Snooker zawodowy. Sportowiec sprzed telewizora

Niewysoki blondynek mówi cicho i pojedynczymi zdaniami. Uśmiech błądzi mu po twarzy dopiero przy pytaniu o sportowe marzenie: - Chcę zostać najmłodszym mistrzem świata - odpowiada Kacper Filipiak, pierwszy polski profesjonalny snookerzysta. Ma 15 lat. We wtorek Polacy grają z piekielnie mocną Szkocją. Relacja z meczu na żywo na Sport.pl od 14.

Masz dla nas temat? Propozycję? Zgłoś to na Facebook.com/Sportpl ?

W ostatnich miesiącach wszystkie bile w życiu Filipiaka wpadają do właściwych kieszeni.

W kwietniu młody warszawiak w debiucie w międzynarodowym turnieju zdobył na Malcie mistrzostwo Europy do lat 21. Ledwo wyszedł z grupy do fazy play-off, w ćwierćfinale i półfinale odrabiał straty, wygrywając mecze po 5:4, ale w finale już pewniej pokonał 6:3 Szkota Michaela Lesliego i zdobył tytuł.

A że miesiąc wcześniej światowa federacja poparła zniesienie dolnej granicy wieku w prestiżowym Main Tour, mistrzostwo stało się dla Filipiaka przepustką do cyklu najważniejszych turniejów, w którym co rok może wziąć udział tylko 100 graczy z całego świata. Kacper jest nie tylko pierwszym Polakiem, ale także najmłodszym uczestnikiem.

Po sensacyjnym sukcesie - sensacyjnym, bo raz, że Polska to wciąż snookerowy zaścianek, a dwa, że nowy mistrz w porównaniu z rówieśnikami jest przy stole żółtodziobem - pojawiły się pochwały. - Nie mogę przypomnieć sobie innego zawodnika, który w tak krótkim czasie dostałby się do Main Tour. Ten niepozorny chłopak trenuje zaledwie od 3,5 roku - dziwił się holenderski ekspert Eric Willemsen, który współpracuje m.in. z agencją AP. Szkoci porównali Filipiaka do Stephena Hendry'ego - siedmiokrotnego mistrza świata, który z samych nagród zarobił niemal 9 mln funtów, a grać w snookera zaczynał dopiero w wieku 13 lat. Dopiero, bo większość zawodowców pierwsze bile wbija już cztery-pięć lat po urodzeniu, a po ukończeniu 11. roku życia rzuca szkołę i koncentruje się tylko na grze.

Po największym sukcesie w 20-letniej historii polskiego snookera Filipiak z dobrym wynikiem zdał egzamin gimnazjalny, który dał mu przepustkę do niezłego liceum. Nie wiadomo jednak, co dalej z nauką, bo przyszły rok spędzi w Anglii.

Prestiżowa Akademia Snookera z Gloucester zaproponowała Kacprowi roczne treningi pod okiem fachowców, których firmuje Terry Griffiths - guru snookera, odpowiednik Aleksa Fergusona w futbolu. Polak z sali ćwiczeń wychodzi niechętnie, bile potrafi wbijać niemal osiem godzin bez przerwy, po pierwszych zajęciach trenerzy ponoć siłą musieli odciągać go od stołu.

Światowa federacja potrzebuje Kacpra

Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech spojrzy na liczby. Emocjonujące ostatnie fragmenty finału mistrzostw świata w 1985 roku w Wielkiej Brytanii, która jest kolebką snookera, obejrzało w telewizji 18,5 mln widzów. Potem dyscyplina miała wzloty i upadki, obecnie jest daleko od wspomnianego szczytu popularności, ale coraz większe zainteresowanie widać w Chinach (zdarzało się, że pojedynek między dwoma Chińczykami na MŚ oglądało nawet 100 mln osób), a pule nagród wciąż są wysokie - w mistrzostwach świata to 1,1 mln funtów, zwycięzca zgarnia 250 tys. W rocznym cyklu Main Tour do podziału jest 5 mln.

Na polskiej liście rankingowej sklasyfikowanych jest 325 zawodników, pełny wykaz na stronie związku obejmuje 842 nazwiska. Ale finał ostatnich mistrzostw świata oglądało w Eurosporcie blisko 200 tys. osób, co odpowiada oglądalności meczu Novaka Djokovicia z Rafaelem Nadalem o triumf w Wimbledonie. - Jesteśmy naprawdę przejęci rosnącą popularnością snookera w Polsce i zdajemy sobie sprawę, że aby ten trend wzmocnić, potrzebujemy odnoszącego sukcesy Polaka - zacierał ręce po tytule Filipiaka szef światowej federacji Jason Ferguson.

Poziom wtajemniczenia w snookerze jest wielostopniowy - najpierw trzeba poznać zasady, potem możliwe rodzaje taktyki, style gry rywali, opanować do perfekcji technikę i dopasować do niej odpowiedni kij, rozpoznać stół, wreszcie mieć zdolność koncentracji, silną psychikę, umiejętność blokowania myśli - ich ucieczka, przebłysk na inny temat, sekunda zwątpienia w trakcie uderzania bili mogą mieć fatalne skutki.

Bardzo liczy się także wytrenowany organizm - każdy zmęczony mięsień, każde drżenie ręki mogą pogrzebać szansę na dobry wynik, więc zawodowcy poza treningiem przy stole ćwiczą także na siłowni. - Ja takich treningów jeszcze nie mam, jestem w niezłej kondycji, sporo grałem w piłkę - mówi Filipiak. Co najbardziej boli podczas długiego treningu lub meczu? - Nogi - odpowiada szybko.

Fascynacja z telewizji

Czy Filipiak jest cudownym dzieckiem snookera? W Polsce wygrał tylko jeden ważny turniej, w krajowym rankingu jest na 24. miejscu. Sam przyznaje, że dopiero po młodzieżowym mistrzostwie Europy zaczął myśleć o tym, że wbijanie bil może być jego sposobem na życie. Fachowcy nie mówią o nim, że jest najlepszy w Polsce. - Na pewno jest najskuteczniejszy, bo dostał się do Main Tour - mówi po krótkim namyśle Przemysław Kruk, zawodowy snookerzysta. - Jest w najlepszej czwórce - dodaje Jarosław Kowalski, właściciel i zawodnik warszawskiego klubu 147 Break, w którym był zresztą pierwszym trenerem Filipiaka.

Sportowe rekordy oglądalności. Nie tylko piłka przyciąga

Dlaczego zatem właśnie 15-letni chłopak dostał się do Main Tour? - Bo nie dość, że ma już spore umiejętności, to miał trochę szczęścia i znalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie - wylicza Kowalski. - Poziom snookera na świecie jest coraz wyższy, ale akurat w juniorach się ostatnio obniżył. Kacper fajnie to wykorzystał - dodaje były trener. Ale zaznacza: - Do Main Tour jest się bardzo trudno dostać, ale jeszcze trudniej w nim utrzymać.

Co jest najsilniejszą stroną Filipiaka? - Taktyka, dojrzałość, dobre ukształtowanie. Kacper nauczył się podstaw gry zawodowej i ma bardzo mocną psychikę, umie się koncentrować - uważa Kruk.

- Skąd twoja fascynacja snookerem? - pytam Filipiaka. - Z telewizji - odpowiada szybko. - Patrzyłem przez pół roku, potem zacząłem chodzić w soboty do klubu na godzinę. Po roku były to już trzy godziny tygodniowo - mówi. A co sprawiło, że w wieku 11 lat nie zmienił kanału, tylko został przy snookerze? - Spodobała mi się precyzja i spokój, jaki widać w tym sporcie.

Podobieństwa do Kubicy

Na pytanie, dlaczego Kacper zatrzymał się na kanale ze snookerem, jego mama odpowiada inaczej. - Kiedyś na mikołajkach Kacper dostał maskotkę. Był rozczarowany i opowiadał, że najfajniejszym prezentem w klasie był niewielki, może 40-centymetrowy stół do bilardu, plastykowa zabawka. A że to akurat ja kupiłam go koledze, którego wylosował Kacper, szybko nabyłam taki sam dla niego. Przed telewizorem próbował robić na tym stole to, co widział na ekranie - opowiada Elżbieta Filipiak, która wcześniej, podobnie jak ojciec Kacpra, nie miała żadnej styczności ze snookerem.

Jak Filipiak wyobraża sobie przyszłość? - Chcę zostać najmłodszym mistrzem świata - odpowiada z błyskiem w oku. Wspomniany już Hendry miał 21 lat i 106 dni, kiedy w 1990 roku wywalczył pierwszy tytuł.

Kacper marzenie ma wielkie, ale nie ma u niego ani krztyny buty. - Na razie trenuję, uczę się, wyciągam wnioski. Myślę, że za rok na pewno będę mógł powiedzieć, że się rozwinąłem, ale nie wiem, jak duży będzie to rozwój. Może się zdarzyć, że przez rok w Main Tour nie wygram meczu, ale się nie zrażę, nie poddam - zapowiada 15-letni chłopak. - Będzie mi ciężko, bo będę się musiał uczyć, przegrywając, ale ja lubię snooker - dodaje.

Zbigniew Boniek, a potem Robert Kubica mawiali, że gdyby mieli syna, który miałby talent w ich dyscyplinach, wywieźliby go z Polski, bo tu nie mógłby się rozwinąć. Co na to Filipiak? - Powtarzają mi to i Polacy, i zawodnicy z zagranicy. U nas nie ma sparingpartnerów, trenerów, infrastruktury... - wylicza.

Porównywanie go z kierowcą Formuły 1 jest ryzykowne, ale podobieństwa między wyjeżdżającym z Polski do Włoch w poszukiwaniu możliwości rozwoju nastoletnim Kubicą a docenionym przez prestiżową akademię Filipiakiem zauważyć można. Pierwszy dostał się do elitarnych wyścigów z kraju, który ze sportami motorowymi ma niewiele wspólnego, drugi - jak mówią fachowcy - wyprzedził polską snookerową rzeczywistość o 15 lat.

Filipiaka z Kubicą łączy także to, że mają tego samego ulubionego snookerzystę - Ronniego O'Sullivana.

Jak Wisła z Barceloną

W poniedziałek w Tajlandii rozpoczął się Drużynowy Puchar Świata, w którym zadebiutowali Polacy - zespół tworzą lider polskiego rankingu 30-letni Krzysztof Wróbel i Kacper Filipiak. W grupie Polacy zagrają z Afganistanem, Szkocją i Tajlandią II. Pierwszy mecz już za nimi - wygrali z silnym Hongkongiem 3:2, a Filipiak pokonał utytułowanego Marco Fu. Plan minimum to zajęcie czwartego miejsca przed Afganistanem, do drugiej fazy awansują dwa zespoły.

Mecze Polaków będzie transmitował Eurosport 2, a największy hit już we wtorek - rywalami Wróbla i Filipiaka będą Szkoci, czyli nr 2 światowego rankingu John Higgins oraz nr 8 Stephen Maguire. W rankingowej setce z Polaków klasyfikowany jest tylko Filipiak, który zajmuje 89. pozycję. Fachowcy mówią, że mecz Szkocja - Polska będzie jak spotkanie Barcelony z Wisłą Kraków, w którym zwycięzca może być jeden, ale... Początek meczu o 14.

Mecz gwiazd z prawdziwą stawką - MLB ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.