Więcej informacji o narciarstwie dzieci znajdziesz na stronie Bandy Narciarskiej
Zainspirowany wywiadem Ewy pomyślałem, że można spojrzeć na narciarstwo najmłodszych okiem psychologa, czego efekt - rozmowę z Tomaszem Teodorczykiem, prywatnie moim ojcem - można przeczytać poniżej.
Tomasz Teodorczyk*: Człowiek jest jednością psychofizyczną, więc aktywność fizyczna w sposób oczywisty wpływa na psychiczne funkcjonowanie osoby. Jedno bez drugiego nie istnieje, konieczna jest w związku z tym równowaga między tymi dwoma aspektami. Przegięcie w dowolną stronę jest mało korzystne.
Mówimy oczywiście o plusach i minusach psychologicznych, bo plusy typu świeże powietrze, przebywanie w naturze itp. a z drugiej strony możliwość urazów, to zupełnie inna historia.
Psychologiczne plusy są związane z wyrabianiem się poczucia sprawczości i siły w dziecku, radzenia sobie z sytuacją, zwiększania kontaktu z własnym ciałem i jego doznaniami. Plusy mają też związek z koniecznością uczenia się funkcjonowania w grupie, współdziałania, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Minusy mają związek z możliwością uruchomienia w dziecku niekorzystnych mechanizmów psychicznych np. nadmiernej tendencji do rywalizacji, poczucia bycia gorszym i nie wyrabiania się, wzmocnienia wewnętrznego krytycyzmu i stawiania sobie zbyt wysokich wymagań. Ale instruktor o elementarnej wiedzy psychologicznej jest w stanie temu przeciwdziałać.
Granica rozsądku związana ze stanem fizycznym dziecka.
Oczywiście to jest zasadniczy problem, równowaga między nadmiarem a brakiem motywacji, prześlizgnięcie się między Scyllą a Charybdą. Rywalizacja to inna kategoria, to już mechanizm "przeciwko" czemuś lub komuś, co w dłuższej perspektywie zawsze będzie działało przeciwko jednostce.
Do tego dochodzi problem motywacji. Często jest tak, że jeśli dziecko jest umotywowane nagrodą za wykonanie jakiejś czynności, potem przyjmuje jako pewnik, że za każdą inną też taka czy inne nagroda mu się należy. Co o tym myślisz i jak można tego uniknąć?
Moim zdaniem bardziej chodzi o to, co jest tą nagrodą. To tak jak ze stopniami w szkole, jeżeli za każdą piątkę dostaję 100 zł to bez sensu, ale jeżeli jestem sensownie nagrodzony za długoterminowy wysiłek to już co innego.
Nie wiem czy zawsze nauka przez zabawę jest lepsza od "sztywnej" nauki, obie formy mają swoje wady i zalety. Pewnie chodzi znowu o to, żeby była jakaś równowaga między nimi, no i oczywiście, w dużej mierze, zależy to od poziomu rozwoju dziecka i jego struktury osobowości, np. sztywna nauka w wieku trzech lat nie ma specjalnego sensu, a przegięcie w stronę tylko nauki przez zabawę dla 14-latka też może nie być najlepszym pomysłem.
Bezwzględnie słuszne. Obecność rodzica rozprasza dziecko i uruchamia wszystkie emocje oraz mechanizmy związane z aktualną relacją. Zatem np. zależność, bunt, chęć przypodobania się itp. W takiej sytuacji jazda na nartach staje się narzędziem służącym wielu innym rzeczom, a nie nauce jazdy na nartach.
Byłoby dosyć niepokojące, gdyby to nie byłoby możliwe. W takiej sytuacji należałoby zastanowić się czy rodzina nie jest zbyt symbiotyczna, co nie jest korzystne dla dziecka. Dziecko potrzebuje autonomii, oczywiście w różnym stopniu w zależności od sytuacji rodzinnej, wieku, miejsca w rozwoju wewnętrznym itp. Oznacza to, że przygotowanie dziecka do samodzielnego wyjazdu jest bardzo indywidualne i wymaga zastanowienia, a czasem może nawet konsultacji psychologicznej.
Może to wynikać z bardzo wielu powodów, od braku odpowiedniego przygotowania dziecka przed wyjazdem do aktualnego stresu na wyjeździe z dowolnego powodu. Warto jednak zawsze pamiętać, że płacz to nie krwotok, co nie znaczy, że mamy to lekceważyć, ale przyłożyć do tego właściwą miarę.
Oczywiście, że zostaje i to czasem na wiele lat. Osobiście do dzisiaj pamiętam bardzo wiele ważnych doświadczeń grupowych, które przeżyłem jako dziecko np. na obozach harcerskich. Tego typu doświadczenia grupowe, relacyjne są niezwykle istotne, kształtują zręby społecznego funkcjonowania człowieka i nierzadko wytwarzają niezwykle silne wzorce i matryce, które strukturalizują zachowania jednostki w przyszłości.
Myślę, że tym samym, co dla najstarszych - a dodatkowo bardzo dobrą pamięcią tego jak to było, kiedy sam był dzieckiem.
Założyciel Akedemii Psychologii Zorientowanej na Proces (akademiapop.org). Dyplomowany psychoterapeuta i nauczyciel pracy z procesem Research Society for Process Oriented Psychology w Zurichu, posiada Licencję Psychoterapeutyczną i Trenerską Polskiego Towarzystwa Psychologii Zorientowanej na Proces. Pracą z procesem zajmuje się od 1988 r. Prowadzi psychoterapię indywidualną, warsztaty oraz szkolenia i superwizje. Tłumacz książek A. Mindella oraz autor artykułów o pracy z procesem. Współpracuje również z firmami przy rozwiązywaniu konfliktów. Zajmował się terapią i edukacja przez sztukę, współpracował z Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie oraz z International Society for Education through Art. Prowadził treningi twórczości, międzynarodowe warsztaty twórcze oraz realizował projekty paraartystyczne z różnymi grupami wiekowymi i zawodowymi w Polsce i za granicą
Absolwent AWF w Warszawie. Doświadczenie instruktorskie zbierał w Warszawskim Klubie Narciarskim od 2001. Od 2006 kierownik przedszkola narciarskiego. W 2011 wraz z Ewa Silską założył Bandę Narciarską. Na co dzień kontroler ruchu lotniczego.