Kolarstwo. Prezydentem Lincolnem w Lance'a Armstronga

Dzięki przepisom z 1863 roku rząd amerykański liczy na odzyskanie milionów dolarów, które jego zdaniem Teksańczyk zdefraudował, szprycując się w grupie US Postal.

Armstrong kilka tygodni temu przyznał się w wywiadzie dla Oprah Winfrey, że największe sukcesy w karierze odnosił na dopingu. Choć zapowiedział, że będzie współpracował z władzami antydopingowymi, nie zgłosił się do Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA). - Wywiad telewizyjny to za mało. Potrzebne są zeznania pod przysięgą. Jeśli chce, abyśmy skrócili dożywotnią dyskwalifikację, musi przyjść i odpowiedzieć na pytania - mówili urzędnicy.

Armstrong nie przyszedł, więc USADA zmieniła nastawienie i zarekomendowała Departamentowi Sprawiedliwości USA, żeby przyłączył się do cywilnego pozwu, jaki w 2010 r. przeciwko Armstrongowi złożył jego były kolega z US Postal Floyd Landis.

Landis pozwał Armstronga na podstawie wciąż obowiązującego w USA prawa wywodzącego się z czasów wojny secesyjnej. Prezydent Abraham Lincoln przeforsował w 1863 r. ustawę False Claims Act, która wtedy miała uderzyć w nieuczciwych dostawców sprzętu i zaopatrzenia dla wojska, którzy - korzystając z wojennej zawieruchy - oszukiwali armię na potęgę. Na podstawie False Claims Act każdy obywatel mógł pozwać inną osobę prywatną lub instytucję, która jej zdaniem defraudowała publiczne pieniądze. Jeśli wygrywał, dostawał procent od odzyskanych pieniędzy, ok. 15-25 proc. Najczęściej pozwy składają ludzie posiadający insajderską wiedzę na temat przekrętów, pracownicy firm, którzy nie akceptują nielegalnych działań pracodawcy. Osoby takie nazywane są potocznie donosicielami (po angielsku whistleblower ).

Landis jest właśnie donosicielem. Grupa US Postal, w której ścigał się z Armstrongiem, dostała ponad 30 mln dol. od państwowej amerykańskiej poczty. Landis twierdzi, że pieniądze zostały przeznaczone m.in. na doping, czyli zostały zdefraudowane. Po rekomendacji USADA Departament Sprawiedliwości przyłączył się do pozwu, co bardzo go wzmacnia. Rząd USA rzadko przegrywa takie rozprawy, a w 2012 r. wygrał rekordowe 3 mld dol. od koncernu farmaceutycznego GlaxoSmithKline za kryminalne oszustwa i korumpowanie lekarzy. Wtedy też zaczęło się od doniesień czterech osób.

"New York Times" i "USA Today" piszą, że zagrożenie dla Armstronga jest spore także dlatego, że w ramach False Claims Act odszkodowanie może wynieść nawet trzykrotność zdefraudowanych kwot.

Prawnicy Teksańczyka, którego majątek jest szacowany na 125 mln dol., będą się bronić na kilka sposobów. Po pierwsze, twierdzą, że zarzuty, a przynajmniej ich część, się przedawniły, bo chodzi o lata 2001-04. Po drugie, wykażą, że wartość marketingowa amerykańskiej poczty w tamtych czasach wzrosła dzięki kolarzom o 100 mln dol., a obecna afera nie ma już dla jej wyceny znaczenia. Po trzecie, według "USA Today" adwokaci Armstronga będą dowodzić, że o szprycowaniu się wiedzieli ludzie z poczty, którzy nadzorowali kolarską grupę.

- Jeśli Departament Sprawiedliwości włącza się w sprawę, żarty się kończą. Mają za sobą FBI, inne źródła operacyjne, stać ich na najlepszych na świecie prawników. Są w końcu najbogatszym klientem na świecie - przestrzega jednak Armstronga Matthew Orwig, były pracownik departamentu, obecnie pracujący na Wall Street.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.