Tour de France. Rafał Majka: Jestem w formie. Peleton będzie cierpiał. Będzie fajnie, wytopi się trochę tłuszczu

Czekam tylko na moment, gdy Alberto Contador powie: ?Szarpnij na podjeździe? Zrobię wtedy swoją robotę i niewielu utrzyma się na moim kole - mówi polski kolarz Rafał Majka. We wtorek w Tour de France pierwszy etap w Pirenejach, z Tarbes do La Pierre Saint Martin. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Paweł Wilkowicz: Wyścig po dniu przerwy wjeżdża w góry, będzie jeszcze aż siedem górskich etapów, trzy w Pirenejach, potem cztery w Alpach. Tour de France zaczyna się dla pana na nowo?

Rafał Majka: Nie tylko dla mnie. Dla wszystkich. Nieważne ile kto stracił wcześniej, to jest nowy początek. A ja przygotowywałem się właśnie na te dni które przed nami. Zaczyna się bardziej nerwowy czas niż na pierwszych etapach.

Bardziej nerwowy? Większość kolarzy raczej się cieszy, że wreszcie będzie jakiś porządek w peletonie, a nie taki chaos jak na płaskich etapach.

Będzie nerwowo bo mojej drużynie bardzo zależy żeby jeździć szybko po górach. Pierwszy tydzień Touru był dla nas trudny, trzeba było chronić lidera na płaskim. Musieliśmy się pilnować żeby nie być w żadnej kraksie i stracić jak najmniej sił. Myślę, że na wtorkowym etapie przy dojeździe do góry też będzie mocna walka, więc to nie jest tak, że wjeżdżamy wyżej i wszystko się uspokoi. To będzie trudny etap. Wiele drużyn będzie chciało się pokazać już na pierwszych górskich etapach. Ale w mojej drużynie jest spokój.

A pan jak się czuje przed górską częścią wyścigu?

Dobrze. Jestem w formie i myślę, że będzie można to zobaczyć przez najbliższe dwa tygodnie. Gdy wstaję rano to wprawdzie czuję ból nóg, ale nie taki jak wtedy, gdy zmęczenie jest duże. Jestem pewny siebie, jestem dobrze przygotowany. Nie mam obaw. Alberto ma wygrać Tour a my mamy mu w tym pomóc. Z dnia na dzień czuję się lepiej, wiem jaką pracę mam wykonać. Nadchodzą te dni gdy muszę być z przodu z naszym liderem, pilnować go żeby miał jak najlepszą pozycję. Jak będzie trzeba ciągnąć, będę ciągnąć. Wiem, że Alberto jest silny i gotowy psychicznie do walki o zwycięstwo. Dla mnie wtorkowy etap jest dobry: początek płaski, więc będę miał czas się rozkręcić, a potem już muszę pilnować czołówki. Ciekawe jak na rywali wpłynie dzień wolny, bo też różnie z tym bywa.

Pan lubi jeździć w upale, a temperatura ma rosnąć.

W upale jest trudniej, czyli dla mnie lepiej. Peleton będzie cierpiał. Będzie fajnie, wytopi się trochę tłuszczu. Zawsze lepiej w słońcu niż w deszczu.

Alberto Contador traci do lidera Chrisa Froome'a ponad minutę. To dużo czy mało?

Zakładaliśmy, że będzie trochę mniej, zwłaszcza strata z drużynowej jazdy na czas miała być mniejsza. Nie można powiedzieć, że czasówkę pojechaliśmy źle. Wykręciliśmy czwarty wynik. Ale jednak rywale urwali trochę sekund, a my nie. Ale wyścig ciągle trwa, a my mamy silny zespół i będziemy walczyć do końca.

To jest dla pana zupełnie inny Tour niż ten sprzed roku, w którym pan wygrał dwa etapy. Wtedy wskoczył pan do drużyny w ostatniej chwili, Contador wycofał się podczas wyścigu, pan dostał wolną rękę. A teraz był pan przygotowywany na Tour i Contador wciąż walczy. Będzie trudniej błysnąć?

Czasami lepiej nie wiedzieć. Przejechać te pierwsze dni na świeżości. Teraz musiałem się do Touru przygotowywać nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Wiedziałem że będę jednym z tych najważniejszych pomocników w górach. Ale zgodziłem się na tę rolę, wiem co robię. Przez pierwsze etapy miałem stracić jak najmniej sił. Pogodzić się z tym, że będę tracić minuty w klasyfikacji generalnej. I jest ich już 40, dużo. Na niektórych etapach musiałem zupełnie odpuszczać, niektóre kończyłem w grupie. Musiałem bardzo uważać. Dyrektorzy mi kazali, powiedzieli że mam nie ryzykować. Leżałem w jednej kraksie, ale na szczęście małej i nic się nie stało. To była dużo większa nerwówka niż w poprzednim sezonie, inna presja. Tak naprawdę szarpać musiałem do tej pory tylko na jednym etapie i podczas jazdy drużynowej na czas. Ale to jest tak trudny wyścig, że tutaj nawet oszczędzać się jest trudno. Ktoś mi może powiedzieć: straciłeś już 40 minut więc pewnie się nie zmęczyłeś. Ale zawsze na coś stracisz siły. Na walkę z wiatrem, na to by się utrzymać w peletonie, który wykręca niesamowite prędkości. Na każdym etapie się męczyłem, nawet na płaskim, bo jak ci którzy ważą 20 kg więcej ode mnie przycisną to trudno mi się utrzymać. Tutaj się trzeba zawsze i wszędzie pchać do przodu. I jeszcze mieć szczęście.

Peleton jest ostatnio bardziej szalony, czy kraks wcale nie jest więcej niż wcześniej, tylko trafia na kolarzy o głośniejszych nazwiskach, więc jest takie wrażenie?

Nie, to nie przypadek, że jest więcej kraks. Widzę to w Tourze, widziałem w Giro: wszystko robi się bardziej nerwowe i zawodnicy na tym cierpią. Ale sami sobie gotują ten los. Widać jak peleton się nakręca. Nie ma już spokojnych początków. Na niektórych etapach średnia wychodziła w okolicach 50 km na godzinę. I przez to właśnie trudno jest się oszczędzać. W drużynowej czasówce tętno mi skakało, bo jechać z takim koniem jak Peter Sagan czy Daniele Benatti na płaskich odcinkach to jest wyzwanie. Trudno mi było się utrzymać na kole, a co dopiero dawać zmiany.

Jeśli Contador wygra Tour de France, to na pewno wystartuje też we Vuelcie, żeby zebrać zwycięstwa we wszystkich Tourach w jednym roku. Ale Vuelta miała być dla pana.

Możliwe że tak będzie, ale ja w tym nie widzę żadnego problemu dla mnie. Bo na Vuelcie na pewno nie będę odpuszczać jak na pierwszych etapach touru. Będę cały czas czujny. Chcę żeby Alberto wygrał Tour i miał ten dublet z Giro który się udał jako ostatniemu Marco Pantaniemu. To by było coś niesamowitego również dla Olka Tinkowa, właściciela naszego zespołu.

Contador przyznaje że brakuje mu świeżości, którą mają rywale.

A ja myślę że on zbyt dobrze umie walczyć, żeby go zlekceważyć. Nawet gdy ma trudny dzień, umie zacisnąć zęby. Może stracić na jednym etapie, ale umie rozłożyć siły. W Giro na końcowych etapach już nie miał takiego wsparcia drużyny a poradził sobie najlepiej jak można było. W Tourze każdy będzie miał jakiś słabszy dzień, nie tylko Alberto.

Lider Froome już nie wymienia Contadora wśród swoich największych rywali. Gra psychologiczna, czy ma podstawy by bardziej obawiać się innych?

Ja widzę jak Alberto jest zmotywowany, nawet na przejażdżkach. Nie wolno go lekceważyć.

Tak czy owak, to pan będzie się musiał napracować, by Contador tę ponad minutę odrobił.

Powiem szczerze, że ja tylko czekam na ten moment gdy Alberto mi powie, żebym to pociągnął. Bardzo się z tego ucieszę. Będzie wtedy widać że jest mocny. I gdy mnie poprosi żebym zrobił robotę, to zrobię robotę. Niewielu rywali się wtedy utrzyma na kole. I będę coraz silniejszy. A Alberto zawsze mówi: szybciej, szybciej pod górę. Dla mnie on jest numerem jeden na świecie.

W poprzednim Tourze wygrał pan po jednym etapie w Pirenejach i Alpach. Gdzie pan woli się ścigać?

Jednak Alpy. Poza tym teraz Alpy będą w trzecim tygodniu, będzie już widać jak wszyscy są zmęczeni. A dla mnie, jak mówiłem, im ciężej tym lepiej.

Walka o koszulkę najlepszego górala jest możliwa?

Trudno jest ją wywalczyć gdy się jednocześnie pracuje na zwycięstwo lidera grupy w całym wyścigu. Wiadomo, że chciałbym. Mam 40 minut straty, więc gdyby się zaczął jakiś odjazd, rywale na pewno by mnie puścili. A wtedy kto wie czy bym nie wygrał jakiegoś etapu. Ale w tym roku, tak myślę, tego nie będzie. I nie będę mógł wygrać koszulki w grochy. Tak uważam. Jeśli mamy wygrać wyścig, to dwóch ludzi musi być cały czas przy boku Contadora. Ja i Roman Kreuziger. A Kreuziger ma tylko minutę i 50 sekund straty w klasyfikacji generalnej. Kto wie, może warto będzie zagrać dwiema kartami, a nie tylko jedną, na Contadora? Mamy drużynę dobrą taktycznie.

Jesteście z Michałem Kwiatkowskim w pewnym sensie w dość podobnej sytuacji: poprzedni sezon rozbudził oczekiwania, a w obecnym pracujecie na sławę innych. Serce się wyrywa, by powalczyć dla siebie?

Trzeba się pogodzić z tym, że nie zawsze jest się liderem. Widać po Michale: jeździ w koszulce mistrza świata, a musi pracować dla innych. Ja też mam być pomocnikiem. Takie jest kolarstwo, sport zespołowy. Rok temu wygrywałem etapy, teraz pewnie się nie uda, ale przecież to nie jest mój ostatni Tour, ja się ciągle uczę. Michał może teraz odpocznie na górskich etapach, nie będzie musiał nic robić, bo do tej pory widać że mocno pracował na liderów. A po Pirenejach, przed Alpami, będą etapy przejściowe. Jeśli Michał się zregeneruje, złapie do ucieczki, kto wie czy nie wygra etapu.

Wiele się ostatnio dzieje w waszej grupie: trzeba było skorygować przygotowania, bo początek sezonu się nie udał, odszedł dyrektor sportowy Bjarne Riis, a teraz z wyścigu wycofał się Ivan Basso, bo po upadku na jednym z etapów ból jądra nie mijał i lekarze w Pau wykryli u niego raka. To wszystko mocno wpływa na atmosferę w grupie?

Na temat Ivana Basso wolałbym się nie wypowiadać, tak przyjęliśmy w grupie. Nie mieliśmy czasu analizować odejścia Bjarne Riisa, musimy być skoncentrowani na Tour de France, potem na Vuelcie.

Będzie pan bronić tytułu w Tour de Pologne?

Będę mógł się określić dopiero w ostatnim tygodniu Tour de France. Jeśli nie będę bardzo zmęczony, to nie wykluczam startu. Jeden etap przejeżdża obok mojego domu w Zegartowicach. Na razie szanse są 50-50.

Transmisje Tour de France w Eurosporcie

Śledź Tour de France w aplikacji Sport.pl LIVE [ŚCIĄGNIJ]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA