Kolarstwo. Drugi Abramowicz i kolarz na dopingu. Kto rządzi grupą Rafała Majki?

Rafał Majka, który wygrał już dwa etapy Tour de France, ma sporo szczęścia. Nie tylko, brzydko mówiąc, skorzystał na wycofaniu się Alberto Contadora, co może mu otworzyć drzwi do wielkiej kariery, ale też jest w zespole, którym rządzi dwójka niezwykle ekscentrycznych panów: Oleg Tinkow, właściciel grupy, i Bjarne Riis, jej dyrektor sportowy. Obaj chcą stworzyć grupę, która będzie regularnie wygrywała wielkie wyścigi, a ten drugi sam widnieje na liście zwycięzców Tour de France. Z dopiskiem ?W celu wygrania wyścigu stosował doping".

O świecie Tour de France, dopingu i walce za wszelką cenę przeczytaj w książce, która wstrząsnęła sportowym światem >>

Do stosowania środków wspomagających 50-latek przyznał się sam. Gdy w 1996 roku wygrywał "Wielką Pętlę", brał niedozwoloną erytropoetynę, a także hormon wzrostu i kortyzon. Choć wykreślono go z listy zwycięzców wyścigu, po roku postanowiono go na nią przywrócić ze wspomnianym dopiskiem. Dziś nie jest już w stanie wygrywać wyścigów sam, ale za to doskonale sprawdza się w roli dyrektora zespołu, który ma niebywałe ambicje.

Właścicielem grupy jest nie mniej ciekawa postać. Oleg Tinkow, rosyjski miliarder, który chce zostać Romanem Abramowiczem w świecie kolarstwa. Cały plan grupy Tinkoff w tegorocznym Tour de France zawalił się w momencie, gdy na 10 etapie z dalszej jazdy musiał zrezygnować Alberto Contador. To Hiszpan miał wygrać dla tej grupy cały wyścig i cieszyć się z sukcesu. Teraz jednak bohaterem jest Rafał Majka, a Tinkow ma już plan jak sprawić, by w przyszłości nie musieć zadowolić się tylko koszulkę dla najlepszego górala.

Kolarski hegemon?

Dziś zespołowi Rosjanina pozostaje walka o pojedyncze zwycięstwa etapowe i wspomnianą koszulkę. W tym doskonale sprawdza się Rafał Majka, który zwyciężał już na dwóch etapach. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku już nie wszystko będzie zależało od Contadora. Zwłaszcza że Riis, który czuje się jak ryba w wodzie w roli dyrektora sportowego, i Tinkow, który nie żałuje grosza, planują kolejne wzmocnienia. Do grupy ma dołączyć Peter Sagan, jeden ze zdolniejszych kolarzy młodego pokolenia, który bezdyskusyjnie prowadzi w klasyfikacji najlepiej punktujących na tegorocznym Tour de France.

Jeśli dodamy do tego, że Rafał Majka jest w tej chwili najlepszym góralem, to gdy Contador będzie w pełni zdrowy, na kolejnych wyścigach Tinkoff-Saxo może walczyć o zwycięstwa właściwie każdej z pięciu koszulek.

Jeśli ten plan się sprawdzi, to Tinkoff-Saxo może okazać się kolarską wersją Chelsea, czy w ostatnim czasie Realu Madryt. Wyjątkowość tych dwóch panów polega jednak nie tylko na jego zdolnościach w zarządzaniu grupą kolarską.

Gwiazdy Twittera i wielcy ekscentrycy

- Moja żółta koszulka leży w kartonie w garażu. Możecie sobie ją zabrać - powiedział Bjarne Riis przyznając się do stosowania dopingu w czasie, gdy wygrywał Tour de France. To pokazuje, że Duńczyk nie jest jedną z nudniejszych osobistości w świecie kolarstwa. Sam zresztą chętnie dzieli się swoimi przeżyciami na Twitterze. Tak wraz z zespołem świętował pierwsze etapowe zwycięstwo Rafała Majki:

Bjarne Riis na TwitterzeBjarne Riis na Twitterze Fot. Twitter

Od Twittera nie stroni też Oleg Tinkow. Wspomniany Rosjanin wykorzystuje go w zupełnie innych celach. Inaczej podchodzi też do swojej pracy. W przeciwieństwie do większości sponsorów zespołów kolarskich on nie siedzi w biurze i nie czeka tylko na sukcesy swoich podopiecznych. Tinkow przejeżdża te same trasy, co kolarze jego grupy. Nigdy nie osiągał sukcesów takich jak Riis, ale lubi pochwalić się na Twitterze zdjęciami z wycieczki...

Oleg Tinkov na TwitterzeOleg Tinkov na Twitterze Fot. Twitter

a później doradzać swoim podopiecznym, jak zachowywać się na trasie. Tinkow oprócz gigantycznego serca, jakie wkłada w bycie właścicielem zespołu czasem też się zapomina. Zwłaszcza, gdy cieszy się ze zwycięstw etapowych swojego zespołu...

Oleg Tinkov na TwitterzeOleg Tinkov na Twitterze Fot. Twitter

Abramowicz, Putin i Katiusza, czyli jak się poznali?

Droga Tinkowa do bogactwa nie była prosta. Jego ojciec był górnikiem i żył w zwykłej rosyjskiej rodzinie, ale już na studiach wykazał się smykałką do interesów. Szybko rozwinął sieć sklepów sprzedających elektronikę. Kilka lat później uznał, że ten biznes mu się znudził i zaczął sprzedawać... pierogi. Jego sieć restauracji osiągnęła taki sukces, że odkupił je od niego Roman Abramowicz. Wtedy Tinkow założył browar. Ten, jak łatwo zgadnąć, również okazał się sukcesem, a jego majątek szacuje się na prawie dwa miliardy euro.

Gdy Rosjanin zaczął mieć za dużo pieniędzy, postanowił zainwestować je w grupę kolarską. Tinkow od najmłodszych miał zamiłowanie do kolarstwa szosowego i teraz, jako dorosły mężczyzna, mógł w taki sposób czynnie przyczynić się do jego rozwoju. W 2007 roku założył grupę Tinkoff Credit Systems, a dwa lata później wszedł do projektu Katiusza, którego nazwę miał wymyślić Władimir Putin. Grupa wspierana przez Gazprom nie była jednak tym, czego Tinkow szukał w kolarstwie i ten ostatecznie postanowił wesprzeć duński Saxo Bank, gdzie zarządzał właśnie Bjarne Riis.

W Saxo gwiazdą był wówczas Alberto Contador, który często nie jeździł na miarę swoich możliwości, co spotkało się z otwartą (i właściwie publiczną, bo na Twitterze) krytyką ze strony właściciela grupy. Od tego czasu minęło jednak wiele miesięcy, a gdy jesienią zeszłego roku Tinkoff-Saxo przybierało dzisiejsze kształty Rosjanin nie tylko zaufał Contadorowi, ale też zatrudnił Riisa jako dyrektora sportowego, który ma mu pomóc zbudować najsilniejszy kolarski team na świecie.

Transfery drogą na szczyt

Teraz pozostaje wzmocnić grupę tak, by w przyszłości kontuzja Contadora nie była dla grupy aż taką katastrofą. Wspomniany Peter Sagan nie chce niczego oficjalnie potwierdzić, ale informacja o jego przejściu do Tinkoff-Saxo wydaje się być kwestią czasu. Właściciel grupy przyznał też, że otrzymał ofertę pozyskania Bauke Mollemy.

- Jeśli oferta będzie odpowiednia, bo chcę zaznaczyć, że pierwsza była zbyt wysoka, to z pewnością go pozyskamy, to znakomity kolarz i chcemy się dogadać. To samo dotyczy Wilco Keldermana. Niestety, większość agentów chyba wciąż ma mnie za głupiego Rosjanina, który bez żadnych pytań po prostu wyłoży pieniądze - przyznaje 46-latek. Wielkie ambicje i jeszcze większe pieniądze w zespole są. Pozostaje wierzyć, że w zespole, którym rządzi tak specyficzna dwójka, znajdzie się też miejsce dla Rafała Majki.

Ostatni etap w Pirenejach, kolejny błysk Majki?

Rafał Majka stanie w czwartek przed kolejną szansą na wygranie etapu. Po raz ostatni w tegorocznym wyścigu zobaczymy rywalizację Pirenejach. Na kolarzy czeka już wspinaczka na mający 2115 m.n.p.m. szczyt Col du Tourmalet. Zwycięstwo na siedemnastym etapie, gdy Polak znów urwał się rywalom i samotnie wjechał na metę było jego drugą wygraną na tegorocznej wielkiej pętli. Ostatnie etapy nie będą już tak wdzięczne dla kolarzy preferujących góry, więc może to być ostatnia szansa dla Majki, by zgarnąć trzecie zwycięstwo.

Zobacz wideo
Więcej o: