Regaty Velux 5 Oceans: Gutek drugi na mecie w Kapsztadzie

Polak biorący udział w okołoziemskich regatach VELUX 5 OCEANS zajął drugą pozycję na podium pierwszego etapu wyścigu dokładnie po miesiącu zmagań na wodzie. Gutek przekroczył linię mety 17 listopada o godzinie 21.03 czasu polskiego.

Po zejściu na ląd powiedział: "Po raz pierwszy czuję się trochę zmęczony. Ostatnie 12 godzin jechałem tylko na 3 refie, bez foka, bo miałem ponad 50 węzłów wiatru i ośmiometrową falę z boku, więc napędu było wystarczająco. Jakieś 3-4 mile przed metą się rozrefowałem, potem wchodząc do portu znowu musiałem refować żagle, bo był szkwał 30 węzłów, a ja jechałem już na pełnym zestawie, więc się zmęczyłem tymi wszystkimi ćwiczeniami, tym bardziej, że wszystko odbywało się tak naprawdę już po zachodzie słońca. Ale ogólnie rejs mnie nie zmęczył, mogę tak pływać, tylko muszę mieć motywację."

Gutkowski najbardziej zadowolony jest z tego, że udało mu się dotrzeć cało do mety i że sprzęt to wytrzymał. Jego największą motywacją - jak sam przyznaje - było ciągłe współzawodnictwo z Bradem. Dla Gutka, od dzieciństwa ścigającego się w regatach, to właśnie jest cały urok żeglarstwa.

Zbigniew "Gutek" Gutkowski, 36-letni żeglarz z Gdańska, wystartował na jachcie Operon Racing klasy Eco 60 w gronie pięciu zawodników z francuskiego portu La Rochelle 17 października. Jeszcze na wodach Zatoki Biskajskiej, ku zaskoczeniu międzynarodowych obserwatorów, czwartego dnia regat objął prowadzenie floty na prawie trzy doby. Jego decyzje taktyczne w niezwykle trudnym nawigacyjnie rejonie okazały się najlepsze.

Niestety z powodu awarii, utraty żagla i konieczności wchodzenia na maszt, pozycję lidera przejął Brad Van Liew (Le Pingouin), który od niedzieli świętuje na lądzie zwycięstwo w pierwszym etapie regat.

Gutek pomimo kolejnych kłopotów ze sprzętem oraz groźnego wypadku, w którym poważnie rozciął sobie głowę wirnikiem od generatora wiatrowego nieustannie "śledził" Amerykanina, nie pozwalając oddalić mu się bardziej niż o dwadzieścia kilka godzin szybkiej żeglugi. Zacięta rywalizacja trwała.

W międzyczasie Gutkowski cały czas walczył z problemami dotyczącymi samosteru, które udało się definitywnie pokonać mniej więcej w połowie trasy. Wtedy też wyraźnie zaczęła się zmniejszać odległość dzieląca go od lidera. Polak po kilku dniach nadrobił cały dystans i wyprzedził Le Pingouina, ale niestety na krótko, gdyż zerwał fal i stracił kolejny genaker, który umożliwiał mu osiąganie bardzo dużych prędkości z wiatrem.

Żadne naprawy ze względu na warunki nie były możliwe, a kiedy już udało mu się pomimo dużej fali i silnego wiatru znów wejść na maszt i zejść z niego po wykonaniu niezbędnych prac, podarł się ostatni z żagli umożliwiających płynięcie pełnym kursem - spinaker. Zdarzyło się to dosłownie na kilka dni przed metą. Gutek sfrustrowany śledził więc Brada dopływającego do mety trzy dni przed nim absolutnie świadomy tego, że rywalizacja o pierwsze miejsce mogła trwać dosłownie do ostatnich metrów.

"Zbigniew Gutkowski pokazał wszystkim, że jest w stanie nawiązać równorzędną walkę z najlepszymi na świecie. Udowodnił wielką żeglarską klasę, pokazał fantastyczne umiejętności nawigacyjne i taktyczne. Jesteśmy dumni z jego wyczynu i bardzo mu gratulujemy" - powiedziała dyrektor generalna VELUX Polska Lidia Mikołajczyk-Gmur.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.