"Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety" - o tych słowach Przemysława Babiarza dyskutowała niemal cała Polska. Komentator TVP wypowiedział je w trakcie ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu w kontekście utworu "Imagine" Johna Lennona uznawanego za "hymn pokoju". Od razu w mediach rozpętała się wówczas gigantyczna burza, a sam Babiarz na pewien czas został odsunięty od komentowania. Po ponad roku słynny dziennikarz wrócił do tamtej sytuacji.
Babiarz wytłumaczył się z tamtej wypowiedzi w trakcie wywiadu w Kanale Sportowym. Od razu zauważył, że to, co wtedy powiedział, nie było jego interpretacją, ale samego Lennona. - On sam w wywiadzie wytłumaczył, że ten utwór skomponował jako jeden z kolejnych utworów, w których prezentuje pewną wizję inspirowaną "Manifestem komunistycznym" Karola Marksa - wyjaśnił.
Nie ukrywał jednak, że o taki komentarz pokusił się intencjonalnie i była to pewna forma sprzeciwu z jego strony. - Ten utwór był prezentowany jako nieoficjalny hymn Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, więc ranga tego utworu w tym widowisku była szczególna. To nie były pierwsze otwarcie czy zamknięcie igrzysk olimpijskich, w którym ten utwór w takiej roli wystąpił. Wnioskuję z tego, że ówczesne, a i obecne władze MKOl-u rezonują z tego rodzaju wizją świata. A ponieważ widowisko, które komentowałem, gloryfikowało rewolucję francuską (...), to był to minimalny protest z mojej strony - przyznał otwarcie.
Babiarzowi nie podobał się zresztą przekaz całej ceremonii. - Dla mnie jako człowieka zanurzonego w religii katolickiej i tradycji polskiej, chrześcijańskiej, tradycja rewolucyjna jest czymś nieprzyjemnym. Rewolucja francuska obcinała głowy, wyrzynała w pień, gwałciła zakonnice i wypędzała z klasztorów. Miała na koncie wiele ofiar i w związku z tym nie czułem się najlepiej - wyjaśnił, po czym nieco bagatelizował swoje postępowanie. - Użyłem bardzo delikatnych słów, a mój wyraz pewnej dezaprobaty był minimalny w stosunku do tego, co tam pokazano wobec wartości, które dla mnie są najważniejsze - dodał.
Słowa Babiarza miały jednak swoje konsekwencje. Niedługo później władze stacji zawiesiły go pracy komentatora. Co czuł, gdy dostał taką wiadomość? - Pustka. To troszeczkę przypomina sytuację, jak człowiek otrzymuje bardzo mocny cios i jest w organizmie coś takiego, że ból dochodzi po pewnym czasie. Początkowo po ciosie jest pustka, a dopiero potem zaczyna nas boleć - wspominał.
Ostatecznie komentator jeszcze w trakcie igrzysk wrócił do pracy. Przyczynił się do tego list, jaki w jego obronie wystosowali redakcyjni koledzy, a także byli sportowcy. W sumie podpisało się pod nim aż 148 osób. Babiarz przyznał, że był wzruszony ich zachowaniem. - Wiem, że jestem wielkim dłużnikiem tych ludzi. To jest dar. Oni mi coś ofiarowali. Jestem jakoś zobowiązany wobec tych osób - zakończył.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!