Na filmiku widać, jak Hesjedal wywraca się na jednym z zakrętów podczas zjazdu ze wzgórza. Nie byłoby nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie to, że jego rower "jechał dalej".
Po upadku kolarz przytrzymał rower nogami, ale tylne koło nieprzerwanie się kręciło. Gdy Hesjedal puścił rower, to ten wtedy "pojechał dalej", kręcąc się wokół własnej osi. Przypominało to wypadki motocyklowe.
Kibice zastanawiają się, czy to oszustwo. Niewykluczone, że tak to wyglądało tylko z perspektywy kamery - rower mógł sunąć dzięki sile wytworzonej podczas upadku Hesjedala.
Podejrzenia o wykorzystywanie silników przez profesjonalnych kolarzy pierwszy raz pojawiły się w 2010 roku, kiedy Fabian Cancellara został oskarżony o używanie roweru z silnikiem ukrytym między pedałami podczas wyścigu dookoła Flandrii i klasyka Paryż-Roubaix.
Włoch Alessandro de Marchi z grupy Cannondale po samotnym finiszu wygrał siódmy etap wyścigu kolarskiego Vuelta a Espana z Alhendin do Alcaudete o długości 169 km. Hesjedal był drugi.