Wywiad Winfrey z Armstrongiem - obszerne fragmenty

- Jestem skażony, przerażony, winny. Byłem arogantem, jeśli mi nie wybaczycie - zrozumiem - powiedział Lance Armstrong. Były kolarz przyznał, że brał doping przed każdym z siedmiu zwycięskich startów w Tour de France. Oto obszerne fragmenty jego rozmowy z Oprą Winfrey.

W ten sposób został obalony jeden z największych mitów w zawodowym sporcie, który zainspirował wielu ludzi walczących z nowotworem. Armstrong cierpiał na raka jąder i w latach 1996-97 poddał się inwazyjnemu leczeniu. Potem wrócił do kolarstwa i zaczął odnosić największe sukcesy. W 2005 roku zakończył karierę, ale wznowił ją po trzyletniej przerwie. Przed rozmową z Oprą Armstrong konsekwentnie zaprzeczał informacjom, że stosował zakazane środki. Nawet wtedy, gdy 22 października Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) nałożyła na niego dożywotnią dyskwalifikację i anulowała wszystkie jego wyniki od 1998 roku, a tym samym odebrała wszystkie zwycięstwa w TDF. W czwartek Międzynarodowy Komitet Olimpijski zażądał, by kolarz zwrócił brązowy medal olimpijski zdobyty w 2000 roku w Sydney.

Teraz wszystko się zmieniło.

Armstrong: Jestem przerażony

- Jestem skażony - zaczął Armstrong.

- Czy to złe uczucie?

- Nie. Przerażające.

- A ty się czujesz z tym źle? - naciskała Winfrey.

- Źle? Nie. Jeszcze bardziej mnie to przeraża.

- Czy masz poczucie, że oszukiwałeś?

- Nie. A to najbardziej przerażające - powiedział Armstrong.

I po chwili dodał:

- Sprawdziłem definicję słowa oszustwo. Oszustwo to nieuczciwe zyskanie przewagi nad rywalem albo wrogiem. Ja widziałem to inaczej. Dla mnie było to wyrównywanie szans - mówił Armstrong.

Nie wyglądał na przybitego, nie bronił się przed pytaniami Winfrey, nie kręcił. Patrzył dziennikarce prosto w oczy. Nie było łez, kilka razy gorzko się uśmiechnął.

- Moja opowieść była idealna. Była tylko mitem. Była nieprawdziwa - dodał Armstrong.

Pięć pytań Winfrey. Pięć razy ''tak''

Winfrey zadała mu pięć pytań. Były kolarz miał odpowiadać tak albo nie.

- Czy brałeś niedozwolone środki?

- Tak.

- Czy wśród nich było EPO?

- Tak.

- Przetaczałeś sobie krew?

- Tak.

- Czy przyjmowałeś testosteron, kortyzon i hormon wzrostu?

- Tak.

- Czy byłeś na dopingu, kiedy wygrywałeś Tour de France? Chodzi o każdy z wyścigów.

- Tak. Tylko raz, w 2009 roku, byłem czysty. Wtedy startowałem po przerwie i zająłem trzecią pozycję. Było kilku kolarzy, którzy się nigdy nie szprycowali i byli przez to w naszym środowisku uznawani za bohaterów. Nigdy nie traktowałem ich jak "frajerów". Jako były lider kilku zespołów mogę powiedzieć, że nigdy odgórnie nie narzucano nam nakazu stosowania dopingu. Każdy z nas sam się na to decydował. To był okres wielkiej konkurencji, a wszyscy byli dorośli i dokonywali świadomych, swoich wyborów. Ale byli też tacy, którzy zdecydowali się uniknąć dopingu - dodał były kolarz.

Przysięgał, że jest czysty

Armstrong w czasach swojej świetności zaklinał się, że jest czysty. Był autorytetem. Wygrał z rakiem. Był wystarczająco bogaty i bezlitosny, by uciszyć wszystkie głosy mówiące, że coś tu jest nie tak.

To dążenie do wybielenia jest czymś, czego teraz żałuje najbardziej.

- Zasłużyłem na to, co się dzieje - powiedział dwukrotnie.

- To największa skaza. Byłem facetem, któremu wydawało się, że zawsze dostaje to, czego chce. Wydawało mi się, że mogę zagłuszyć każdy głos, kontrolować sytuację. To niewybaczalne. Wiem, że jest wielu, którzy usłyszą moje dzisiejsze słowa i nigdy mi nie wybaczą. Rozumiem ich. Byłem arogantem. Nie zaprzeczam - dodał Armstrong.

Ferrari to dobry człowiek, żaden z niego potwór

Winfrey zapytała Armstronga o włoskiego lekarza Michele'a Ferrariego, który pomagał kolarzowi, przygotowując dla niego niedozwolone substancje.

- Trudno mówić o niektórych sprawach i nie wymieniać nazwisk. W tej historii są ludzie, dobrzy ludzie. Wszyscy popełniamy błędy. To nie są potwory, nie są toksyczni ani źli. Michele Ferrari to dobry facet, mądry. Tak o nim myślę.

Kolejne pytanie Winfrey dotyczyło plotki, według której Armstrong w 2001 roku powiedział byłym kolegom z zespołu - Tylerowi Hamiltonowi i Floydowi Landisowi - że jego testy na Tour de Suisse dały wynik pozytywny. Armstrong miał wówczas dogadać się z władzami Międzynarodowej Unii Kolarskiej. Czy dał łapówkę?

- To nieprawda. Nie było żadnych pozytywnych testów, żadnego opłacania laboratorium. Nie było żadnego tajnego spotkania - tłumaczył Armstrong.

- Ale przelew poszedł. Dlaczego przelałeś im pieniądze?

- Bo mnie o to poprosili. Przecież mogę teraz powiedzieć, że tak, opłaciłem ich. Ale ja nie zapłaciłem za tuszowanie żadnej sprawy. Oni po prostu potrzebowali pieniędzy - zakończył były kolarz.

Więcej o:
Copyright © Agora SA