Kolarstwo. Wrogowie Lance'a Armstronga organizują w jego mieście sympozjum na temat dopingu

Greg LeMond i Betsy Andreu poprowadzą w Austin panel dyskusyjny poświęcony dopingowi w sporcie i zagrożeniu, jaki za sobą niesie. Miejsce organizacji konferencji i jej goście nie są przypadkowi - w Austin mieszka Lance Armstrong, a LeMond i Andreu zaliczają się do jego największych wrogów.

To LeMond jako jeden z pierwszych oskarżył Armstronga o stosowanie dopingu. W 2004 roku, w wywiadzie dla dziennika "Le Monde" pierwszy zwycięzca Tour de France spoza Europy, triumfator tej imprezy z lat 1986, 1989 i 1990, wreszcie jeden z najsłynniejszych "czystych" kolarzy w historii tej dyscypliny powiedział, że za sukcesami jego rodaka nie stoi talent, lecz EPO. LeMond nie potrafił zrozumieć, jak Armstrong po zwalczeniu raka wrócił do kolarstwa jeszcze silniejszy niż przed chorobą. - Nie ma cudów. Jest zawsze tylko jedno wyjaśnienie, wiadomo, jakie - mówił.

Z kolei Andreu to żona Frankiego, byłego kolarza U.S. Postal - drużyny, w której jeździł Armstrong i świadek jednego z najważniejszych wydarzeń w historii kolarstwa. Jej stosunek do dopingu przypomina podejście papieża do diabła. Na relację Betsy z Lance'em składają się dwa rozdziały.

W pierwszym, przed rakiem, Betsy i Armstrong byli przyjaciółmi. Jednak relacje pomiędzy nimi uległy pogorszeniu. Miało to miejsce jesienią 1996 r., gdy świeżo zaręczeni Betsy i Frankie odwiedzili Lance'a w szpitalu w Indianapolis, gdzie leczył nowotwór. Według ich zeznań, do sali weszło wtedy dwóch lekarzy, którzy zadali Armstrongowi serię medycznych pytań. Gdy chcieli wyjść, Armstrong nalegał, by zostali. Gdy wreszcie jeden z medyków zapytał Armstronga, czy używał kiedykolwiek środków wspomagających wydajność, ten, niby od niechcenia, powiedział, że tak. Przyznał się do stosowania EPO, kortyzonu, testosteronu, ludzkiego hormonu wzrostu i sterydów. Potem, już pod przysięgą, Armstrong zeznał, że takie wydarzenie nigdy nie miało miejsca.

W kolejnych latach Betsy Andreu stała się gorącą zwolenniczką walki z dopingiem i tym samym była solą w oku Armstronga. Jej zaangażowanie wzrosło w 2003 r., gdy pomagała Davidowi Walshowi przy książce "LA Confidential". W 2005 roku poproszono ją, żeby pod przysięgą opowiedziała o scenie, która rozegrała się w sali szpitalnej. Była to część walki prawnej Armstronga z firmą SCA Promotions. Z czasem Andreu stała się kopalnią informacji dla dziennikarzy i autorytetów w walce z dopingiem. - To zabawne - mówi o swojej roli. - Lance lubi przedstawiać mnie jako grubą, zgorzkniałą i nawiedzoną sukę, która chce go dopaść. A mi od samego początku zależy tylko na prawdzie.

Konferencja, która 22 kwietnia odbędzie się w University of Texas, będzie więc kolejnym ciosem wymierzonym w Armstronga. Kilka dni wcześniej Andreu wystąpi na University of Michigan i przedstawi swoją prezentację pt. "Lance Armstrong i grupa U.S. Postal: Wymiar etyczny".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.