MŚ w kolarstwie. Triumf Rui Costy w szalonym wyścigu

Na dwieście metrów przed metą Rui Costa dorwał Joaquima Rodrigueza. Ten drugi przez ostatnie kilka kilometrów podpuszczał czołową grupę do ataku. I to ostatnie kuszenie udało mu się. Rui Costa wystrzelił 50 metrów przed metą, a zdziwiony Rodriguez za nim nie nadążył. Przegrał mistrzostwo świata o pół koła. My zapamiętamy też szarżę Bartosza Huzarskiego, który uciekał przez 240 km wyścigu w Toskanii.

Tak szalonego wyścigu o mistrzostwo świata dawno już nie było. We włoskiej Toskanii lało jak z cebra, a faworyci przewracali się na mokrym asfalcie. Kiedy w wielkiej kraksie z rowerów spadli mistrz olimpijski Bradley Wiggins i podwójny mistrz świata w madisonie Mark Cavendish, to zwycięzca tegorocznego Tour de France Christopher Froome podziękował za dalszą jazdę. Decyzja nie była łatwa, bo Brytyjczyk mógł zostać pierwszym od 24 lat, który w jednym sezonie wygrałby mistrzostwo świata i największy wyścig we Francji.

- Na pierwszych trzech okrążeniach wypadki zdarzały się wszędzie. Pogoda nie pozwoliła na normalną jazdę. Cały dzień lało. Kiedy się obejrzałem dookoła siebie, zrozumiałem, że nie ma już moich partnerów. Nie dałem rady - mówił Froome.

Z rowerów spadali też m.in. Alberto Contador i Rigoberto Uran.

Szarża Huzarskiego

Nic z pogody nie robił sobie za to Bartosz Huzarski. Kibice pamiętają jego odważną ucieczkę podczas pierwszego etapu tegorocznego Tour de Pologne. Huzarski uciekał ponad 170 km z Rovereto. Do mety w Madonna Di Campglio zostało 10 km. Wtedy dorwał go peleton. W niedzielę przez ponad 240 km jechał na czele. Uciekał z Tunezyjczykiem Chtiouiem, Czechem Bartą, Wenezuelczykiem Godoyem i Austriakiem Brandlem. Na 100 km przed metą zostali już tylko Huzarski i Barta. 50 km dalej Polak postanowił jeszcze przyspieszyć. Zostawił Czecha. Kiedy do mety zostało 37 km Huzarskiego dopadł Włoch Visconti. Jechali razem przez kolejnych dwanaście kilometrów. Wtedy dopadł ich peleton.

Nibali wstał po kraksie, Rui Costa dał się podpuścić

Wielka nadzieja Włochów Vincenzo Nibali spadł z roweru kilkadziesiąt kilometrów przed metą. Wydawało się, że to koniec, ale po chwili wstał i popędził za peletonem. Na ostatnich 15 km liderzy zmieniali się co chwila. Na ostatnich 10 okazało się, że najwięcej sił zachowali Hiszpanie: Valverde i Rodriguez, Portugalczyk Rui Costa i właśnie Nibali!

Rodriquez długo podpuszczał rywali do ataku. Machał w ich stronę, pokazywał, żeby go wyprzedzili. Ci jednak nie zamierzali, więc ruszył sam. Wydawało się, że odjedzie, bo trójka przeciwników na 5 km przed metą traciła ponad 100 metrów.

Wtedy ruszył Rui Costa. Dopadł Rodrigueza 200 metrów przed metą. Zaczęła się rozmowa. Rodriquez długo patrzył w oczy Portugalczyka, coś do niego szeptał. Jechali bardzo wolno. I nagle Rui Costa się ''zgodził'', ruszył do przodu, co tak zdziwiło Hiszpana, że nie wyrwał za nim dostatecznie szybko. Przegrał mistrzostwo świata o pół koła. Po chwili na metę wpadł Valverde i smutny Nibali, który zajął czwarte miejsce.

Najlepszy z Polaków Maciej Paterski był 19. Do Rui Costy stracił minutę. Michał Kwiatkowski, Sylwester Szmyd, Przemysław Niemiec, Maciej Bodnar i Tomasz Marczyński nie ukończyli wyścigu.

Wyniki:

1. Rui Costa (Portugalia) 7:25.44

2. Joaquim Rodriguez (Hiszpania) ten sam czas

3. Alejandro Valverde (Hiszpania) strata 16 s

4. Vincenzo Nibali (Włochy) ten sam czas

5. Andrij Griwko (Ukraina) 31

6. Peter Sagan (Słowacja) 34

7. Simon Clarke (Australia) 34

8. Maksim Iglinski (Kazachstan) 34

9. Philippe Gilbert (Belgia) 34

10. Fabian Cancellara (Szwajcaria) 34

...

19. Maciej Paterski (Polska) 1.05

33. Michał Gołaś (Polska) 2.01

52. Bartosz Huzarski 9.36

58. Rafał Majka (Polska) 12.55

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.