Prezydent Afganistanu już wie, czym różni się BMW od LBW

Afganistan budzi złe skojarzenia. Wojna, talibowie, samobójcze zamachy, niewinne ofiary - nie trzeba daleko szukać, aby odnaleźć porcję newsów ze wszystkimi tymi słowami. Ze sportem ten wyniszczony kraj nie kojarzył się dotąd w żaden sposób. Teraz może się to zmienić. W tym tygodniu zawodników z Afganistanu będzie można obejrzeć nawet na ekranach telewizorów w Polsce.

To za sprawą krykiecistów. Jeszcze dwa lata temu grali w światowej piątej lidze, rywalizując z reprezentacją Jersey (wyspa u wybrzeży Normandii) czy Nepalem. Teraz awansowali do dwunastozespołowej elity, która od piątku będzie rywalizować na Karaibach o mistrzostwo świata. Na wielkie sukcesy Afgańczycy nie liczą. W grupie zagrają z potęgami - Indiami i Republiką Południowej Afryki. Ważniejszy jest fakt, że po raz pierwszy światowe newsy o Afganistanie nie będą związane z wojną.

Krykiet w Afganistanie został uznany za legalny już w czasach talibów - zakazali uprawiania wszelkich sportów, ale na ten jeden wyrazili zgodę w 2000 r. - Pewnie dlatego, że w krykiecie są przerwy, które można wykorzystać na modlitwę - mówi Kabir Khan, trener drużyny narodowej. Jego ojciec był Afgańczykiem, ale on ma już obywatelstwo Pakistanu i nawet zagrał w kilku meczach kadry tego kraju. Jego największym atutem w staraniach o posadę szkoleniowca była znajomość perskiego i pasztuńskiego - dwóch głównych języków Afganistanu. Pieniądze na jego zatrudnienie dała azjatycka federacja. Po ostatnich sukcesach finansowo zespół wsparł także afgański rząd. Krykieciści zostali prawdziwymi zawodowcami. Zarabiają od 250 do 400 dolarów miesięcznie. To trzy-cztery razy więcej niż średnia pensja w kraju, ale w porównaniu z rywalami, z którymi zmierzą się na Karaibach, to grosze. Sam Mahendra Singh Dhoni zarabia 1,5 mln za grę w klubie Chennai Super Kings w indyjskiej lidze IPL.

Krykietowa reprezentacja to chyba jedyna rzecz, którą łączy Afgańczyków z obu stron frontu. Kibicują jej i talibowie, i zwolennicy prezydenta Hamida Karzaja. Ten ostatni nieco się skompromitował, gdy poprosił trenera kadry, by wyjaśnił mu regułę BMW. - Odpowiedziałem - relacjonował potem Kabir Khan - że pierwszą rzeczą, jaką powinien wiedzieć, to to, że jest to reguła LBW (z ang. leg before wicket - chodzi o niedozwolone bronienie bramki nogą).

Po drodze do występu w mistrzostwach świata Afgańczycy wygrali mecz z USA. To było spotkanie "podwyższonego ryzyka" tylko na papierze. W amerykańskiej reprezentacji krykietowej trudno bowiem znaleźć rodowitych Amerykanów. Znakomita większość to zawodnicy urodzeni poza Stanami Zjednoczonymi - na Jamajce, w Gujanie, Pakistanie, Indiach. Niemniej jednak dla Afgańczyków zwycięstwo miało prestiżową wartość.

Krykietowe mistrzostwa świata można oglądać w Polsce na Eurosport 2. Początek w piątek. Mecz Indie - Afganistan w sobotę.

Adamek - Arreola. Sprytny kontra bestia 1:0 czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA