Mediolan - San Remo. Michał Kwiatkowski wśród faworytów słynnego klasyka

W niedzielę wyścig kolarski Mediolan - San Remo, jeden z pięciu najważniejszych klasyków w sezonie. I najdłuższy, bo trasa ma aż 293 km. Kandydatem do podium jest polski mistrz świata Michał Kwiatkowski.

Włosi mówią po prostu "La Primavera", czyli "Wiosna", bo to pierwszy duży wyścig jednodniowy w roku, tradycyjnie rozgrywany pod koniec marca. W tym sezonie odbędzie się już 106. edycja Primavery.

293-kilometrowa trasa to ogromne wyzwanie dla nóg i płuc kolarzy. Na rowerach będą blisko siedem godzin, rekord wyścigu to 6 godz. i 25 min. Od 1990 r. należy do Włocha Gianniego Bugno. Jednak żeby się do niego zbliżyć, musi pomóc pogoda. Jeśli pada, wieje, a temperatura spada, co w marcu zdarza się często, kolarze wyhamowują.

Królem Primavery jest Eddy Merckx. Belgijski dominator w latach 60. i 70. triumfował w San Remo aż siedmiokrotnie, co jest rekordem wyścigu, ale też rekordem wszech czasów, jeśli chodzi o triumfy jednego kolarza w tym samym klasyku.

Milan - Sam Remo zaliczany jest do tzw. pomników, czyli pięciu najbardziej prestiżowych wyścigów jednodniowych, obok wyścigu Dookoła Flandrii (5 kwietnia), Paryż - Roubaix (12 kwietnia), Liege - Bastogne - Liege (26 kwietnia) i Il Lombardii (6 października).

O ile pagórkowata trasa Il Lombardii sprawia, że zamykający sezon w Europie wyścig uchodzi za pole do popisu dla wspinaczy, to Milan - Sam Remo przez lata dorobił się statusu klasyka sprinterów. Wszystko przez mało pofalowaną trasę, na której najtrudniejszy pagórek Passo del Turchino (532 m) znajduje się 150 km przed San Remo.

Na metę, która po raz pierwszy od siedmiu lat wraca na Via Roma, aleję w centrum włoskiego kurortu, wpada zazwyczaj grupa kilkunastu lub kilkudziesięciu sprinterów i rozstrzyga między sobą wyścig. Wyjąwszy ewenementy w typie Merckxa, w Primaverze najczęściej brylowali klasyczni królowie ostatniej prostej. Jak Niemiec Erik Zabel, który w ostatnich latach zgarnął cztery triumfy (ale i tak najlepiej pamiętany jest z powodu porażki z Oscarem Freirem w 2004 r., gdy za wcześnie podniósł ręce do góry i przegrał o kilkanaście centymetrów). Ostatnie dwie edycje też należały do sprinterów - w 2014 r. zwyciężył Norweg Alexander Kristoff (Katjusza), a dwa lata temu - Gerald Ciolek (MTN).

Najczęstszy scenariusz wyścigu jest taki, że drużyny próbują dowieźć swoich najlepszych sprinterów w niedraśniętym stanie na ostatni pagórek - Poggio, znajdujący się 5,5 km od mety. Dopiero tam zaczyna się ostateczna rozgrywka między liderami.

Ale nie zawsze tak jest - na Poggio zdarzają się czasem ucieczki albo ataki w mniejszych grupach, do których załapują się bardziej wszechstronni kolarze, np. tacy jak Kwiatkowski. Tak było m.in., gdy wygrywał Paolo Bettini (2003) czy Laurent Jalabert (1995).

Belgijska ekipa Etixx-Quick Step, w której ściga się Kwiatkowski, też jest przygotowana na kilka scenariuszy. Numerem jeden będzie Brytyjczyk Mark Cavendish, sprinterski mocarz, zwycięzca Milan - Sam Remo 2009, były mistrz świata i triumfator 25 płaskich etapów Tour de France. Ale Cavendish nie jest w pełni formy, kilka tygodni temu chorował na grypę żołądkową, która go osłabiła. Żeby lepiej wypocząć przed Primaverą, wycofał się w zeszłym tygodniu przed finiszem siedmioetapowego Tirreno - Adriatico. "Wciąż wielka niewiadoma" - piszą o formie sprintera media w Wielkiej Brytanii.

Dyrektor sportowy Etixx-Quick Step Niemiec Rolf Aldag przyznaje więc, że grupa jest gotowa na opcję rezerwową, czyli atak na ostatnich kilometrach Kwiatkowskiego i Czecha Zdenka Stybara, który niedawno wygrał klasyk Strade Bianche, ten sam, w którym przed rokiem triumfował Polak. Obaj kolarze mają podobną charakterystykę - nie są klasycznymi sprinterami, ale potrafią mocno przycisnąć w końcówce i zainicjować solową akcję.

Kwiatkowski po zakończeniu w niedzielę na świetnym, drugim miejscu siedmioetapowego Paryż - Nicea pojechał do znajdującego się tuż za włoską granicą San Remo i razem z kolegą z drużyny Michałem Gołasiem kilka razy przejechał decydujące odcinki, w tym kluczowy podjazd i zjazd z Poggio. - Tam może się rozstrzygnąć wyścig, bo wszyscy będziemy już mieli w nogach ponad 280 km. Jestem zakochany w zjeździe z Poggio, przejechałem go dwukrotnie, technicznie wszystko bardzo mi pasowało - powiedział Kwiatkowski portalowi Cyclingnews.com.

Polak podkreślił, że liderem jest Cavendish, ale jest gotowy na inne rozwiązania w zależności od tego, jak ułoży się wyścig. Poprzednich dwóch edycji Kwiatkowski nie ukończył - raz znokautowała go deszczowa pogoda, raz problemy zdrowotne. - Chcę w końcu dojechać do mety - deklaruje mistrz świata.

Do tej pory najlepsze miejsce Polaka w Primaverze to trzecia lokata Zbigniewa Sprucha z 1999 r.

Głównym faworytem jest obrońca tytułu Kristoff, a oprócz niego m.in. Niemiec John Degenkolb (Giant), Australijczyk Michael Matthews (Orica) i Słowak Peter Sagan (Tinkoff-Saxo), ale Kwiatkowski u większości bukmacherów mieści się w dziesiątce czołowych pretendentów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA