Tour de Pologne. Lombardi: Majka wśród dziesięciu najlepszych kolarzy świata

- Start w Polsce był decyzją samego Majki, drużyna pozostawiła mu w tym przypadku wolną wolę. A jeżeli już się na to zdecydował, to przede wszystkim dlatego, że chce wygrać ten wyścig. To już jest wielki kolarz, jeden za dziesięciu najlepszych na świecie. A gdy zbierze jeszcze trochę doświadczenia, wygra któryś z wielkich wyścigów - mówi z Giovanni Lombardi, menedżer Rafała Majki, złoty medalista olimpijski z Barcelony z 1992 roku.

W niedzielę wystartował 71. Tour de Pologne. Ponad setka kolarzy z 21 ekip i 40 krajów przejedzie podczas siedmiu etapów 1251 km. Cztery pierwsze odcinki to jazda po płaskim terenie. Później Tour wjedzie w Tatry. Na 9 sierpnia zaplanowana jest jazda indywidualna na czas po ulicach Krakowa, która zakończy wyścig.

Dominik Szczepański: Czy decyzja o przerwaniu wakacji i wyjeździe prawie z marszu na Tour de France była trudna dla Rafała Majki?

Giovanni Lombardi: Rafał dowiedział się o starcie w Tour de France dwa tygodnie przed początkiem wyścigu. Miał więc czas, żeby przygotować się fizycznie i się skoncentrować. To nawet dobrze, że nie wiedział o tym wcześniej, bo po Giro d'Italia mógł odpocząć psychicznie. Gdyby już wtedy był pewien, że przed nim kolejny wieloetapowy wyścig, to urlop nie byłby tak efektywny. A tak, nie stresował się, oderwał od kolarstwa. Jak widać, dobrze mu to zrobiło.

Wyścig rozpoczął się dla niego na dobre w momencie, gdy wycofał się z niego lider zespołu Alberto Contador. To był dodatkowy stres dla Rafała, na którego spadła większa odpowiedzialność, czy raczej coś dobrego, bo mógł jechać tylko dla siebie?

- Rafał pokazał, że byłby w stanie pomagać Contadorowi do końca wyścigu i sprawić, że Hiszpan by go wygrał, gdyby nie kontuzja. Kiedy Contador się wycofał, to trenerzy mieli ważne zadanie - zmotywować resztę drużyny do jeszcze większej pracy. Rafałowi to wyszło na dobre, udźwignął rolę lidera.

Zespół jasno powiedział Majce - nie ma Contadora, teraz ty jesteś liderem?

- Nie, to się stało automatycznie, bo Majka najlepiej jeździ w górach z pozostałych kolarzy. Gdy Contador się wycofał, to stało się jasne, że Polak zostaje liderem zespołu. Dostał wolną rękę od szefów, mógł pokazać, na co go stać.

Czy po Tour de France zmieni się pozycja Majki w zespole? Dalej będzie pomocnikiem Contadora, czy wkrótce może być na odwrót?

- Nawet bez świetnego startu w Tour de France Majka był liderem zespołu na Giro d'Italia. Dwa etapowe zwycięstwa i wygrana w klasyfikacji górskiej sprawiają oczywiście, że pozycja Rafała będzie jeszcze mocniejsza. Pokazał, że jest w dziesiątce najlepszych kolarzy świata. Zobaczymy, co będzie dalej i jakie plany będzie miał względem niego zespół.

A co Majka musi poprawić, żeby za rok walczyć o zwycięstwo w którymś z wielkich wyścigów?

- To już tylko kwestia doświadczenia. W tym roku jechał lepiej niż dwa lata temu, więc systematycznie się poprawia. Majka rośnie z roku na rok. Nie trzeba będzie długo czekać na moment, gdy włączy się do walki o zwycięstwo w wielkim tourze.

Po dwóch wielkich wyścigach - Giro d'Italia i Tour de France - Majka ma w nogach ponad 7000 km. Czy decyzja o starcie w siedmioetapowym Tour de Pologne była trudna?

- To była jego decyzja, drużyna pozostawiła mu w tym przypadku wolną wolę. Sam wybrał, że chce wystartować w Polsce. A jeżeli już się na to zdecydował, to przede wszystkim dlatego, że chce wygrać ten wyścig. Wie, że jest w dobrej formie, a Tinkoff-Saxo zapewnił mu mocnych pomocników.

Pamięta pan moment, kiedy zainteresował się Majką?

- Rafał był jeszcze chłopcem, kiedy przyjechał na testy do Saxo-Bank. Chcieliśmy tylko zobaczyć, jak sobie poradzi, i zastanowić się, czy może w następnym sezonie nie zaproponować mu miejsca w drużynie. Testy skończyły się tak, że Rafał miał wyniki gorsze tylko od Contadora. Hiszpan wtedy poszedł do szefów zespołu i powiedział, że chce mieć jak najszybciej Polaka w zespole. Powiedział, że to ogromny talent i nie można go stracić.

Książka, która wstrząsnęła kolarskim światem. Sprawdź "Wyścig tajemnic">>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.