Kolarstwo. Alberto Contador na półmetku wyścigu o historyczny wyczyn

?El Pistolero? w Mediolanie wygrał 98. edycję włoskiego wyścigu trzytygodniowego Giro d'Italia i oczy zwraca już ku lipcowemu Tour de France.

Alberto Contador (Tinkoff-Saxo) bezpiecznie dojechał do mety ostatniego etapu tegorocznego Giro d'Italia i na podium odebrał nagrodę dla zwycięzcy klasyfikacji generalnej całej imprezy.

To drugie, a w zasadzie trzecie zwycięstwo hiszpańskiego zawodnika we włoskim Grand Tourze. Contador na trasie wyścigu wcześniej wygrał w 2008 i 2011 roku, ale druga wiktoria została mu odebrana w związku z aferą dopingową z Tour de France 2010 i dwuletnią dyskwalifikacją nałożoną na niego w 2012 roku.

32-letniemu dziś Contadorowi w 2012 roku odebrano zwycięstwo w Tour de France (2010) i Giro (2011), okres dwóch lat od pozytywnego testu na clenbuterol zaliczając na poczet kary. Hiszpan nigdy nie pogodził się z utratą tytułów i dziś na mecie pokazał publiczności trzy palce - znak trzech wygranych na trasie Corsa Rosa.

Według oficjalnych statystyk hiszpański campeon wygrał 7 wyścigów trzytygodniowych, według obliczeń samego zainteresowanego licznik na razie zatrzymał się na cyfrze 9.

Na trasie tegorocznego Giro Contador nie pozwolił rywalom na wiele. Od pierwszego górskiego odcinka jechał w koszulce lidera, tracąc ją jedynie na jeden dzień w wyniku kraksy. Bezprecedensowa w jego startach w Grand Tourach strata okazała się jedynie potknięciem - następnego dnia na czasówce Hiszpan szybko wybił z głowy młodego Fabio Aru marzenia o przejęciu prowadzenia w wyścigu

Contador wyścig wygrał w zasadzie sam, po drodze pokazując, że ulepiony jest z nietuzinkowej gliny. Jego ekipa nie liczyła się na żadnym z kluczowych etapów i w najważniejszych momentach Hiszpan musiał samotnie stawiać czoła rywalom z kazachskiej Astany. Ci próbowali wszystkiego - Aru atakował, gdy Contador zmagał się z wybitym barkiem. Bez skutku. Mikel Landa i Aru naciskali, gdy lider wyścigu zmieniał koło. Jeszcze gorzej, gdy podrażniony Hiszpan na najcięższej przełęczy Europy dał im surową lekcję pokory, swoją niesamowitą pogonią dając popis jazdy po górach i pokazując wyraźnie, kto jest obecnie panującym królem górskich przełęczy.

Słabość Contador okazał jedynie wczoraj, na ostatnim górskim etapie. Hiszpan na potwornie ciężkim Colle delle Finestre osłabł i odpadł z grupy liderów. Do mety było ponad 30 kilometrów, w tym kolejna wspinaczka do stacji narciarskiej Sestriere. "El Pistolero" zachował kamienną twarz, nie spanikował. Na zjeździe uzupełnił węglowodany, złapał oddech i rozpoczął samotną pogoń. Strata dwóch i pół minuty na mecie nie była dla niego powodem do zmartwienia - do etapu przystępował z zapasem blisko 5 minut nad rywalami.

Dzisiejszy etap - przejażdżka do Mediolanu - była tradycyjnie rundą honorową. Contador popijał szampana nalewanego mu z samochodu przez rosyjskiego multimiliardera Olega Tinkowa - właściciela zespołu Tinkoff-Saxo. Tinkowa, który specjalnie na okoliczność zwycięstwa swojego zawodnika przefarbował włosy na różowo.

W pogoni za miejscem w historii

"El Pistolero" smakiem szampana nie będzie cieszył się długo. Dziś, po zejściu z podium w Mediolanie, rozpoczyna się jego przygotowanie do kolejnego celu. Hiszpan znajduje się obecnie na półmetku pogoni za legendami i w lipcu zwycięstwem w Tour de France będzie chciał na zawsze wpisać się do annałów kolarstwa.

Contador swoje miejsce w historii już ma - jest szóstym kolarzem w dziejach kolarskich wyścigów, którzy w karierze wygrali wszystkie trzy Grand Toury.

W tym roku jego ambicje sięgają jednak celu w ostatnich dwóch dekadach uznanego za niemal niemożliwy. Wygranie Giro i Touru w jednym sezonie to wynik, którego od 17 lat nie udało się osiągnąć nikomu, przede wszystkim ze względu na niezwykle krótką, zaledwie miesięczną, przerwę między tymi dwoma najcięższymi wyścigami świata.

Sukces ten w swoich palmares mają tylko najwięksi - Fausto Coppi (1949, 1952), Jacques Anquetil (1964), Eddy Merckx (1970, 1972), Bernard Hinault (1982, 1985), Miguel Indurain (1992, 1993) oraz Marco Pantani (1998).

O ile sukcesy Coppiego, Anquetila, Merckxa czy Hinault odnoszone były w nieco innych realiach, triumfy Induraina i Pantaniego przypadają na ciemny okres lat 90., czyli okresu, gdy zawodowy peleton środki dopingujące przyjmował jak przedwyścigowy makaron. Od czasu zmarłego tragicznie Włocha, który triumfował w cieniu afery dopingowej zespołu Festina, kolarstwo (nie tylko na polu antydopingowym) wygląda nieco inaczej i wygranie dwóch trzytygodniowych wyścigów z rzędu w jednym sezonie jest niezwykle trudne, a dla znakomitej większości zawodników - zdecydowanie nieosiągalne.

Contadora czeka zatem największe wyzwanie kariery. Na odpoczynek czasu jest niewiele - nawet nie na fizyczny, ale na ten psychiczny. Bycie na szczycie, związane z tym obowiązki i presja to wyzwania wymagające silnej osobowości i odpowiedniej koncentracji na celach.

Hiszpan potwierdzał już w przeszłości, że nie ma z tym problemów, a we wcześniejszej części sezonu zapowiadał, że jego forma we Włoszech będzie dopiero przygrywką do dyspozycji szykowanej na lipiec. Na jego korzyść przemawia też to, że na ustrzelenie dubletu porywał się już w 2011 roku - zna więc doskonale możliwości swojego organizmu i wie, jakich błędów unikać.

Nigdy nie mów nigdy

3 lipca w holenderskim Utrechcie Alberto Contador stanie twarzą w twarz z zawodnikami mocniejszymi od Aru i Landy, bardziej doświadczonymi i świetnie przygotowanymi. Górska trasa w normalnych warunkach faworyzowałaby Hiszpana, jednak po majowym wysiłku należy się spodziewać, że każdy wysiłek będzie dokładnie przekalkulowany.

Należy? No właśnie nie. Należy spodziewać się nieszablonowych rozwiązań i zagrań wytrącających konkurencji oręż z ręki. Nie, nie spychania do rowu i przebijania opon - raczej ruchów, których nikt się nie spodziewa i które przez większość ocenione zostałyby jako niewykonalne. Tych, które, obok pięknej jazdy w górach i niesamowitej wytrzymałości, są znakiem firmowym zawodnika z przedmieść Madrytu.

Kolarze zmęczeni, ale z uśmiechami. Nic dziwnego! Tak całują ich piękne hostessy [ZDJĘCIA]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.