Dla 28-letniego Gołasia trzecia pozycja na szóstym etapie Giro i drugie miejsce w "generalce" wyścigu to życiowe sukcesy. Pochodzący z Torunia kolarz osiągnął je, odjeżdżając od peletonu w 15-osobowej ucieczce, a następnie utrzymując się w gronie pięciu najsilniejszych zawodników. Na szóstym etapie Giro Polak przegrał tylko z Kolumbijczykiem Miguelem Angelem Rubiano, który uciekł na 35 km przed metą i dotarł do niej samotnie, oraz - po finiszu - z Włochem Adriano Malorim.
Reprezentujący grupę Lampre zawodnik gospodarzy został nowym liderem, a Polak - wiceliderem Giro. Bardzo dobrze na szóstym, liczącym 207 km, etapie spisał się też kolega Gołasia z ekipy Omega Pharma-Quick Step, Michał Kwiatkowski, który finiszował na 10. pozycji.
W klasyfikacji generalnej Kwiatkowski jest 11., a 15. miejsce zajmuje Maciej Bodnar.
- Postawa Polaków bardzo mnie cieszy. Myślę, że spełniają się moje marzenia, by w teatrze, jakim jest należący do elity wyścigów Tour de Pologne, pierwszoplanowanymi aktorami wreszcie stali się Polacy - mówi Lang.
Najwięcej ciepłych słów jeden z najlepszych polskich kolarzy w historii kieruje oczywiście pod adresem Gołasia. - Ten chłopak od kilku lat cały czas podnosi swój sportowy poziom. Dobrze jeździ po górach, ma duży talent. Sam fakt, że jeździ w ekipie Omega Pharma-Quick Step bardzo dobrze o nim świadczy, bo do tego zespołu nie biorą ludzi przypadkowych - przekonuje Lang.
Najbardziej znany animator kolarstwa w naszym kraju podkreśla, że dobra postawa Polaków to zasługa walki dyscypliny z dopingiem. - Odkąd kolarstwo zaczęło walczyć z dopingiem, stało się bardziej atrakcyjne, bo mniej przewidywalne. Jest jak kiedyś. Nie mamy jednego cyborga, który dominuje, tylko mamy wyścig otwarty i wygrywa ten, kto jest naprawdę dobry - twierdzi Lang.
A według niego Polacy są dobrzy. By było jeszcze lepiej, dyscyplinie potrzeba więcej takich sukcesów, jak ten Gołasia. - Na pewno medialnie nie jesteśmy jeszcze mocni, ale nasz sport jest bardzo przyjazny dla ludzi, bo przecież każdy może jeździć na rowerze. Tu nie potrzeba świetnej infrastruktury, dużych wydatków. Masz rower, masz chęci, to wsiadasz i jedziesz. Jak przyjdą świetne wyniki zawodników, to szybko wróci też moda na kolarstwo - twierdzi Lang.
Według wicemistrza olimpijskiego z Moskwy, spektakularny sukces możemy świętować już za chwilę. - W sobotę i w niedzielę są dwa ciężkie etapy. Gołaś do lidera traci tylko 15 sekund. Jeżeli gdzieś się nie zaplącze, to może być pięknie, bo Polak po raz pierwszy w historii może założyć koszulkę lidera Giro - twierdzi Lang i podkreśla, że teraz to Gołaś jest liderem swej grupy. - Widać, że i Gołaś i Kwiatkowski mają w tym wyścigu w miarę wolną rękę, że nie muszą specjalnie na kogoś pracować. A teraz sytuacja jest taka, że zespół będzie pracował dla wicelidera wyścigu, bo będzie robił wszystko, żeby zdobył koszulkę lidera - analizuje Lang.
Szef Tour de Pologne wierzy, że Gołaś, Kwiatkowski i Bodnar w czołówce Giro pozostaną do końca, ale też czeka, aż zmianę w walce z najlepszymi da im Szmyd. - Czas Sylwestra przyjdzie za kilka dni, jak pojawią się duże góry. Tam on na pewno będzie widoczny, będzie walczył. Jednak na razie cieszmy się, że od początku wyścigu nasi nie odpuszczają, że są, że każdy z nich wykorzystuje swoje szanse. Dawno temu [w 1987] jechałem razem z Lechem Piaseckim, kiedy przez dwa dni był liderem Tour de France. Chciałbym, żeby kolejny Polak został liderem wielkiego wyścigu - kończy Lang.