Tour de France. Rafał Majka, za mały na rower, ale nie na wygraną w TdF

Rafał Majka to drugi po Zenonie Jaskule Polak, który wygrał etap w Tour de France. 25-letni kolarz z grupy Tinkoff-Saxo okazał się najszybszy na 14. etapie i został najlepszym góralem wspólnie z Joaquimem Rodriguezem. Pomyśleć, że kiedyś był za mały, by znaleźć dla niego odpowiedni rower...

Zegartowice to mała wioska w Beskidzie Wyspowym. Zagubieni podróżni czasem zatrzymują się przy oryginalnej skale, która formą przypomina grzyb. W tej malutkiej miejscowości wychował się Rafał Majka. Wszystko zaczęło się przez przypadek. Pewnego razu do miejscowej szkoły przyjechał Zbigniew Klęk i otworzył filię sekcji kolarskiej Krakusa BBC Czaja. Zachęcił młodych chłopców do treningów.

W grupie równolatków Majki było 18 chłopaków. Żaden nie jest dziś kolarzem. - Ale Rafał był uparty, miał hart ducha, nie poddawał się - wylicza Klęk.

Początki były rzeczywiście trudne. Rodzice Rafała nie byli przekonani do pomysłu, martwili się o szkołę i finanse. Nowoczesny rower kosztuje od kilku do kilkunastu tysięcy złotych

Pojawił się jeszcze jeden problem. - Rafał nigdy nie grzeszył wzrostem, był wręcz mały. Znaleźć rower dla niego to była sztuka, w końcu jednak poskładaliśmy pojazd i mógł ruszyć na trasę - wspomina z uśmiechem trener.

Matka Rafała wspomina jeden z pierwszych startów. - Syn ruszył na trasę w za dużych spodenkach i koszulce. Trudno było na niego dopasować ubranie. Ale pamiętam jego wielką radość, gdy na mecie wyścigu usłyszał swoje nazwisko. "Mamo, mamo! Słyszałaś?" - krzyczał. I już wiedziałam, że to będzie jego ogromna pasja - opowiada.

Życie w wiosce nie rozpieszczało. Rafał, by zdążyć do szkoły, wstawał o piątej nad ranem. Pomagał rodzicom w gospodarstwie. Wcześniej zawsze jednak wyjeżdżał na trening. Podobno dziś w wiosce jest już idolem dla kilku młodych chłopców. Największym fanem jest jednak pięcioletni chrześniak Wiktor, który zamierza iść w ślady wujka.

- To mój sąsiad, bardzo spokojny chłopak. Czasem podjeżdża pod dom na rowerze, ale zaraz potem jedzie dalej. Nie wszyscy ludzie we wsi zdają sobie sprawę z jego popularności, ale może kolejni chcieliby iść jego śladem. Zresztą kto ich tam wie, teraz każdy młody jeździ samochodem - mówi Maria Chramiec, sołtys wioski w gminie Raciechowice.

Kogo tylko zapytać w Zegartowicach, zawsze widział Majkę na rowerze.

Koszulka

Budynek Krakusa ukryty w parku uzdrowiskowym w Swoszowicach. Niepozorny, pachnący PRL-em. Kilka starych krzeseł, metalowe szafki, na głównej ścianie wisi prawdziwy rarytas - koszulka Alberta Contadora, w której wygrał przed rokiem prestiżowy Vuelta a Espana. Podarunek od Hiszpana dla Majki.

Sekcja kolarska Krakus BBC Czaja uchodzi za wylęgarnię talentów. Rafał Majka i Tomasz Marczyński to tylko niektórzy zawodnicy, którzy wyszli spod ręki trenera Klęka, a dziś startują rama w ramę z kolarską czołówką.

Tymczasem w klubie z trudem wiążą koniec z końcem. Trener Klęk wraz z kierownikiem sekcji prowadzą kolarzy Krakusa. Nie mogą liczyć na wielką pomoc, czasem coś zaoferują rodzice trenujących dzieciaków. Choć więc kasa często świeci pustkami, trener nigdy nie dopuścił, by brakowało na dętki lub śniadania dla podopiecznych podczas zgrupowania. Wspomina, jak niedawno spędził 16 godzin za kierownicą: najpierw podczas wyścigu w różnych kategoriach wiekowych, a potem pędząc do szpitala, gdzie karetka odwiozła jednego z zawodników po wypadku na trasie.

Ale trener to przecież człowiek orkiestra - naprawia rowery, organizuje zgrupowania, zdarza mu się pilnować szkolnych wyników podopiecznych. Jest złotą rączką, księgowym, psychologiem i nauczycielem.

Matka Majki: - Czasem trener Klęk przyjeżdża do naszego domu i narzeka, że rzuci wszystko w trzy diabły. Brakuje mu wsparcia i pieniędzy. Szuka sponsorów, ale często powtarza, że był już wszędzie i nie ma już gdzie iść. Bez niego nie byłoby sukcesów syna i wielu innych młodych zawodników. O wszystko walczy sam.

Sponsorami Krakusa są głównie byli kolarze, którzy otworzyli swoje biznesy. Niektórzy nawet spoza Małopolski. Sport młodzieżowy nie znajduje uznania mecenasów. "Sponsorować dzieci? Przecież ja ich tyle nie narobiłem" - powiedział jeden ze sponsorów do Klęka błagającego o wsparcie.

W ostatni weekend maja podopieczni Klęka mieli startować w wyścigu. Nie pojechali z powodu braku pieniędzy. Trener jest bezradny, ale to nic. Najtrudniej wytłumaczyć to młodzieży.

Upadki

W życiu kolarzy, jak to w sporcie, są wzloty i upadki. Klęk przypomina sobie, że ambitny nastoletni Rafał po kilku porażkach w kolejnych wyścigach myślał o rzuceniu roweru.

Ale trener ma swoje metody. - Pojechaliśmy na zawody gdzieś na północ Polski. Rafał wypalił, że nigdy nie widział morza. Umówiliśmy się, że jak wygra, to pojedziemy na plażę. No i musiałem z nim jechać - uśmiecha się Klęk.

Matka: - Po jednym z upadków wrócił do domu, rzucił rower w garażu i pojechaliśmy do szpitala zakładać szwy na poranioną rękę. W duchu pomyślałam sobie, że może w końcu da sobie spokój z kolarstwem. Minęły dwa tygodnie, ręka się zagoiła, a on już siedział na rowerze. Strasznie uparty.

Przed dwoma laty szefowie duńskiej grupy Saxo-Tinkoff ogłosili, że Polak będzie liderem ekipy podczas prestiżowego Giro d'Italia. Słynny Alberto Contador wstał z miejsca i zaczął mu gratulować. Oniemiały Majka miał pół roku na przygotowania, ale tuż przed startem doznał poważnej kontuzji kolana. Marzenia legły w gruzach.

Dwa tygodnie przed tegorocznym Giro zaskoczony Polak znów został nominowany na lidera, choć wcześniej zmagał się z problemami zdrowotnymi. Rytualnie założył krzyżyk ofiarowany przez jednego z byłych trenerów i mógł ruszyć w trasę. Komentatorzy z całego świata zachwycali się świetnym młodzieżowcem z Polski, który parł do przodu mimo deszczu i mrozu w Dolomitach. - Czułam lęk i wielką dumę. Ale gdzieś z serca płynie przekonanie, że da sobie radę. Przecież nigdy nie odpuszczał - zwierza się matka.

Puste miejsce

W siedzibie Krakusa obok koszulki Contadora jest kilka wolnych miejsc. To dla Majki. Trener po cichu liczył, że zawiśnie tam biała koszulka młodzieżowego zwycięzcy Giro d'Italia. Nie udało się, ale dla następców z Krakusa Majka nie jest już tylko kolegą hiszpańskiej gwiazdy, ale wzorem do naśladowania.

Matka Majki marzy o mistrzostwie Polski. - Panie w sklepie w Zegartowicach pytają, dlaczego Rafał nie jeździ w biało-czerwonych barwach, czemu startuje w zagranicznej grupie? Chciałabym go zobaczyć z orzełkiem na piersi. Niech wygra coś dla Polski i w Polsce.

Walka kolarzy i przepiękne krajobrazy. Zobacz najpiękniejsze zdjęcia z Tour de France!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.