Kolarstwo. Białorusin z CCC-Sprandi Polkowice oskarżony o rasizm

Kolarz grupy CCC-Sprandi Polkowice Branislau Samoilau podczas wyścigu Dookoła Austrii nazwał Natnael Berhane z Erytrei, jeżdżącego dla grupy MTN Qhubeka, ?pieprzonym czarnuchem?. Przedstawiciele polskiej grupy przyznają, że incydent miał miejsce. - Grupa nie utożsamia się z takim zachowaniem. Zawodnik zostanie ukarany po powrocie z wyścigu - powiedział Sport.pl Piotr Wadecki, dyrektor sportowy CCC-Sprandi.

Sprawa odbiła się szerokim echem w Wielkiej Brytanii. O wybryku Samoilau napisały poważne dzienniki "The Guardian" i "The Telegraph".

Podczas środowego etapu wyścigu Dookoła Austrii Samoilau miał nazwać Berhane "pieprzonym czarnuchem". - Do takiego zdarzenia rzeczywiście doszło. Nie wiem, co dokładnie powiedział rywalowi, ale to absolutnie niedopuszczalne, by obrażać kogoś na tle rasowym. Być może to rywal wcześniej coś mu powiedział, ale nie wiem, co musiałoby to być, by odpowiedzieć w ten sposób - powiedział Sport.pl Piotr Wadecki, dyrektor sportowy ekipy.

- Grupa nie utożsamia się z takim zachowaniem. Zawodnik zostanie ukarany po powrocie z wyścigu. Po powrocie z wyścigu porozmawiam z Samoilau, z innymi kolarzami, członkami ekipy i prezesem, dopiero wtedy podejmiemy decyzję o karze - dodał. Prawdopodobnie zawodnik jako karę przekaże kwotę pieniędzy na rzecz fundacji Qhubeka (tłum. "Do przodu!"), która zajmuje się promocją kolarstwa w Afryce poprzez zakup rowerów.

Wadecki wątpi, by jakiekolwiek działania zostały podjęte ze strony UCI, zawodnik nie zostanie wykluczony z wyścigu Dookoła Austrii. - Dzień po incydencie Samoilau wyjaśnił sprawę z rywalem, wszystko było między nimi było w porządku - stwierdził.

Wadecki podejrzewa, że incydent z wyścigu Dookoła Austrii nie trafił do mediów przypadkowo. - Sprawa została załatwiona w czwartek, a potem zrobiło się wokół niej głośno. Wygląda to tak, jakby ekipie zależało na rozgłosie, to wciąż stosunkowo nowy zespół - powiedział Wadecki.

To niejedyny rasistowski incydent

MTN Qhubeka to grupa z RPA. Jej kolarze, w większości pochodzący z Afryki, odgrywają coraz większe znaczenie w światowym peletonie. Podczas czwartkowego etapu Tour de France kolarz tej grupy Daniel Teklehaimanot z Erytrei zdobył wystarczającą liczbę punktów, by założyć białą koszulkę w czerwone grochy dla najlepszego górala. Jest pierwszym kolarzem z Afryki, który zdobył koszulkę na jednym z wielkich wyścigów. W czerwcu ten sam kolarz był najlepszym góralem podczas Critérium du Dauphiné.

MTN Qhubeka osiąga coraz lepsze wyniki, ale rasistowskie odzywki w kierunku kolarzy grupy się zdarzają. - Wczoraj znów jeden z kolarzy z innego zespołu krzyknął do naszego zawodnika: "Spieprzaj z drogi, czarnuchu" - mówi Douglas Ryder, dyrektor zespołu, i dodaje, że w innych wyścigach takie incydenty też mają miejsce. Zdarzało się, że kibice w ich kierunku wydawali małpie odgłosy.

- W zeszłym roku na Vuelta a Espana jeden z zawodników czołowej grupy powiedział do moich kolarzy: "Nie pasujecie to, spadajcie na koniec peletonu" - mówi Ryder.

Jednak, jak zaznacza Ryder, to są tylko pojedyncze wybryki. Swoim afrykańskim kolegom pomagają dobrze znani w peletonie Tyler Farrar i Edvald Boasson-Hagen. - Mamy też ogromne wsparcie od szefów i właścicieli największych kolarskich ekip świata jak np. Shayne'a Bannana (Orica-GreenEdge), Dave'a Brailsforda (Team Sky) czy Wiaczesława Ekimowa (Katiusza). Oni uwielbiają nasz zespół, uważają, że świetnie pasujemy do peletonu. Są jeszcze kolarze, którym ciężko pogodzić się z naszą obecnością, ale są w zdecydowanej mniejszości - mówi Ryder.

Tour de France... i nie tylko. Największe kolarskie kraksy [ZDJĘCIA i WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.