Tour de France 2014. Talansky bohaterem

- To był niezwykły pokaz odwagi - powiedział dyrektor Tour de France Christian Prudhomme o tym, czego dokonał na trasie 11. etapu Andrew Talansky. Amerykanin marzący o odegraniu ważnej roli w wyścigu był o krok od rezygnacji. Z powodu bólu pleców zsiadł nawet z roweru, ale ostatecznie postanowił walczyć dalej. Relacja na żywo z decydującej części czwartkowego etapu w Sport.pl

Lider grupy Garmin-Sharp kontuzji doznał na wcześniejszych etapach, ale podczas środowego ból dokuczał mu szczególnie mocno. 100 km przed metą niespełna 26-letni kolarz marzący nawet o wygraniu TdF zsiadł z roweru i załamany usiadł na przydrożnej barierce. Koniec wyścigu dla kolejnego z czołowych zawodników po takich asach jak Andy Schleck, Chris Froome czy Alberto Contador? Wszystko na to wskazywało, ale po rozmowie z dyrektorem swojej grupy Robbiem Hunterem Talansky jeszcze raz spróbował wygrać z bólem. I wygrał. - Byłem winien jazdę do końca kolegom. Jako ich lider nie mogłem zawieść - mówił później, płacząc na mecie.

Pojechał jak Hinault

Dotarł do niej 32 minuty po głównej grupie. Jej tempa nie wytrzymał, do czego przyłożyli się jego koledzy. Kolarze grupy Garmin-Sharp podyktowali mocne tempo, chcąc, by etap wygrał Tom-Jelte Slagter. Talansky, jadąc samotnie do mety, krył się za samochodem swojej ekipy, co jest niedozwolone. Ale karę dostał symboliczną - musi zapłacić 50 franków.

Poza Tonym Gallopinem, który wygrał 11. etap, Talansky był jego największym bohaterem. Dyrektor TdF Christian Prudhomme ocenił, że Amerykanin dał wszystkim lekcję odwagi. I dodał, że postawa Talansky'ego przypomniała mu coś, czego w 1977 roku dokonał Bernard Hinault. Wówczas, na szóstym etapie Dauphine Libere, Francuz zjeżdżając z wielką prędkością, wypadł z trasy, ale nie zrezygnował z walki. Wdrapał się na szosę, wziął nowy rower od swojej ekipy, dogonił rywali i wygrał etap oraz cały wyścig.

Tegoroczny Dauphine Libere, a więc wyścig od lat uznawany za próbę generalną przed "Wielką Pętlą", wygrał Talansky. Amerykanin pokonał m.in. Froome'a, Contadora i prowadzącego obecnie w TdF Vincenzo Nibaliego. Dlatego przez wielu był wymieniany w gronie największych faworytów touru. Przed rokiem zajął w nim 10. miejsce, wyprzedzając o jedną pozycję Michała Kwiatkowskiego.

- Andrew przyjechał na ten wyścig z ogromnymi oczekiwaniami, a teraz jest w okropnej sytuacji - mówi wprost jeden z dyrektorów grupy Amerykanina Charles Wegelius.

Sportowo przez kontuzję Talansky stracił bardzo dużo, ale jeśli będzie w stanie kontynuować jazdę na kolejnych etapach, na pewno zyska wielu kibiców.

Więcej o: