Czesław Lang o Kwiatkowskim Baby Polacco się rozpędza

Dla znawców, dla menedżerów kolarskich wybuch formy Kwiatkowskiego jest wielkim zaskoczeniem. On się rozwija tak szybko, że wciąż sam nie wie, jakie ma możliwości - mówi były zawodowy kolarz i szef Tour de Polonge, Czesław Lang.

Rozmowa z Czesławem Langiem, byłym zawodowym kolarzem, szefem Tour de Pologne

RADOSŁAW LENIARSKI: Kwiatkowski musiał nawet na panu zrobić wrażenie. Początek sezonu - po prostu marzenie, trzy zwycięstwa i liderowanie w Tirreno - Adriatico. To lepiej niż przed rokiem, a już wtedy wszyscy uważali, że jeździ cudownie.

CZESŁAW LANG: Dla znawców, dla menedżerów kolarskich wybuch formy Kwiatkowskiego jest wielkim zaskoczeniem. Wszyscy co prawda zorientowali się, że Michał ma ogromne możliwości, nie tylko z powodu jazdy w poprzednim sezonie, ale też przez wspomnienie dwóch tytułów mistrza świata juniorów, z powodu tytułu mistrza świata w drużynówce. No i ten zeszłoroczny TdF - 11. miejsce, daj Boże zdrowie. On się rozwija tak szybko, że wciąż sam nie wie, jakie ma możliwości. Ale początek tego sezonu!? Zwycięstwo w Portugalii, jazda na czas ze średnią prędkością 58 km/godz., nawet jeśli było odrobinę z górki! Alberto Contador staje na niższym stopniu klasyfikacji generalnej niż 23-latek, mistrzowi świata w jeździe na czas Tony'emu Martinowi "pakuje" 11 sekund.

Najważniejsze były moim zdaniem wcale nie wyścigi etapowe Tirreno - Adriatico ani Volta ao Algarve, ale młody klasyk Strade Bianche, już porównywany do tak słynnych i tradycyjnych, ponadstuletnich wyścigów jak Paryż - Roubaix i Milan - San Remo. Białe drogi Toskanii z San Gimigiano na Piazza del Campo w Sienie z dziesiątkami tysięcy kibiców przy trasie, coś pięknego. To powrót do kolarstwa sprzed wieku i najbardziej malownicze zwycięstwo Kwiatkowskiego w karierze. Tam się jedzie w dużej części po jasnym szutrze, sterrati, stąd nazwa. Pamiętasz moment, gdy Kwiatkowski złapał gumę, o co zresztą nietrudno na tej nawierzchni? Alessandro Petacchi oddał mu koło, Mark Cavendish ciągnął go do czoła peletonu, to była dramatyczna sytuacja. I dowód, jak mocną Polak ma pozycję w grupie. Warto dla niego jechać - uważają gwiazdy kolarstwa, których - gdybyśmy mieli ich porównać do piłkarzy - musielibyśmy nazwać Barceloną, tak mocna jest jego grupa. Przecież jak zespół wygrywa drużynówkę o ponad 11 sekund, a z grupą Contadora o 24 sekundy (ak było na pierwszym etapie Tirreno - Adriatico) to oznacza, że Omega Pharma - Quick Step jest jak Barcelona.

Mało tego, jak koledzy widzą, że on oddaje im ich pracę - wygrywając i zdobywając dla nich premie i nagrody - tym chętniej dla niego pracują. Tak właśnie było w Strade Bianche, kiedy Kwiatkowski z pomocą kolegów dogonił czołówkę, a potem na ostatnich kilkuset metrach skontrował atak Petera Sagana.

Ich walka zaczyna być klasykiem kolarstwa, przecież biją się tak już od czasów juniorskich...

- Włosi podkreślają tę ich długą walkę. Przypominają, że często Kwiatkowski jako junior był lepszy od Sagana, mimo że jest o rok młodszy. Sagan się pięknie rozwinął, wygrał dużo więcej niż Kwiatkowski, ale Włosi zauważają, że teraz ich siły są już bardzo porównywalne. Kolarstwo uwielbia takie rywalizacje, a oni o tym wspominają w wywiadach. Fachowcy zaczynają ich zestawiać w parach przy okazji typowania zwycięzców, na razie Kwiatkowski czasem nazywany jest Baby Polacco.

W Tirreno - Adriatico Kwiatkowski, jadąc w niebieskiej koszulce lidera, poległ na ostatnim górskim etapie, na Passo Lanciano. Poprzedniego dnia jego koledzy Rigoberto Urán i Wout Poels pięknie go bronili, ale w niedzielę nie mógł w pełni na nich liczyć.

- Na dole pomagali, potem było gorzej. Contador zaskoczył wtedy wszystkich wczesnym atakiem. Kolarze czekali na jego atak na Muro di Guardiagrele, gdzie jest chwilami 30-procentowy podjazd. Trochę był to błąd taktyczny, trochę Michał się spalił jako lider w decydującym dniu, zabrakło doświadczenia. Jest naprawdę młody, a obok miał kozaków, najlepszych górali świata. Przecież nie tylko Contadora, ale też innego fachowca od gór - Nairo Quintanę. Uczy się, na dobre mu wyjdzie. Sił mu nie brakuje - następnego dnia ciężko pracował na zwycięstwo Cavendisha. Przecież w Tour de France czy Giro d'Italia jedzie się w dniu przerwy po 120 km na treningu. Jesteśmy skazani na wysiłek.

Przepraszam, ale czy w ogóle można pojechać pod górę na stoku o nachyleniu 30 proc.? Na Mount Ventoux jest jednak tylko kilkanaście procent...

- Każdy szuka takich cudów. My na królewskim etapie w Bukowinie mamy trzykilometrową ścianę - momentami 20 proc. podjazdu, którą trzeba będzie pokonać cztery razy. Zakłada się tam zębatkę taką, że przełożenie prawie jeden do jednego [ułatwiające bardzo miękką jazdę], inaczej się nie da. To coś takiego jak Alpe Cermis dla Justyny Kowalczyk.

W każdym razie Michał wytrzymuje takie wyzwania. Przecież już w niedzielę pojedzie prawie 300 km w klasyku Milan - San Remo. Mało tego, jest tam na koniec Poggio, górka, na której trzeba być w czołówce, aby coś ugrać na mecie. I moim zdaniem Michał ma tam realne szanse na sukces, powinien spróbować walczyć na całego, Poggio jest w jego zasięgu. Jego grupa ma wielkie atuty, może pomóc. Mają przecież Petacchiego, mają Cavendisha, jeśli dojedzie grupa do końca, i mają Michała.

Na pewno pojedzie w Tour de France i Tour de Pologne. Mamy start w Toruniu i metę w Bydgoszczy, w jego rodzinnych stronach, więc jakby dla niego skrojone. Powiedział, że przyjedzie, choćby miał jedną nogę. Ja myślę, że w ogóle tegoroczny Tour de Pologne będzie mu bardziej pasował niż zeszłoroczny, w którym góry byłyby dla niego zbyt duże. Trasa wiodła przez Passo Pordoi, przez Madonnę di Campiglio. W tym roku góry są jakby dla niego - Zakopane, Szczyrbskie Jezioro, Bukowina. No i kończy się wyścig czasówką, co też jest dla Michała korzystne.

Mówił o jednej nodze, bo TdP zaczyna się tydzień po mecie Tour de France. Czy 23-latek może być liderem kolarskiej Barcelony w najważniejszym wyścigu sezonu?

- Jest mocny. Ma silną pozycję w peletonie. Poczuł swoją wartość. Najlepsi patrzą, co robi. Jasne, że tak. Wszystko jest możliwe, choć nie wiem, kogo jeszcze Omega Pharma - Quick Step wystawi do Tour de France i jak jej kolarze będą jeździć przed tym wyścigiem. Ale przecież Rafał Majka był liderem grupy Tinkoff-Saxo w Giro d'Italia. Jak słyszałem, w tym roku też ma tak być, znaczy Majka wygrywa Giro, Contador - Tour de France. Czyli Polacy górą. Byłoby pięknie, prawda?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.