12 grudnia ubiegłego roku Polski Komitet Olimpijski zarekomendował prezydenta Andrzeja Dudę na członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Kandydaturę poparło 26 z 36 głosujących na posiedzeniu zarządu PKOl. Wywołało to sporo kontrowersji, a w przestrzeni medialnej pojawiły się głosy, że ta decyzja jest efektem tylko i wyłącznie połączeń politycznych Dudy z prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosławem Piesiewiczem.
- Wiele osób ze zdziwieniem przyjęło tę kandydaturę. Pan Radosław Piesiewicz się odwzajemnia za to, że prezydent rekomendował go na stanowisko prezesa PKOl. To jest ingerencja w niezależność PKOl. To jest interwencja całego PiS. (...) Łapy precz od polskiego sportu - grzmiał w tej sprawie Sławomir Nitras, minister sportu i turystyki. - Bardzo bym chciał, żeby Andrzej Duda został członkiem rzeczywistym. Jest osobą bardzo kompetentną, spełniającą wszystkie warunki. Mam nadzieję, że członkowie MKOl zagłosują za tą kandydaturą - odpowiadał Piesiewicz.
W końcu głos w tej sprawie zabrał sam zainteresowany Andrzej Duda. Prezydent RP został zapytany o to przez redaktora Roberta Mazurka podczas rozmowy na "Kanale Zero". - Zobaczymy. Czas pokaże, co będę robił. Tak jak w swojej słynnej wypowiedzi powiedział pan Zenek Martyniuk: "czas pokaże". No więc czas pokaże - odpowiedział z uśmiechem Andrzej Duda.
- Znają mnie w MKOl, ponieważ byłem i jestem zaangażowany w kwestie olimpizmu, zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej - mówił Duda w grudniu ubiegłego roku w rozmowie z radiem RMF FM.
Z pewnością przyszłość Andrzeja Dudy w MKOl nie rozstrzygnie się w marcu - podczas najbliższego posiedzenia organizacji - albowiem w jej planach nie uwzględniono głosowania nad kandydaturą prezydenta Polski.