Gus Hansen: Poker to nie jest szczęście

- Umówmy się: jeśli zagram w tenisa mecz z Federerem, to nie mam szans. Ale jednym, pojedynczym zagraniem, mogę go zaskoczyć. Tak samo jest z pokerem. W jednym rozdaniu masz ze mną szansę, w tysiącu...sorry - powiedział w rozmowie z Sport.pl Gus Hansen, członek elitarnego Team Full Tilt, czyli grupy najlepszych i najbardziej utytułowanych pokerzystów na świecie.

Gus Hansen jest przeraźliwie bogaty. W turniejach pokerowych na żywo wygrał już ponad osiem milionów dolarów. Jako jedyny gracz na świecie ma na swoim koncie cztery prestiżowe tytuły Word Poker Tour. Hansen do Duńczyk, który zadziwił cały świat swoją agresywną grą. Przy stole czasami zachowuje się, jakby postradał zmysły.

Szczęście istnieje?

Ludzie nie zdają sobie sprawy, że szczęście samo w sobie, to taka zabawna rzecz. Trzeba wziąć pod uwagę czas. Sam jestem byłym tenisistą. Jeżeli stanę na korcie np. naprzeciw Rogera Federera i zagramy mecz, to nie mam szans. Mam szansę w jednym, pojedyncznym zagraniu, którym mogę go zaskoczyć. Im dłużej jednak z nim gram, tym mniejszą mam szansę na wygraną. Tak samo jest z pokerem. Jeśli zagramy jedno rozdanie - może wygram ja, może ty. Przy tysiącu rozdań, nie masz większych szans. Szczęście to słaby czynnik.

Jesteś hazardzistą, jesteś uzależniony?

Przede wszystkim jestem profesjonalistą. Mam o tyle szczęście, że poker to moje hobby, które stało się moją profesją. Czasami gram naprawdę dużo i wtedy ludzie mówią: on jest na pewno uzależniony. Ale ja czerpię z tego przyjemność, z mojego fachu. Trzeba odróżnić uzależnienie od zawodu.

Podobno twój ulubiony film to "Hazardziści"...

Nie. To tylko wymysł pewnych osób. Jeśli mówimy o filmach, to najbardziej lubię "Skazanych na Shawshank". Co do "Hazardzistów" - Damon i Norton podczas przygotowań do filmu przyjechali do Las Vegas i grali trochę w pokera. Umówiliśmy się na obiad i pogadaliśmy.

Mówi się, że jeśli siedząc przy stole nie potrafisz w ciągu pół godziny rozpoznać jakiegoś frajera, to sam jesteś frajerem.

Nie wiem, czy to prawda w stu procentach, ale jasne - jeśli po pół godziny gry patrzysz dookoła stołu i nie umiesz znaleźć kogoś słabszego od ciebie, to musisz się liczyć z tym, że prawdopodobnie stracisz swoje pieniądze.

Ale grasz tylko poważne gry? Inni gracze czasem opowiadają, że grają dla frajdy.

Gram tylko rzeczy na serio, bo tylko one mnie w pełni satysfakcjonują. Z gier towarzyskich po prostu nie czerpię przyjemności.

W 2004 znalazłeś się na liście najbardziej seksownych mężczyzn na świecie. Czy jakoś to na ciebie wpłynęło?

Trudno mi powiedzieć, bo sam o tym nie za wiele myślałem. Nie nosiłem w kieszeni tej listy, i nie pokazywałem jej wszystkim. Byłem na samym końcu notowania. Gdybym był pierwszy, to pewnie nosiłbym ją w kieszeni (śmiech).

A dziewczyny?

Nic specjalnie się nie zmieniło. Nie jest jednak sekretem, że bardzo je lubiłem również przed 2004 rokiem. Jestem dość bezpośredni w moich relacjach, ale tutaj wszystko jest jasne. Jeśli ktoś mówi nie, znaczy to nie. Tak znaczy tak.

To inaczej niż w pokerze.

W pokerze starasz się oszukać swojego przeciwnika. Jak na tych starych bokserskich filmach, gdzie mówią: zgrywaj twardziela jak jesteś słaby albo słabeusza jak jesteś mocny. Jeśli ludzie ci uwierzą, dobrze ci pójdzie.

Ciężko oszukiwać teraz, gdy jesteś sławny? Występujesz w telewizji, ludzie czytali twoją książkę.

Muszę powiedzieć, że wolno się przystosowuje. Zbyt późno zdałem sobie sprawę, że moje pojawienie się w telewizji ma wpływ na to, jak rywale do mnie podchodzą. To proste. Jeśli wszyscy przy stole myślą, że oszalałeś, nigdy nie powinieneś blefować.

Pokaż mi jak grasz, a powiem ci kim jesteś?

To mogą być dwie różne rzeczy. Możesz być cichym gościem, a zachowywać się bardzo agresywnie przy stole.

Nie tak dawno przytrafił ci się gorszy okres, w którym przegrałeś w ciągu dwóch miesięcy ponad milion dolarów. Dwa dni później odzyskałeś całą sumę. Czy ty jeszcze doceniasz wartość pieniędzy?

W dalszym ciągu chodzę do warzywniaka. Kupuję pomidory, mleko. Wiem ile kosztuje to mleko, więc jestem świadomy, co znaczą pieniądze. Grając w pokera, potrzebujesz pieniędzy, którymi możesz grać. To duże sumy. Nie jestem jednak jak Bill Gates, z jego miliardami na koncie, które mogą przysłonić mu wagę małych rzeczy. Mi idzie całkiem nieźle, ale w dalszym ciągu jestem w stanie docenić chleb na stole.

W przeciwieństwie do niego, dla ciebie zmiana może być natychmiastowa. Możesz stracić wszystko bardzo szybko. Masz to w głowie, gdy siadasz do stołu?

Kiedy grasz o dziesięć forintów, nie będziesz grał dobrze, bo to nie znaczy dla ciebie za dużo. Podobnie jest, gdy stawka to pięć milionów dolarów. Będę się za bardzo bał, więc nie zagram dobrze. Chodzi o to, by grać o pieniądze, które mają dla ciebie znaczenie, ale nie paraliżują cię przy stole. Gram od 18 lat. Byłem w sytuacjach, gdy traciłem wszystko, co miałem. Na szczęście dla siebie jestem już trochę mądrzejszy i nie gram o pieniądze, których strata nie pozwoli mi zasnąć w nocy. Staram się grać o duże sumy, ale mieć jakieś zabezpieczenie.

Jak przygotować się do ważnego turnieju?

To sprawa indywidualna. Roger Federer dochodząc do finału Wimbledonu, na pewno musiał czuć się komfortowo, dobrze spać. Założę się, że nie wychodził na kort pijany. Cokolwiek znaczy dla ciebie komfort, musisz to robić. Pójść na siłownię, zjeść dobre śniadanie.

Ale co to znaczy dla ciebie?

(śmiech) Żadnej palinki (palinka to popularny na Węgrzech rodzaj wódki - przyp. red.). Lubię dobrze się wyspać, pójść na siłownię, zagrać w tenisa.

Mieszkasz w Monako. Twoim sąsiadem jest Robert Kubica. Spotkaliście się kiedyś?

Nie. Szczerze mówiąc, kiedy formuła przyjeżdża do Monaco, to na ogół ja wyjeżdżam. Jest zbyt głośno.

Pytam, bo Robert Kubica gra w pokera.

Docierają do mnie informacje, że kierowcy F1 lubią pokera. Jest jeden Brazylijczyk, którego spotkałem w Las Vegas

Felipe Massa.

Właśnie. Chętnie zagrałbym z nimi.

Co byś zrobił, gdyby jutro po przebudzeniu okazało się, że nie ma na świecie hazardu?

Jestem za stary, by zostać sportowcem. Może zostałbym trenerem? Albo gwiazdą porno (śmiech).

W 2003 roku Hansen założył wraz z kolegą stronę o pokerze. Po paru latach sprzedali ją za 15 milionów dolarów. Duńczyk należy do zespołu Full Tilt, który jest elitarną grupą skupiającą najlepszych profesjonalnych pokerzystów na świecie, wśród których znajdują się Chris Ferguson, Phil Ivey, Howard Lederer, Jennifer Harman, Erick Lindgren, Erik Seidel, Andy Bloch, Phil Gordon, John Juanda, Mike Matusow, Allen Cunningham, Patrik Antonius oraz Tom Dwan.

Pokerowi milionerzy w Londynie - czyli World Series of Poker Europe

Więcej o:
Copyright © Agora SA