- Nie mam zamiaru bronić Piesiewicza i działaczy sportowych. Efekt pracy tych ostatnich widać było dobitnie na igrzyskach w Paryżu. Piesiewicz też nie wydaje mi się odpowiednią osobą na fotel prezesa PKOl. Jednak to, co robi teraz minister sportu Sławomir Nitras w sojuszu z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim, to droga na skróty. Zagłodzenie PKOl i związków sportowych przyniesie więcej szkody niż pożytku. Nie mamy innego modelu sportu niż ten obecny. Jeśli Nitras i spółka chcą stworzyć coś nowego, to niech napiszą ustawę, przeprocedują ją przez Sejm i droga wolna - pisał dziennikarz Sport.pl Michał Kiedrowski.
Stosunki pomiędzy szefem resortu sportu Sławomirem Nitrasem a prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosławem Piesiewiczem zdają się być napięte.
- Najpierw A. Duda załatwił stanowisko R. Piesiewiczowi. Teraz Piesiewicz w słabym stylu chce odwzajemnić się Dudzie. Wszystko odbywa się kosztem kompetentnej i konsekwentnie budującej swoją pozycję międzynarodową polskiej medalistki olimpijskiej. Kobiety. Brzydko się panowie bawicie - napisał w piątek ten pierwszy na portalu X.
To był wyraźny przytyk do sprawy, o której w czwartek informował dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak, który pisał na X. - Zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego rekomendował Andrzeja Dudę na 8-letnią kadencję do MKOl. Przeciw były tylko 4 osoby. Szerzej o tej kwestii pisaliśmy na Sport.pl.
Na odpowiedź prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Nitras nie musiał długo czekać.
- Panie ministrze, a teraz transparentnie. Tak jak pan lubi! Czy to prawda, że Robert Korzeniowski zarabia w ministerstwie sportu i turystyki 17 tysięcy złotych - publicznych pieniędzy miesięcznie? No i za co oczywiście, jakieś efekty tej pracy możemy zobaczyć? Dla opinii publicznej pytam - zapytał Piesiewcz na X, oznaczając ministra.
Zobacz też: PZPN już odczuł zmianę rządu. Bez tych milionów ucierpi cała polska piłka
Szef resortu odpowiedział po trzech godzinach. - To nieprawda. Zarabia 8600 zł brutto miesięcznie. Odpowiada za Strategię Igrzyska Olimpijskie - Warszawa2040. Pracuje od października br. Pierwsze efekty pokażemy w marcu 2025. W Ministerstwie wszystko jest transparentne - napisał.
Można przypuszczać, że słowne utarczki obu panów będziemy obserwować jeszcze nie raz.