Francuzi po Sydney: to był doping czy lekarstwa?

Dziesięć procent lekarstw, jakie zabrała francuska ekipa na igrzyska olimpijskie w Sydney, stanowiły środki dopingujące - poinformował w środę dziennik ?Liberation?

Francuzi po Sydney: to był doping czy lekarstwa?

Dziesięć procent lekarstw, jakie zabrała francuska ekipa na igrzyska olimpijskie w Sydney, stanowiły środki dopingujące - poinformował w środę dziennik "Liberation"

Gazeta podała, iż ekipa Francji wzięła do Sydney 580 produktów, z czego 57 jest na czarnej liście Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Wszystkiemu zaprzecza Francuski Komitet Olimpijski (CNOSF), twierdząc, że zabezpieczano się jedynie przed ewentualnym nagłym wypadkiem.

- Znajdujące się na liście substancje musi mieć każdy lekarz w razie nagłego wypadku. Byłoby błędem z naszej strony nie wziąć tych środków ze względów bezpieczeństwa - stwierdził rzecznik francuskiego komitetu olimpijskiego.

Doktor reprezentacji Maurice Vrillac dodał, że ewentualna potrzeba zastosowania kwestionowanych medykamentów dotyczyć mogła nie tylko sportowców, ale również pozostałych członków ekipy, wśród których były także osoby w podeszłym wieku, mające problemy z sercem.

"Liberation" podaje jednak, że spośród 57 zaledwie 36 lekarstw może mieć znaczenie terapeutyczne. Osiemnaście innych było substancjami całkowicie zakazanymi przez wszystkie federacje sportowe.