Tour de France. Waleczny jak mistrz świata

Michał Kwiatkowski po raz drugi został wybrany najbardziej walecznym zawodnikiem etapu 102. edycji Tour de France.

Mistrz świata Michał Kwiatkowski (Etixx-Quick Step) w czwartek został uznany za najwaleczniejszego zawodnika 12. odcinka Tour de France. Polak trudny etap w Pirenejach spędził w ucieczce, na przedostatnim podjeździe wraz z Sepem Vanmarcke (LottoNL - Jumbo), odrywając się od towarzyszy i na zjazdach w kierunku finałowego Plateau de Beille, budując przewagę nad goniącymi go kolarzami.

Akcja była na przekór wszystkiemu. Kwiatkowski na Tour przyjechał w nie najlepszej formie, płacąc cenę za znakomite występy w pierwszej części sezonu. Teren także nie bardzo mu odpowiadał - górskie odcinki w Pirenejach to działka Rafała Majki, jego równolatek z Chełmży woli bardziej dynamiczne, klasyczne końcówki. Liderzy wyścigu wprawdzie odpuścili akcję mistrza świata, ale na trasie swoje trzy grosze wtrącała pogoda - padał deszcz, momentami grad, a apokaliptycznego obrazu dopełniały grzmoty piorunów.

Kwiatkowski 16-kilometrowy podjazd na metę zaczął ponad półtorej minuty przed goniącymi go zawodnikami, wśród których znajdowali się tak wybitni górale jak Jacob Fuglsang, Romain Bardet czy Joaquin Rodriguez. Strome zbocza okazały się zbyt dużym wyzwaniem i na 7700 metrów przed metą zmordowanego 25-latka minął, zupełnie jak przed rokiem na 10. etapie, "Purito" Rodriguez.

- Zagraliśmy sprytnie, oderwaliśmy się od wspinaczy i zaczęliśmy podjazd przed nimi. To było jedyne, co mogliśmy zrobić. Szkoda, że nie wystarczyło. Deszcz nie przeszkadzał, trochę nas ochłodził, bo w ostatnich dniach mierzyliśmy się z bardzo wysokimi temperaturami. Walczyłem do końca. Nie wystarczyłoby wygrać etap, ale jestem zadowolony, moja dyspozycja jest lepsza z dnia na dzień - tłumaczył na mecie zmoczony 25-latek.

Sędziowie Polaka wyróżnili czerwonym numerem, czyli nagrodą dla najwaleczniejszego zawodnika etapu. Jury wybiera walecznych po każdym etapie, a nagrodzony na kolejnym etapie jedzie z numerem startowym na czerwonym tle. To drugie wyróżnienie dla Kwiatkowskiego w tym roku, który za najwaleczniejszego uznany został już na drugim etapie tegorocznej edycji.

- Cieszę się, że próbowałem. Muszę być zadowolony, jeśli nie spróbujesz, nigdy nie wygrasz. To wspaniałe, jechać tak w tęczowej koszulce i uhonorować ją na trasie Tour de France. Jestem dumny, że mam ją na sobie i mam nadzieję, że ludzie docenią mój wysiłek - mówił na mecie zadowolony Polak.

Po raz ostatni nagrodę najwaleczniejszego kolarza etapu zawodnikowi jadącemu w koszulce mistrza świata przyznano 25 lat temu, a otrzymał ją Amerykanin Greg LeMond po 13. etapie "Wielkiej Pętli" w 1990 roku.

- Do Paryża jeszcze długa droga. Jestem zmotywowany, ekipa także, na pewno będziemy próbować, jeśli tylko nadarzy się okazja - zapowiedział Kwiatkowski.

Polak z dwoma czerwonymi numerami jest w czołówce klasyfikacji walecznych i jeśli na kolejnych etapach prezentował będzie koszulkę mistrza świata w akcjach zaczepnych, to ma szansę na otrzymanie tytułu najwaleczniejszego kolarza całego wyścigu i czerwonego numeru w Paryżu - coś, czego nie udało się osiągnąć żadnemu mistrzowi świata od czasu Bernarda Hinaulta w 1981 roku.

W grze o tytuł walecznego kolarza pozostaje także inny Polak - Bartosz Huzarski (Bora-Argon 18). Zawodnik z Sobótki na 8. etapie wybrany został najwaleczniejszym kolarzem dnia, a wobec wycofania się lidera jego ekipy - Niemca Dominika Nerza - będzie miał więcej okazji do pokazania się w ucieczkach i spróbowania walki o etapowy triumf.

Tour de France... i nie tylko. Największe kolarskie kraksy [ZDJĘCIA i WIDEO]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.