Tour de France 2015. Rafał Majka ponownie zdobywa Pireneje

Rafał Majka (Tinkoff-Saxo) wygrał 11. etap Tour de France i tym samym zapisał na swoim koncie swój trzeci etapowy triumf na trasie największego kolarskiego wyścigu świata. Polski kolarz, który przed rokiem wygrał dwa odcinki i klasyfikację górską, na półmetku tegorocznej edycji zademonstrował znakomite przygotowanie i powtórzył sukces osiągnięty przed rokiem.

To trzecie, po triumfach w Risoul i na Pla d'Adet, zwycięstwo Majki na trasie Touru. W historii wyścigu to czwarta polska wiktoria - poprzednio, w 1993 roku, etap wygrał Zenon Jaskuła.

- Wiedziałem, że będzie trudno, ale lubię taką pogodę, lubię, jak jest ciepło. Dziś dostałem okazję od ekipy, mogłem zaatakować. Jestem bardzo szczęśliwy, a zwycięstwo chciałbym zadedykować moim kolegom - Ivanowi Basso i Daniele Bennatiemu, który dziś leżał w kraksie - mówił na mecie szczęśliwy Majka.

Ekipa Tinkoff-Saxo do Francji przyjechała, by wspierać Alberto Contadora, który w tym roku próbuje wygrać zarówno Giro d'Italia, jak i lipcowy Tour de France. Hiszpan triumfował we włoskim wyścigu w maju, a na trasie Touru na razie nie błyszczy - minuta straty do Christophera Froome'a (Team Sky) po pierwszym tygodniu zmagań nie rokowała dobrze, a na 10. etapie "El Pistolero" stracił dodatkowe 2:51 i w klasyfikacji generalnej zajmuje szóste miejsce.

Jazda na własną rękę

Majka na drugim odcinku w Pirenejach otrzymał możliwość jazdy na własną rękę. 25-latek na drodze z akwitańskiego Pau do Cauterets wyciął ten sam numer co przed rokiem - zabrał się do ucieczki dnia, po czym na jednym z podjazdów urwał z koła współtowarzyszy i samotnie przejechał ostatnie 50 kilometrów, na mecie spokojnie unosząc ręce w geście zwycięstwa.

Polak pozostałym uciekinierom odjechał na legendarnym Col du Tourmalet i wysforował się na czoło wyścigu, na wysokości 2115 metrów nad poziomem morza, zdobywając punkty na górskiej premii i wygrywając specjalną nagrodę imienia byłego dyrektora Touru - Jacques'a Goddeta.

- Majka to wspaniały góral - komentował na gorąco Amerykanin Greg LeMond, trzykrotny zwycięzca Wielkiej Pętli i ekspert stacji Eurosport.

Polak na ostatnim podjeździe jechał bardzo mocno, trzymał równe tempo i spokojnie dotarł do mety. Pozostali uciekinierzy próbowali gonić, ale kreskę przecięli ponad minutę za Majką. Grupka faworytów finiszowała ponad 5 minut za Polakiem, remisowo kończąc zmagania.

- Przyjechałem pomóc Alberto. Musimy walczyć, Tour trwa jeszcze dwa tygodnie - zapowiedział na mecie polski góral.

Peleton zmagania w Pirenejach kończy jutro na trasie górskiego etapu, który zakończy się na trudnym podjeździe Plateau de Beille (15,8 km, średnio 7,9 proc.).

Tour de France... i nie tylko. Największe kolarskie kraksy [ZDJĘCIA i WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Agora SA