Dzięki uprzejmości władz Trentino przejechaliśmy trasę czwartkowego etapu. Choć z Mori, malowniczej miejscowości nieopodal pięknego jeziora Garda, ruszyliśmy dosyć wcześnie - o 10., cztery godziny przed rozpoczęciem etapu - słońce grzało niemiłosiernie. - Jest około 25 stopni Celsjusza, możecie czuć się jak w piekle, ale spokojnie - w Polsie będzie już chłodniej, idealnie - jak w niebie - tłumaczył obrazowo Alessandro Bertolini.
Pochodzący z okolic Trentino były kolarz (w 2008 roku wygrał jeden z etapów Giro) nie wspomniał jednak, że trasa z piekła do nieba to ponad 20-kilometrowa droga przez mękę. Najeżona stromymi podjazdami i niebezpiecznymi zjazdami raczej nie jest przeznaczona dla amatorów. Przejechaliśmy ją w spacerowym tempie, około 10 km/h. Trasa ta cały czas wiedzie pod górę, średni kąt nachylenia wynosi pięć procent, ale ostatnie sześć kilometrów to już średnio siedem procent, w kluczowym momencie nawet 10.
Ale daliśmy radę. I to bez EPO, testosteronu czy kortyzonu. Owszem, z dopingiem, ale włoskich kibiców, nad którymi wisiała aura kolarskiego święta i w oprawie zapierających dech w piersiach krajobrazów Dolomitów.
O podziwianiu widoków musieli zapomnieć kolarze. Musieli dać z siebie wszystko. "Pójść w trupa", jak pisał na swoim blogu Niemiec. Ten etap miał bowiem zadecydować o losach klasyfikacji generalnej - przybliżyć Nibalego do zwycięstwa. 28-letni Włoch, drugi w Giro przed dwoma laty, miał minutę i 26 sekund przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Cadelem Evansem (BMC) i dwie minuty, 46 sekund nad trzecim Rigoberto Uranem (Sky). W czwartek zdemolował konkurencję, powiększył swoją przewagę (cztery minuty i dwie sekundy nad Evansem i cztery minuty, 12 sekund nad Uranem) i praktycznie jest już zwycięzcą imprezy.
Do końca pozostały bowiem tylko dwa górskie i jeden płaski etap. Evans i Uran mogliby wierzyć w odrobienie strat gdyby nie pogoda, która podobnie jak w pierwszym tygodniu wyścigu płata kolarzom figla. Organizatorzy spodziewają się kolejnych opadów śniegu oraz minusowej temperatury. Odcinki powyżej 1500 m n.p.m. mogą zostać anulowane. Jeśli tak się stanie, Nibali może zacząć świętować - rywale nie będą mieli okazji, by zaatakować pozycję lidera. Poza tym forma Włocha jest doskonała.
Znakomicie pojechali też Polacy. Majka był piąty, o siedem sekund wyprzedził Carlosa Betancoura (Ag2r-La Mondiale), lidera klasyfikacji młodzieżowców, i założył białą koszulkę. Niemiec był 12. ale zachował piątą lokatę w "generalce". - Lekko nie było, 20 kilometrów jazdy na najwyższych obrotach jest męczące, poza tym nie spodziewałem się deszczu i założyłem tzw. "sliki" czyli opony do jazdy po suchej nawierzchni. Pod koniec było ciężko Najważniejsze jednak, że utrzymałem miejsce w klasyfikacji generalnej.
Niemiec jest blisko pobicia rekordu Polski w Giro. Jak dotąd najlepszy z rodaków był Zenon Jaskuła - dziewiąty w 1991 roku . - Mam taką zasadę, że póki wyścig trwa, nie lubię mówić o końcowym wyniku. Dla zespołu najważniejsze jest, by na podium wskoczył Scarponi (czwarty w "generalce", do trzeciego Urana traci minutę i dwie sekundy), ale wspomniany rekord jest w zasięgu ręki. Zrobię wszystko, by go pobić - zapowiada Niemiec.
Majka także powinien być lepszy od Jaskuły. W czwartek awansował na szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, ósmy Mauro Santambrogio traci do niego 45 sekund. Najważniejsze, by 23-latek pilnował Betancoura (siódmego w "generalce", tracącego dwie sekundy do Polaka), by ten nie uciekł mu górach i nie prześcignął go w klasyfikacji młodzieżowej.
Tak czy inaczej, tegoroczne Giro można nazwać "polskim wyścigiem". - Czy kiedykolwiek wcześniej byliście równie dumni ze swoich rodaków? - pytał jeden z dziennikarzy Rai 1. "Nie", brzmi odpowiedź. Niemiec, Majka, ale także Michał Gołaś (Omega-Pharma Quick-Step) piszą piękną kartę w historii polskiego kolarstwa.
Wyniki 18. etapu (Mori - Polska, 19,4 km):
1. V. Nibali (Włochy) 44.29;
2. S. Sanchez (Hiszpania) 58 s.
3. D. Caruso (Włochy) 1.20
5. R. Majka 1.25
12. P. Niemiec 1.56
147. M. Gołaś 7.22.
Klasyfikacja generalna:
1. V. Nibali 73:55.58;
2. C. Evans (Australia) 4.02;
3. R. Uran (Kolumbia) 4.12;
4. M. Scarponi (Włochy) 5.14;
5. P. Niemiec 6.09;
6. R. Majka 6.45
60. M. Gołaś 1:40.37.