Skazane na szybką porażkę siatkarki Nafty Piła dopiero po tie-breaka przegrały w kolejnym meczu Ligi Mistrzów z włoskim Caposud Reggio di Calabria
W pierwszej szóstce włoskiego zespołu grają aż cztery Rosjanki, wychowanice trenera Nikołaja Karpola z Jekaterinburga - Tatiana Szaposznikowa, Eugenia Artamonowa, Irina Kiriłowa i najwyższa siatkarka świata Olga Potaszowa. Trener Nafty Jerzy Matlak po ostatnich słabszych występach swego zespołu zdecydował się wystawić na pozycji libero kapitan zespołu Dorotę Rucką. Dotychczasowa libero Anna Malujdy grała jako atakująca. Tak ustawione pilanki zaczęły rewelacyjnie i wygrały dwa pierwsze sety. - Aż tyle czasu zajęło nam zorganizowanie gry - powiedziała po meczu Artamonowa. - Graliśmy statycznie, bo Nafta zaskoczyła nas swoją dobrą grą. Nie przywykliśmy do tak głośnych kibiców, którzy mają bezpośredni kontakt z boiskiem - stwierdził. Giovanni Caprara, trener Caposud Reggio di Calabria
Tylko jeden set dzielił więc gospodynie od sprawienia wielkiej niespodzianki. Na nadziejach jednak się skończyło. W trzeciej parti już zdecydowanie przeważały Włoszki. Czwarty set zaczął się od prowadzenia gospodyń, ale czas działał na niekorzyść Nafty. Po zaciętej walce i tego seta Polki przegrały, głównie dzięki świetnej grze Artamonowej.
W tie-breaku pilanki trzymały się do stanu 10:10. W końcówce jednak lepsze były faworyzowane Włoszki.
- Wszyscy myśleliśmy, że nie mamy szans, a okazało, się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Moje dziewczyny zagrały bardzo dobrze, ale popełniły w końcówce kilka brzemiennych w skutkach błędów - ocenił mecz Jerzy Matlak.
- Włoszki to przeciwniczki wielkiej klasy. Mają mocne nerwy. Wygrały już wiele takich tie-breaków - dodała Dorota Rucka, kapitan Nafty.
Nafta Piła - Caposud Reggio di Calabria 2:3 (25:23, 27:25, 15:25, 22:25, 11:15)
rana, dak, hen