Tour de France. Gwiazdy hamują, Kwiatkowski się rozpędza

Na piątym etapie TdF 2014 z wyścigu wycofał się zwycięzca sprzed roku Christopher Froome. Już wiadomo, że 27 lipca w Paryżu na podium klasyfikacji generalnie nie stanie żaden z kolarzy, którzy wjechali na nie w poprzedniej edycji. Problemy faworytów chce wykorzystać Michał Kwiatkowski. Polak był w środę siódmy i w ?generalce? awansował z miejsca 19. na czwarte. - Jedzie świetnie, to dojrzały kolarz, którego stać na wygranie etapu i ukończenie TdF w pierwszej trójce - przekonują Zenon Jaskuła i Lech Piasecki, czyli polskie legendy tego wyścigu.

W środę 152,5 km z Ypres do Arenberg Porte du Hainaut w deszczu i błocie szczególnie dokuczającym na 13 kilometrach bruku najszybciej pokonał Lars Boom z grupy Belkin. W końcówce Holender wraz z liderem wyścigu Vincenzo Nibalim i jego kolegą z Astany Jakobem Fuglsangiem odjechał z 16-osobowej grupy. Boom na mecie okazał się szybszy od rywali o 19 sekund. W gronie 13 zawodników pozostał Kwiatkowski, który stracił do zwycięzcy minutę i siedem sekund. Ale 24-latek z grupy Omega Pharma-Quick Step więcej zyskał, niż stracił.

Kwiatkowski i Piaseckim, i Jaskułą?

W klasyfikacji generalnej Kwiatkowski jest już czwarty, do prowadzącego Nibaliego traci zaledwie 50 sekund, do trzeciego Petera Sagana - 6 s, do drugiego Fuglsanga - 48 s.

- Piąty etap był najtrudniejszy ze wszystkich w trwającej edycji TdF. Co roku na tych pierwszych płaskich i lekko pagórkowatych odcinkach jest niebezpiecznie, oglądamy bardzo dużo kraks, w których uczestniczą również faworyci. W tym roku spotkało to m.in. Froome'a. Wielkie brawa dla Michała, że na śliskim, wyczerpującym etapie jechał tak mądrze - komentuje Piasecki.

Jedyny w historii Polak, który był liderem Tour de France (przez dwa dni w 1987 roku), uważa, że Kwiatkowski osiągnie znacznie lepszy wynik niż przed rokiem, gdy w debiucie ukończył "Wielką Pętlę" na 11. miejscu.

- Zeszłoroczny wyścig miał bardzo udany, ale teraz stać go na dużo wyższą pozycję. Jest bardziej doświadczony, ma za sobą jeszcze lepszą pierwszą część sezonu, odpoczął po udanych startach i wszystko wskazuje na to, że na TdF przygotował świetną dyspozycję - wylicza. - Wierzę, że wywalczy żółtą koszulkę lidera. Chociaż na chwilę - mówi Piasecki.

Równie dużo po jeździe Kwiatkowskiego obiecuje sobie Zenon Jaskuła. Jedyny Polak, który wygrał etap TdF (w 1993 roku) i ukończył cały wyścig na podium (w 1993 roku zajął trzecie miejsce), twierdzi, że w tym roku 24-latka z Omegi stać na osiągnięcie podobnego wyniku.

- Typuję, że będzie co najmniej w piątce i wygra chociaż jeden etap. Ale może wywalczyć jeszcze więcej - mówi Jaskuła.

Polski kibic przyzwyczajony do tego, że polski kolarz nie znaczy wiele w wielkich wyścigach może pomyśleć, że dawne gwiazdy typują życzeniowo. Oczywiście Kwiatkowski nie jest faworytem TdF, ale trudno odmówić mu szans na to, o czym mówią Piasecki i Jaskuła.

Froome, który na piątym etapie upadł dwa razy, pogłębiając odniesioną dzień wcześniej kontuzję nadgarstka, przed rokiem był zdecydowanie najlepszy. Drugi w poprzedniej edycji Nairo Quintana zrezygnował ze startu, by odpocząć po wygraniu Giro d'Italia. Z kolei Joaquim Rodriguez, który 12 miesięcy temu zajął w Paryżu najniższy stopień podium po pięciu tegorocznych etapach jest sklasyfikowany na 175. miejscu z 41-minutową stratą do najlepszych. Z groźnych rywali Kwiatkowskiego w walce o czołowe miejsca nie ma już również Andy'ego Schlecka. Zwycięzca z 2010 roku doznał kontuzji w kraksie na trzecim etapie, wcześniej wpadł na kibica, który wyszedł na trasę, by zrobić sobie na niej zdjęcie.

Majka z wielką szansą?

- Na początku jest dużo kraks, bo peleton jedzie bardzo nerwowo, każdy chce coś wywalczyć przed wjazdem w góry. Teraz po prostu kolarze muszą się wytłuc, za chwilę będzie spokojniej, bo już każdy będzie wiedział, na co pracuje - tłumaczy sytuację Piasecki.

Kwiatkowski w trudnych warunkach na razie poprawia swoją statystykę miejsc w pierwszej "10" etapów TdF. Przed rokiem po dwa razy zajmował miejsca trzecie i czwarte, po razie był piąty i siódmy. Teraz ma już na koncie pozycję trzecią i siódmą. To dowód, że należy do grona zawodników, których stać na zwycięstwa. Kiedy ma szansę odbić się i odnieść pierwsze?

- Michał już wiele razy pokazywał, że jest znakomitym sprinterem i czasowcem, bardzo poprawił jazdę w górach. Stać go na wygranie etapu po finiszu z peletonu, może też uciec i samotnie dojechać na pierwszym miejscu, a nawet wygrać czasówkę, jeśli do przedostatniego etapu dowiezie bardzo wysokie miejsce w "generalce" i będzie walczył o jego zachowanie albo atakował wyższą pozycję - analizuje Piasecki. I po chwili zaskakuje, twierdząc, że jeszcze większe szanse na etapowe zwycięstwo może mieć w tym roku Rafał Majka.

25-latek, który 1 czerwca ukończył Giro d'Italia na szóstym miejscu, po pięciu etapach TdF zajmuje 189. pozycję w gronie 193 sklasyfikowanych kolarzy. Do lidera traci aż 51 minut i 16 sekund.

- Rafał dostał odgórny przymus "jedź i koniec". Musi pomagać liderowi drużyny Tinkoff-Saxo Alberto Contadorowi [w tej chwili jest 19., traci do lidera dwie minuty i 37 sekund]. Ekipa nie chciała zauważyć, że Rafał jest zmęczony po Giro. Ale mam nadzieję, że złapie oddech i wykorzysta swoją szansę w ciężkich, górskich etapach, bo po górach jeździ świetnie. Może mieć o tyle łatwiej, że liderzy nie będą kasować ucieczki, w której się zabierze. A to klasowy kolarz, stać go na wygranie etapu. Etap dla niego, wyścig dla Contadora - to może być plan grupy - twierdzi Piasecki.

W Kwiatkowskiego i Majkę, a może też w trzech pozostałych Polaków - Bartosza Huzarskiego, Michała Gołasia i Macieja Bodnara - ścigających się w trwającym tourze wierzy również firma bukmacherska Fortuna, która wystawiła zakład na etapowe zwycięstwo jednego z naszych kolarzy. Kurs nie jest wysoki - na spektakularnym sukcesie Kwiatkowskiego lub któregoś z jego kolegów można zarobić trzykrotność wniesionej stawki.

Deszcz, błoto i kamienie. Zobacz zdjęcia z koszmarnego piątego etapu

Więcej o:
Copyright © Agora SA