Czy piątkowy zjazd PZKol zakończy wojnę w polskim kolarstwie? Jeśli prezes nie ustąpi, to minister sportu będzie finansował kolarzy z pominięciem związku

Prezes Dariusz Banaszek nie chciał się podać do dymisji na warunkach ministra sportu, ale czy zrobi to podczas piątkowego zjazdu na własnych warunkach?. Jak wynika z naszych informacji, prezes jeszcze przed zjazdem złożył zawiadomienia do prokuratury na szefa CCC Dariusza Miłka i audytorów, którzy przeprowadzali kontrolę w związku

Spór o audyt

Zjazd zaczyna się w piątek w południe w siedzibie związku przy torze kolarskim w Pruszkowie. Tym torze, który miał być pomnikiem poprzednich ekip rządzących związkiem, a stał się ciężarem, którego polskie kolarstwo nie potrafi zrzucić i co jakiś czas przypomina mu o nim komornik, blokując konta. Ale dziś dług PZKOl wobec budowniczych toru, wynoszący 9,5 miliona złotych, wydaje się być drobnym problemem w porównaniu z pobojowiskiem, jakie zostało po trwającej od kilku miesięcy wojnie w związku.

PZKOl nie ma dziś sponsorów, bo CCC się wycofało, a Orlen i 4F zawiesiły współpracę. Z całego zarządu PZKol został już tylko prezes Dariusz Banaszek, pozostali członkowie podali się do dymisji z powodu sporu o audyt, w którym wyszły na jaw afery obyczajowe i finansowe w światku kolarskim.c

Sponsorzy się wycofują

Sprawa molestowania zawodniczek przez byłego wpływowego działacza kolarskiego i nieprawidłowości finansowych których miał się dopuszczać ten działacz jest już w prokuraturze. Przeciwnicy Banaszka, związani przede wszystkim z Dariuszem Miłkiem, właścicielem CCC i wieloletnim sponsorem polskiego kolarstwa, zarzucają prezesowi, że chciał wyciszyć aferę i kazał przerwać audyt, gdy zaczęły wychodzić na jaw wstydliwe sprawy, a wspomnianego działacza chciał przywrócić do pracy w związku. Banaszek broni się, że do nieprawidłowości dochodziło nie za jego kadencji i nie w związku, a w jednej z grup kolarskich i że gdy tego działacza zwalniał, w jego obronie stanęło wiele osób. A cała sprawa, tłumaczy, ma służyć tylko odsunięciu obecnej związkowej ekipy od władzy. Zapewnia, że wyników audytu do dziś nie widział, bo audytorzy z PricewaterhouseCoopers dopuszczali do tajemnic kontroli tylko wybranych przez siebie ludzi.

Prezes zostanie, ale odejdzie?

Zwołany w nadzwyczajnym trybie piątkowy zjazd miał być próbą nowego otwarcia. Ale to otwarcie może się nie udać. Może nawet nie dojść do wyborów nowego prezesa. Zgłosiło się dwóch kandydatów, sekretarz Komisji Rewizyjnej PZKol Sebastian Rubin i prezes Zachodniopomorskiego Związku Kolarskiego Artur Szarycz. Ale na razie nie zwalnia się stanowisko, o które się ubiegają. Minister sportu Witold Bańka od dawna stawia sprawę jasno: oczekuje dymisji prezesa Banaszka, nie dlatego, że jest winny nieprawidłowości - dlatego, że nie poradził sobie z zarządzaniem kryzysem. Prezes Banaszek odpowiada, że nie zamierza odchodzić na warunkach dyktowanych przez ministerstwo. Pytanie, czy nie zamierza odchodzić w ogóle, czy też dopuszcza odejście na własnych warunkach? Z naszych informacji wynika, że dopuszcza. Scenariusz piątkowego zjazdu może wyglądać tak: padnie wniosek o odwołanie prezesa, ale głosowanie zamieni się w wotum zaufania, bo Banaszek ma mocne poparcie wśród delegatów. I wtedy Banaszek ma zdecydować: czy po takim wotum zaufania ogłasza, że odchodzi "dla dobra kolarstwa" i następują wybory nowego prezesa, czy też jednak woli pozostać na stanowisku, wchodząc w długi spór z ministerstwem.   Jego pozostanie oznacza, że od przyszłego roku dotacje ministerialne będą trafiać do kolarzy i trenerów z pominięciem związku.

Ministerstwo: jeśli prezes nie odejdzie, to dotacje będziemy przekazywać przez Polski Komitet Olimpijski

- Jeżeli pan prezes Banaszek zostałby na stanowisku, to chcemy od przyszłego roku finansować związek za pośrednictwem Polskiego Komitetu Olimpijskiego - mówi Sport.pl rzecznik ministerstwa sportu Anna Ulman. - Nie będziemy wtedy dotować związku jako struktury, tylko zawodników i trenerów - zapowiada ministerstwo.

- Już kiedyś przez trzy lata pełniliśmy taką rolę dla PZKOl i ministerstwa. Z przepisów wynika, że jeśli związek sportowy wpada w takie problemy, to wtedy karencja wynosi właśnie trzy lata - mówi Sport.pl sekretarz generalny PKOl Adam Krzesiński. Dla PKOl to oznacza pewne komplikacje, oprócz tych oczywistych, wynikających z dodatkowego obciążenia księgowości: komitet musi np. przejąć zatrudnienie trenerów których dziś zatrudnia związek, analizować wyniki, które w normalnej sytuacji są analizowane przez specjalistów ze związku. Być może jednak nie będzie innego wyjścia.

Narodowa Rada pojednania z ministrem

Prezes Banaszek z ministrem sportu nie rozmawiał już od dawna, ale liczy na to, że nawet jeśli on zostanie, a  będzie  wybrany całkowicie nowy zarząd, minister złagodzi stanowisko. Banaszek zamierza też powołać złożoną z zasłużonych osób Narodową Radę Kolarstwa, która być może byłaby w stanie wynegocjować z ministrem jakiś kompromis. Ze stanowiska ministerstwa wynika, że to raczej nie jest możliwe.

Na pewno nie zanosi się na żadną próbę pojednania z drugą stroną sporu, czyli Dariuszem Miłkiem i związanymi z nim działaczami. Jak wynika z informacji Sport.pl, Polski Związek Kolarski złożył niedawno zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa - do tej samej prokuratury regionalnej w Warszawie, która zajmuje się już sprawami wykrytymi podczas audytu - przez Dariusza Miłka (zawiadomienie dotyczy prób zmuszenia prezesa Banaszka do odejścia, pod groźbą wycofania się ze sponsorowania zwi ązku i rozgłaszania nieprawdziwych informacji na temat prezesa), przez zarząd grupy kolarskiej CCC i przez audytorów PwC.

PZKol oskarża CCC

Zarząd grupy kolarskiej CCC miał, jak przekonuje PZKol, w latach 2010-2016 doprowadzić do niekorzystnego zarządzenia mieniem zawodników, zawierając z nimi fikcyjne umowy na wynagrodzenie: wpisywano do tych umów stawkę wymaganą dla uzyskania licencji UCI dla drużyny Pro Continental (federacja wymaga, aby w takiej grupie kolarz zarabiał co najmniej 3 tysiące euro netto), a następnie podpisywano umowę na prawdziwe, dużo niższe wynagrodzenie 4-7 tys netto. Zawiadomienie w sprawie audytorów dotyczy ujawnienia tajemnicy audytu zamówionego przez PZKol co najmniej siedmiu osobom. Prośby związku o wydanie ustaleń audytu miały być odrzucane z powołaniem się na tajemnicę audytorską, a jednocześnie tajemnicę tę uchylano dla wybranych.

Audytorzy tłumaczyli nieoficjalnie, że chodzi o interes pokrzywdzonych zawodniczek: by zeznania kobiet, które zaufały przeprowadzającym kontrolę, nie trafiły w niepowołane ręce. - Jako firma doradcza, działająca w Polsce od ponad 25 lat i zatrudniająca ponad 4500 osób, trzymamy się zasady, że nie komentujemy relacji z naszymi klientami - mówi Sport.pl Jakub Kurasz, rzecznik PricewaterhouseCoopers. - Swoim działaniem dbamy o bezpieczeństwo finansowe polskiej gospodarki zarówno poprzez udział w audytach, pomoc doradczą i propagowanie dobrych praktyk biznesowych. Naszym celem jest wzmacnianie zaufania w społeczeństwie. Wspieramy organy państwa takiej jak prokuratura, policja czy Centralne Biuro Antykorupcyjne w ich działaniach dotyczących ścigania nieprawidłowości w życiu gospodarczym - mówi Kurasz.  Nie udało nam się na razie uzyskać komentarza przedstawicieli CCC.

Delegatem na zjazd PZKol jest też oskarżany o nadużycia działacz. Jak wynika z naszych informacji, ma się w piątek pojawić w sali zjazdowej.