- Za pomocą naukowych metod badamy wyścigi pod kątem oszustw. To, co zobaczyliśmy w wykonaniu Froome'a na Mont Ventoux podczas Tour de France przed dwoma laty, było szokujące. To wręcz niemożliwe bez niedozwolonego wspomagania - technologicznego czy farmakologicznego. Froome wykręcił więcej watów mocy podczas tamtego podjazdu niż Lance Armstrong i Marco Pantani podczas ich pojedynku w 2000 roku. Kiedy rozmawiałem z Lance'em albo z Michaelem Rasmussenem [wyrzucony jako lider z Tour de France w 2007 roku za unikanie kontroli antydopingowej], zawsze mówili, że są perfekcyjnie przygotowani, więc przekraczają granicę możliwości o pięć, dziesięć procent. Bla, bla, bla. To samo odnosi się do Froome'a na Mont Ventoux w 2013. Porównaliśmy zdobyte dane z naszymi szacunkami. I były takie same. A to znaczy, że nasza metoda jest dobra.
- Kerrison kłamał. Mamy bardzo ścisłe dane od ludzi, którzy obserwowali Froome'a na decydującym podjeździe 10. etapu tegorocznego Tour de France, stąd wiemy, że moc, z którą jechał, była znacznie większa, niż podał trener. Ta konferencja była manipulacją. Kerrison minimalizował dane, aby uspokoić opinię publiczną. Zespół Sky powinien przedstawić kompletne dane, począwszy od prawdziwej wagi kolarzy. Wszystkie zespoły powinny to zrobić, na tym trzeba oprzeć przejrzystość w kolarstwie.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz. Przyłapany na tym został Tejay Van Garderen, który był w Tour de France trzeci do chwili wycofania się. Jest takie powiedzenie: "Kłamstwa największych są największe". Kiedy widzę Kwiatkowskiego, jak wygrywa mistrzostwo świata, mogę mu tylko przybić piątkę. To wielki sukces. On jest czysty. Ale w Tour de France jest inaczej. Mimo że osiągi kolarzy są mniejsze niż kiedyś, to są wyjątki, do których należy Froome. Wiem o dopingu sporo. Jako insider często dostaję przecieki od zespołów i kolarzy: ten wziął nową krew, ten wziął EPO, ten hormon wzrostu, ten kortykoidy - więc czuję, że muszę wywierać presję. Ale żeby było jasne: kolarstwo ma się dziś znacznie lepiej niż w czasach Armstronga, nawet jeśli wciąż nie jest czyste.
- Byłem pierwszy, który mówił Davidowi Walshowi o podejrzeniach wobec Armstronga [Walsh to dziennikarz, który jako pierwszy opisał proceder dopingowy Amerykanina] na podstawie tych samych danych, co do których teraz są wątpliwości wobec Froome'a. 10 lat walczyłem z Armstrongiem i dostawałem za to po głowie. Ludzie mówili to samo co dziś: że opowiadam głupoty, rzucam oskarżenia bez pokrycia. Potem było to samo, gdy alarmowałem w sprawie Landisa, Contadora. Okazało się, że nie byli uczciwi.
- David Walsh jest moim przyjacielem. Powiedział mi kiedyś, że Lance był inny niż Chris. "Dlaczego tak uważasz?" - zapytałem. "Jesteśmy obok Froome'a. Gdyby coś kręcił, wiedzielibyśmy to" - odpowiedział. Muszę dodać, że David pisał poczytną autobiografię Froome'a.
- Wielu fachowców na Tour de France mówiło mi o tym, że koła w rowerze Froome'a wydają im się podejrzane. Że może jest w nich ukryte wspomaganie, czyli coś w rodzaju napędu. Sam też wcześniej dzwoniłem do UCI i prosiłem, żeby sprawdzili dokładnie, bo zwykłe skanowanie nie wystarczy.
- W Team Sky obok Froome'a. Więc dam mu radę: trenuj w Toruniu, a nie na Teneryfie. Bo kolarze wyjeżdżają na tę wyspę tylko po to, aby zrobić sobie transfuzję krwi. Michał, zrób sobie obóz w Toruniu. Będzie taniej i zdrowiej.
Najniebezpieczniejsze stadiony świata. Jest polski. Domyślasz się, który?
źródło: Okazje.info