Sylwetka Richarda Williamsa

Sylwetka Richarda Williamsa

Pewnego dnia pod koniec lat 70-tych nikomu nieznany trener tenisa Richard Williams, oglądając jeden z finałowych triumfów czarnoskórej tenisistki Ziny Garrison postanowił, że jego córki będą mistrzyniami "białego sportu" a rodzina stanie się sławna w całej Ameryce.

- Podstawą jest planowanie. NIc nie można pozostawic przypadkowi - zwykł mawiać i rozpoczął realizację swojego planu. Ponieważ jego starsze córki (a miał ich wówczas trzy) niezbyt garnęły się do gry, postanowił wspólnie z żoną Oracene, że będą mieli jeszcze dwójke dzieci. Tak urodziły się w 1980 - Venus i w 1981 - Serena.

Już w wieku czterech lat rozpoczęły na miejskich kortach w Compton (Kalifornia) treningi z ojcem. - Gdy tylko zobaczyłem Venus z rakietą wiedziałem, że jest urodzoną tenisistką - chwali się dziś Richard.

Swojemu planowi podporządkował całe życie rodziny. Williamsowie przenieśli się na Florydę by najmłodsze córki mogły trenować nieprzerwanie cały rok. Wymyślał specjalne metody treningowe, inwestował w podróże, by dziewczyny zdobywały odpowiednią praktykę meczową. Starł się również zapewnić jak największe dochody dla rodziny. - Bo tenis to tylko sposób na zarabianie pieniędzy - podkreślał i córkom nakazał zdobycie dodatkowego wykształcenia.

W 1994 roku Venus rozpoczęła swoją profesjonalną karierę, rok póżniej Serena. Do zeszłego roku obie zarobiły na korcie ponad 13 milionów dolarów. W tym, łącznie z nagrodami na US Open już ponad 3,8 miliona. Obie córki Richarda mają obecnie wielomilionowe kontrakty sponsorskie z Reebockiem (Venus), Pumą (Serena) i Wilsonem (obie), które przez najbliższe lata przyniosą im co najmniej kolejne 60 milionów.

Koncekwencja i bezwzględne dążenie do celu zrobiły z Richarda Williamsa idola amerykańskich Murzynów a jednocześnie naraziły go na zarzuty (głównie ze strony białych) na manipulowanie córkami i wykorzystywanie problemu rasizmu do zdobywania coraz to bardziej lukratywnych kontraktów dla członków swojej rodziny. Jednak dla przeciętnych Amerykanów jest kolejnym przykładem kariery "od pucybuta do milionera" i za to go kochają.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.