Eelco Wisman przez dekadę służył jako komandos. Holender jest ekspertem od przesłuchań, do których używa technik hipnozy. Jak poinformował dziennik De Telegraaf Wisman ma wydusić od zawodników i pracowników zespołu ich ewentualny udział w procederze dopingowym.
- Po prostu zadaje pytania, patrzy się w oczy i słucha. Nie reaguje. Przesłuchania trwają ponad godzinę. Czujemy się jak kryminaliści - powiedział anonimowo jeden z zawodników.
Skąd tak drastyczne kroki? W styczniu tego roku przedstawiciele holenderskich drużyn i krajowego związku kolarstwa podjęli kroki w celu walki z dopingiem. Złamana została tzw. omerta, czyli zmowa milczenia dotycząca niedozwolonych praktyk stosowanych w przeszłości. Kolarze i pracownicy w zamian za przyznanie się do stosowania dopingu i dokładne opisanie procederu, mają otrzymać o wiele lżejszą karę niż ci, którzy wciąż odcinają się od zarzutów.
Do stosowania EPO, kortyzonu, insuliny i przetaczania krwi przyznał się w styczniu były kolarz Rabobanku Duńczyk Michael Rasmussen. 38-latek, który od razu zakończył karierę, od lat był podejrzewany o doping. W 2007 roku został wyrzucony z Tour de France, którego był w tamtej chwili liderem, za kłamstwa dotyczące miejsca, w którym znajdował się przed zawodami. Rasmussen chciał w ten sposób uniknąć kontroli antydopingowej.
Holendrzy ustalili, że każda osoba związana z kolarstwem musi do 1 kwietnia podpisać deklarację antydopingową. Zdecydowano się wprowadzić pewną datę graniczną - jeżeli kolarz stosował niedozwolone środki przed 1 stycznia 2008 roku, zostanie zwolniony. Jeśli jednak działał nielegalnie w ostatnich pięciu latach, czeka go półroczne zawieszenie.
Rabobank wycofał się z finansowania drużyny po tym jak wyszła na jaw afera dopingowa z Rassmusenem (a także z Levim Leipheimerem, Grischą Niermannem i Thomasem Dekkerem) w roli głównej.