Andrzej Piątek: Da się za to, że można na nim polegać. Gdy jest impreza, na której mu zależy, to jest najlepszy. Takich sportowców jest niewielu. Zapowiedział, że chce wygrać Tour i wygrał.
- Teraz panuje w kolarstwie kultura podejrzliwości i zwycięzcy mają ciężkie życie. Cała druga połowa Touru była pełna spekulacji, że nie można na czysto generować tyle mocy co Froome.
- Podczas Giro też było wiele głosów, że Alberto Contador jedzie za mocno, by niczego nie podejrzewać, że poradził sobie, choć drużyna nie zawsze potrafiła mu pomóc. Froome jechał lekko, świetnie zaatakował w Pirenejach, dobrze odpierał później ataki rywali. Było oczywiste, że jego przeciwnicy podniosą głos. Ale moim zdaniem po tym, co się działo w ostatnich latach, kolarstwo jest dziś jednym z najczystszych sportów. Znów nie było w wyścigu przypadku takiego typowego dopingu. Był przypadek kokainy u Luki Paoliniego, bardzo dziwny. Wierzę, że Froome jest czysty.
- Alberto Contador nie był sobą, od początku było widać, że nie kręci pedałami tak żwawo jak w Giro. Chyba wygranie dwóch wielkich tourów w jednym roku jest na chwilę obecną niemożliwe. Vincenzo Nibali też nie był sobą.
- Myślę, że Quintana nie jest jeszcze gotowy na wygranie z Froome'em. Trochę mu brakuje. Drużynę też miał słabszą niż Froome. I tak stracił bardzo mało.
- Dlatego Tour jest tak trudnym wyścigiem, że trzeba uważać wszędzie. A Froome'owi tak to się poukładało, że od drugiego tygodnia miał już dość komfortową sytuację: Nibali i Contador stracili zbyt dużo, dlatego mógł się skupić już tylko na kontrolowaniu Quintany.
- Na razie nastawia się na jeden wielki wyścig, ale kto wie, może mu przyjdzie do głowy obstawić i drugi wielki tour w roku. A może się doczeka takiej trasy na mistrzostwach świata lub igrzyskach, żeby zawalczyć o złoto. Nie jest to kolarz na wyścigi klasyczne, więc musi czekać na trasę, która mu będzie odpowiadać. Jego kariera to do pewnego stopnia eksperyment. Późno zaczął się ścigać zawodowo. A jednak ludzie ze Sky zdołali wyłapać jego talent.
- On jeździ bardzo brzydko, wygląda jak paralityk na rowerze. Ale to jest skuteczne. Choć gdyby jeździł ładnie technicznie, to byłby pewnie jeszcze szybszy. Ta ekonomia ruchu na rowerze wygląda na słabą, ale pewnie już taka jego natura.
- Ja jeszcze pamiętam, jak Brytyjczycy zapowiadali: zakładamy drużynę, która za dwa lata ma jeździć w Pro Tourze i jej celem będzie wygranie Tour de France w pięć lat. Słowa dotrzymali, dwa lata później byli w Pro Tour. A z Tour de France poszło im szybciej, niż zapowiedzieli.
- Ale za to możemy czekać z optymizmem na to, co czeka w tej grupie Michała Kwiatkowskiego, o ile spekulacje o transferze właśnie tam się potwierdzą. W tej grupie pracują ludzie, którzy wiedzą, jak z talentów zrobić mistrzów. Patrickowi Lefevere, dotychczasowemu szefowi Michała w Etixxie, niesłusznie się wydaje, że tylko on potrafi wychowywać mistrzów.
- Zdecydowanie. On jest profesorem sportu: mówi, co zrobi, a potem to realizuje. Wie, co mówi, i wie, co robi. Dlatego o Michała Kwiatkowskiego jestem spokojny. Może z niego zrobią kolejnego zwycięzcę Tour de France. Już od dawna wiadomo, że Michał ma wielki talent, gdy był nastolatkiem, już rywalizowali o niego najlepsi: jego obecna grupa, ale też np. Discovery Channel.
- Cała sytuacja jest niesympatyczna, przez wypowiedzi Lefevere'a przebija złość. Z jednej strony to rozumiem, dużo wysiłku kosztowało jego i jego ludzi zrobienie z Michała mistrza świata, a teraz on odchodzi. Ale Michał też przecież zrobił z siebie mistrza świata, jest młody, szuka szansy na rozwój. A niewykluczone, że następnym celem Kwiatkowskiego jest przeobrażenie się w kolarza specjalistę od wyścigów wieloetapowych. Wbrew tym, którzy mówią, że to jest kolarz tylko na wyścigi klasyczne i krótkie etapówki. Dwa lata temu Michał był w Tour de France jedenasty, więc kto wie... Ma tylko 25 lat. Trafia do zespołu, który ma fantastyczne referencje. Kto siedem czy osiem lat temu przypuszczał, że Chris Froome wygra Tour de France? Kto przypuszczał, że wygra Tour Bradley Wiggins, zawodnik wywodzący się z toru?
- Wielka Brytania może nastawiła się na kolarstwo później niż inne kraje, ale tam naprawdę mają dobre i sprawdzone sposoby. A zaczęło się od wielkiego kryzysu w latach 90. Mieli podobną historię jak my. Wybudowali tor w Manchesterze, popadli w długi, trzeba było coś z tym zrobić. Powołali sztab antykryzysowy, na jego czele stanął obecny szef Międzynarodowej Unii Kolarskiej Brian Cookson. Zaczęli wdrażać ten program w 1997, dostali pieniądze z loterii państwowej, już w Sydney w 2000 roku mieli cztery medale, a w następnych igrzyskach coraz więcej. Potem wykiełkował z tego w Sky pomysł na grupę zawodową. I podbój też był błyskawiczny. My, przygotowując nasz plan odnowy kolarstwa, wzorowaliśmy się na tym brytyjskim z 1997 roku. Mamy wysyp talentów, wysyp medali w mistrzostwach młodzieżowych. Program działa dwa lata, w poprzednim roku mieliśmy 17 medali w imprezach mistrzowskich, teraz już jest ich 15, a do zakończenia sezonu mamy jeszcze kilka imprez mistrzowskich. Każdej jesieni robimy selekcję talentów, badając stu kilkudziesięciu młodych zawodników w Warszawskim Instytucie Sportu w ramach program "Identyfikacja Talentów" - Ministerstwa Sportu i Turystyki. Potem najlepszych otaczamy opieką fachowców. Fachowcy piszą długofalowe programy szkoleniowe. A potem liczymy, ile ten program będzie kosztował. I tutaj weryfikujemy nasze plany, bo do brytyjskiego poziomu finansowania nam daleko. Ale przy odpowiednich nakładach polskie sukcesy na brytyjską miarę są możliwe.
- Na pewno jego ambicje sięgają wyżej, nawet podium klasyfikacji końcowej. Ale miał w tym wyścigu inne zadania i póki w Tinkoff-Saxo jeździ Alberto Contador, zapewne tak pozostanie. Gdy Rafał dostał od drużyny zielone światło, to szansy nie zmarnował, wygrał etap.
- Patrząc jak jechał Rafał można było mieć wrażenie, że Polak jest w tym wyścigu lepszy niż Contador. Lepiej przygotowany, lepiej się ściga. Na piątkowym etapie ciągnął Contadora przez jakieś piętnaście kilometrów. Gdyby dostał wolną rękę, to mógł wygrać jeszcze ze dwa etapy albo kilka razy być w czołowej trójce. Było widać, że go na to stać. Ale też wiedział, jak ściśle są rozpisane role na ten wyścig. Zapowiadał przed Tourem zdecydowanie, że szans na koszulkę najlepszego górala właściwie nie ma.
- Dziś tak, ale ja wolę poczekać, by się przekonać, co będzie z Michałem Kwiatkowskim w Sky. Może wcale nie mają racji ci, którzy mówią, że Michał idzie tam tylko na pomocnika, że pozostanie specjalistą od klasyków. Może to właśnie dobry moment, by zmienić otoczenie i pokazać Patrickowi Lefevere, że nawet z taką karoserią, jaką ma Michał, można wygrać wielki tour.
- Nie ma dziś dominatora, jest trzech kolarzy, którzy mogą wygrywać, gdy się nastawią na dany wyścig. Froome, Contador, Nibali. Gdyby Contador nie nastawił się na Giro, myślę że zagroziłby Froome'owi we Francji. Nairo Quintana jest jeszcze młody i on może w przyszłości zamieszać. A my możemy się cieszyć, że wśród tych talentów przyszłości obok Nairo mamy dwóch Polaków.