Polak był w kilkuosobowej grupie próbującej dogonić ucieczkę na ostatniej górze krótkiego, tylko 124-kilometrowego etapu z Saint Gaudens do Saint Lary Pla d'Adet (na wysokości 1654 m n p. m.). Krótkiego, ale koszmarnego - cztery góry, trzy zwieńczone 1. kategorii premią górską i z metą również na szczycie.
Majka (Tinkoff) zaatakował ok. 8 km przed metą i domagał się od rywalizującego z nim o koszulkę w grochy (najlepszego górala TdF) Joaquima Rodrigueza (Katiusza) współpracy. Ale Hiszpan zignorował namowy Polaka. Ten ruszył więc sam i na zakręcie odepchnął się od tyczki z kamerą zamontowanej na motocyklu towarzyszącym wyścigowi.
"Purito" Rodriguez zauważył to i oburzony machnął rękami. Być może Polakowi grozić będzie za to kara, ale może sędziowie uznają, że motocykl zajechał naszemu kolarzowi drogę. Sam bohater wiedział, że przeskrobał, i mimo potwornego wysiłku, w pogoni za uciekającymi zawodnikami, mrugnął okiem do kamery.
Minutę później dopadł ucieczkę i do mety jechał z Giovannim Viscontim (Movistar). Na około 2,5 kilometra przed metą Majka uciekł Włochowi i, finiszując samotnie, wygrał drugi etap w tegorocznym Tourze.
To największy sukces polskiego kolarstwa. Ponad 21 lat temu w tym samym miejscu etap wyścigu dookoła Francji wygrał Zenon Jaskuła. Majka zdołał też dzięki podwójnej premii punktowej na mecie obronić koszulkę najlepszego "górala" przed Rodriguezem i liderem wyścigu Vincenzo Nibalim (Astana).