Pod jego okiem dojrzał talent rekordzisty świata na 100 m Maurice'a Greene'a, a Marie-Jose Perec zdobyła dwa złote medale olimpijskie. Szkoli też mistrzów świata na 200 m Ato Boldona i Inger Miller oraz najlepszą europejską sprinterkę Christine Arron. Kiedyś sam był dobrym sprinterem, pobił nawet rekord świata na nietypowym dystansie 440 jardów.
Dwa tygodnie temu John Smith odwiedził Polskę przy okazji mityngu w Poznaniu Żywiec SA Cup.
John Smith: Nie ma takiej. Po prostu sprinter musi marzyć o tym, by biegać jak najszybciej i robić wszystko, by być najlepszym. Jeśli Maurice Greene przebiegł setkę w 9,79 s, to znaczy, że może pobiec w 9,78. Jeśli on tego nie zrobi, zawsze znajdzie się ktoś, kto tego dokona.
- To Maurice Greene. Niczego się nie boi, ani rywali, ani tego co ludzie o nim myślą. Jednocześnie podchodzi z respektem do krytyki, szanuje kolegów i trenera.
- Do biegania sprintów trzeba być przygotowanym psychicznie i dojrzałym fizycznie. To długotrwały proces nauki konkurencji, która wymaga techniki i siły. Trzeba do tego dużo cierpliwości.
- Maurice zaczął pracować ze mną, gdy biegał 100 m w 10,19-10,10, coś koło tego. Miał tylko wielkie predyspozycje. Musiałem nauczyć go wszystkiego: jak się dobrze odżywiać, jak się wyspać i w końcu, jak trenować. Poznał tajniki sztuki ścigania się, utrzymania się w dobrej formie i jak być mistrzem.
- Nie. Tylko ze mną. Ja jestem dla niego psychologiem, bo znam go najlepiej. Trenujemy codziennie. Mogę powiedzieć, że studiowałem psychologię biegacza, bo sam byłem biegaczem.
- To prawda. Ale ja wiem, jak im pomóc, tak aby osiągnęli życiowy sukces. Przynajmniej Maurice'owi.
- Każdy może marzyć.
- Tak. Najważniejsze, żeby szanse były równe.
- Medykamenty są potrzebne, kiedy człowiek jest chory. Aby wygrywać z innymi sportowcami, nie trzeba żadnej pomocy medycznej.
Co innego odżywki. Uważam, że istotny wpływ ma dieta, którą można wspomóc organizm. Ale to też jest indywidualna sprawa. W zwykłym pożywieniu są składniki niepotrzebne organizmowi. Nie potrzeba np. dużo tłuszczu. Innych składników jest z kolei za mało. Do tego jest potrzebna dobrze dostosowana do indywidualnych potrzeb odżywka. Dlatego sportowiec musi znać aspekty fizjologiczne, biologiczne, biomechaniczne i mieć pojęcie, co się w jego organizmie dzieje. Tak, żeby zapytany: "Jak się czujesz?", nie odpowiedział: "Nie wiem", tylko poskładał swój mózg do kupy i odpowiedział sensownie. Ato i Maurice wiedzą bardzo dużo o swoich organizmach, dlatego trening z nimi jest łatwiejszy. Kiedy mówię im, że trzeba zrobić to i to, oni rozumieją. To są wykształceni sportowcy.
- Piętnaście.
- Każdy z członków grupy musi respektować pozostałych. To ludzie, których ja lubię, lubi Maurice, Ato Boldon, Inger Miller.
- Zasadnicze. Kobiety są inne, mają kobiece słabości. Ale w mojej grupie dajemy radę trenować wspólnie w tym samym czasie. Mężczyźni patrzą na kobiety, kobiety patrzą na mężczyzn, i jedna, i druga płeć stara się być silniejsza, motywuje się nawzajem. W życiu jest podobnie.
- Tak, lubię.
- To moja przyjaciółka. Wspaniała wojowniczka, jakie rzadko się spotyka. Uważam, że mogła jeszcze się rozwijać, ale zaczęła się interesować innymi aspektami życia.
- Moja grupa jest otwarta dla wszystkich. Trenuję teraz Christine Arron i chcę, by zdobyła najwyższe trofea dla Francji. Chcę, aby Ato wygrywał wszystkie wyścigi dla Trynidadu. Moja grupa mogłaby się nazywać wolność globalna. Świat jest wielki i dla każdego znajdzie się miejsce.
- Bardzo ważną. Ale jako trener, będąc dumnym z tego, że jestem Amerykaninem, muszę odłożyć na bok sentymenty i służyć sportowcom swoją wiedzą. Każdemu. Chcę, żeby szybko biegali.
- Ja nie narzekam, bo to nie do końca jest prawda. Ci, którzy wygrywają, znajdują uznanie. Przegrani nikogo nie obchodzą. Dlatego wszyscy sportowcy w USA starają się być najlepsi. Jeśli komuś się nie uda, musi zadać sobie pytanie: "Dlaczego?". I przejąć inicjatywę, a nie narzekać.
- To zależy. Zawodnik staje się częścią grupy, ma możliwość rozwoju i - kiedy już się rozwinie - ma możliwość zarabiania pieniędzy. Muszą się zwrócić koszty włożonej pracy, szczególnie gdy przynosi ona efekty.
- Pieniądze są ważne dla wszystkich. Muszę zapewnić rodzinie byt, 15-letnią córkę wysyłam właśnie do dobrej szkoły. Więc robię dobrze to, co robię.
- Proszę postawić się w sytuacji zawodnika. Jest młody i ma motywację do pracy, na początku nie myśli o pieniądzach. Jeśli tą motywacją jest tylko: "Będę zarabiał duże pieniądze" - to wybierze piłkę nożną. Ale jeśli będzie się rozwijał, to i w naszym sporcie pieniądze do niego przyjdą. Zmienią jego życie. I to wcale nie jest złe, bo dzięki pieniądzom sportowiec nadal się rozwija. Są ważną motywacją, bo lekkoatletyka to jest bardzo ciężki sport.
- Jasne. Jeszcze jest miejsce. Może to być Ato Boldon. Mam też jednego młodego zawodnika Bernarda Williamsa [10,08 s w 2001 r., 9,99 w 2000 - red.].
- Nie ma się nad czym zastanawiać. Maurice jest najlepszy na 50 m, 60 i 100 m, a na takich dystansach biegają najszybsi ludzie świata. Michael jest rekordzistą na 200 m, ale jeśli Greene wystartuje z nim, to wygra.
- Chyba nie. Mam wszystkich, których chciałbym.