Coraz częściej w rowerach znajdowane są niewielkie napędy montowane w ramie bądź innych elementach roweru. By je wykryć, rower trzeba rozebrać na części lub prześwietlić. Ostatnio na sześć lat zawieszono zawodniczkę, w jednośladzie której znaleziono silnik . - Uważamy, że to poważne zagrożenie dla naszego sportu i postanowiliśmy się tym zająć. Chcemy pokazać, że poświęcamy duże środki na badania w tym kierunku - zapowiedział prezydent UCI Brian Cookson.
Menedżer techniczny UCI Mark Barfield ogłosił we wtorek, że od stycznia przeskanowano już blisko 2500 rowerów, a w ciągu całego roku liczba kontroli ma wynieść 12 000. Rowery będą sprawdzane przed i po starcie, a szczególną uwagę zwracać się będzie na zawodników, którzy zmienią jednoślad w trakcie wyścigu.
Plotki na temat używania przez kolarzy napędów krążą od kilku lat. Najgłośniej było o nagłym zrywie Szwajcara Fabiana Cancellary podczas jednego z klasyków w 2010 roku. - Wiele osób przywołuje to wideo, ale nie możemy wyciągać wniosków z nagrań, teraźniejszych ani przeszłych - skomentował Barfield.
Niedawno francuska telewizja Stade 2 sprawdzała rowery z użyciem kamery termowizyjnej. Okazało się, że w siedmiu rowerach zamontowano elektroniczny doping . Nazwisk nie ujawniono, bo nikomu nic nie udowodniono.
UCI uważa, że metoda testów termicznych jest mniej efektywna, bo wymaga nagrywania rowerów z motocykla, z bardzo bliskiej odległości. Zamiast tego bada odporność magnetyczną za pomocą specjalnych tabletów. Metoda ta pozwala na wykrycie silników, baterii i magnesów w ramach, piastach kół i felgach w mniej niż 30 sekund.
- To wiadomość do potencjalnych oszustów: jeśli myślicie o użyciu tej metody, nie róbcie tego. Złapiemy was - zapowiedział Cookson.