasówkę" zawalił. Gdyby pojechał ją dobrze, miałby szansę wygrać Vueltę. Od początku mówiłem, że na tym etapie będzie się decydowała jego pozycja. Liczyłem, że będzie w najgorszym wypadku siódmy, a nie 17., że do zwycięzcy straci minutę, a nie 2:38. Niestety, nie dał rady i gonić mógł już tylko podium, a nie pierwsze miejsce.
- Za długo czekał z atakiem. Jeśli czuł się dobrze, to trzeba było szybko szukać swojej szansy. Widzę, że Rafał do końca jeszcze w siebie nie wierzy, jeszcze się trochę boi atakować. Ale nie szkodzi. To jeszcze bardzo młody zawodnik. On ma 26 lat, ja jadąc po trzecie miejsce w Tour de France, byłem o pięć lat starszy. Majka jeszcze przez trzy-cztery lata będzie stawał się coraz lepszy. Jak widać, już stać go na duże wyniki, a jak się zbliży do "30", to będzie najmocniejszy. I może to dobrze, że jeszcze nie wygrał. Niech się wspina na szczyt drabiny szczebel po szczeblu. To trzecie miejsce wziął po bardzo ciężkiej walce. Wielu zawodników naciskało, chcąc być na podium, a on się nie dał. Pokazał, że jest mocny przez trzy tygodnie. Im bliżej było końca, tym lepiej wyglądał. Jego forma szła w górę. To bardzo cenne, rzadko spotykane. Do poprawy jest natomiast jazda na pierwszych etapach. Na Vuelcie znów jakoś się nie sprężył odpowiednio i trochę niepotrzebnych strat poniósł. A jak się jedzie "generalkę", to nie można zgubić nawet 15 sekund, bo później ich zabraknie do wyższego miejsca.
- On już przed Vueltą wiedział lepiej od nas, że Rafał może jechać nastawiony na klasyfikację generalną. Myślę, że jeśli wszystko będzie dobrze, to za rok w wielkich wyścigach na początku Tinkoff-Saxo będzie jechać na dwóch liderów i dopiero w trakcie będzie stawiać na tego, który wygląda lepiej. Rosjanin jest na pewno zadowolony. Giro jego zespół wygrał dzięki Contadorowi, w TdF Alberto był w czołówce [piąty], a Rafał wygrał etap, teraz Majka jest w czołówce Vuelty. Każda ekipa chciałaby mieć taki wynik.
- Teraz już tylko w Giro nie mamy Polaka w najlepszej trójce klasyfikacji generalnej, więc dobrze byłoby to zmienić. Rafał pokazuje, że w każdych górach jest mocny. Moim zdaniem nie ma co czekać i trzeba się nastawiać na Giro. Zna już ten wyścig, kończył go na szóstym i siódmym miejscu, więc wie, jak się tam jedzie, jak będzie w formie, to powinien walczyć o zwycięstwo. Może Majka będzie jak Miguel Indurain, który wygrywał Giro i dostawał takiej motywacji, takiego napędu, że później wygrywał też Tour? Majka powinien się dużo ścigać, bo to diesel, jak ja. Potrzebuje czasu, żeby się rozpędzić, im dłużej jedzie, tym jest lepszy. Jak będzie mocny w Giro, to w TdF też mu w jego ekipie na dużo pozwolą.
- Niekoniecznie. Hiszpan jest o wiele bardziej utytułowany, ale czy panu robiłoby różnicę, czy wygrywa Contador, czy Majka, gdyby pan był sponsorem? Dla ludzi rządzących grupą ważne jest tylko to, żeby w Eurosporcie było widać ich zawodnika, żeby media często wymieniały nazwę ich ekipy. Jeśli zauważą, że Majka jest w danym momencie mocniejszy, to nie znajdzie się nikt, kto powie, że ukochał Contadora i mimo wszystko na niego trzeba postawić.