Pobity kibic San Francisco Giants. Hańba w Mieście Aniołów

Awantury między kibicami nigdy nie były uważane w USA za wielki problem. Nie ma tam wydzielonych sektorów dla fanów gości ani kilkumetrowych płotów dzielących trybuny. Kibice w koszulkach rywalizujących ze sobą klubów zawsze siadają obok siebie na widowni. Na pierwszy rzut oka - w porównaniu do Europy - sielanka.

Okazało się jednak, że nie jest tak bezpiecznie, jak się wcześniej wydawało. 31 marca po meczu rozpoczynającym baseballowy sezon Bryan Stow, kibic San Francisco Giants, został pobity na parkingu stadionu Los Angeles Dodgers. 42-latek doznał pęknięcia czaszki i obrzęku mózgu. Jego stan wciąż - po siedmiu tygodniach leczenia - jest bardzo poważny. Dopiero kilka dni temu został wybudzony z farmakologicznej śpiączki, ale kontakt z nim jest bardzo utrudniony. Rehabilitacja potrwa co najmniej rok - twierdzą lekarze.

Jak zeznali świadkowie, Stow został pobity w Los Angeles, bo miał na sobie koszulkę "wrogiego" klubu. Dwóch pijanych napastników w strojach Dodgersów najpierw pchnęło go na asfalt, a potem skopało. Uciekli dzięki pomocy kobiety o latynoskiej urodzie, która zabrała ich do samochodu, gdy nadbiegali zaalarmowani funkcjonariusze. Na kilka chwil przed pobiciem Stow esemesował do rodziny, że nie czuje się bezpiecznie w nieprzyjaznym tłumie.

Napastników do tej pory nie udało się złapać, choć nagroda za ich ujęcie jest bardzo wysoka - 200 tys. dol. Połowę zapłaci klub z Los Angeles, który chce poprawić zaszargany wizerunek. Na tym zależy również fanom Dodgersów, którzy zebrali w kweście na stadionie ponad 61 tys. dol. na leczenie Stowa. 50 tys. na ten cel dał również klub z Miasta Aniołów. Zbiórki na leczenie pobitego odbywają się zresztą w całym Los Angeles, jakby miasto chciało z siebie zmyć hańbę, którą okryło je dwóch bandytów.

Incydent stał się pretekstem do poważniejszego zastanowienia się nad bezpieczeństwem na stadionach w USA. Okazało się, że na trybunach w Los Angeles bójki między kibicami (oczywiście nie chodzi o masowe bitwy z policją, do jakich dochodzi na piłkarskich stadionach w Europie, ale o wymianę ciosów i szarpaninę między pijakami, bo alkohol jest tu głównym czynnikiem potęgującym emocje) to wcale nie taki rzadki widok. Nawet na YouTubie można obejrzeć parę takich filmików. Oczywiście nikt nie bije na alarm i nie wzywa do radykalnych rozwiązań, bo to wciąż tylko drobne incydenty w kibicowskiej ocenie (liczby poniżej). Problem został jednak zauważony.

Kibicowskie liczby:

133 mln - łączna liczba widzów na stadionach z czterech najważniejszych lig zawodowych: NFL, MLB, NHL i NBA

64 mln - liczba widzów z dwóch największych lig NCAA (koszykówka i futbol amerykański)

44 mln - liczba widzów z czterech największych lig piłkarskich w Europie (angielska, hiszpańska, włoska i francuska)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.