Aż 240 milionów osób jest uprawionych do głosowania w wyborach prezydenckich w USA. Część osób już ruszyła do urn, korzystając z okazji do wcześniejszego głosowania. Na wtorek 5 listopada przypada jednak "Election Day", czyli ten właściwy dzień głosowania dla reszty społeczeństwa. Oczywiście uprawiony do oddania głosu jest także Tomasz Adamek, który mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Adamek od lat żyje w USA, a więc zapewne zależy mu również na losach tego kraju oraz komfortowym życiu. Dlatego pięściarz oczywiście uda się do urny i zagłosuje zgodnie z własnym sumieniem. W rozmowie z "Faktem" wprost przyznał, na kogo.
- Tylko Trump. Nie ma innej możliwości, Donald musi wygrać - zadeklarował Adamek. Dalej wyjaśnił, dlaczego podjął taką decyzję. - Chce gospodarkę dźwignąć do góry, ale przede wszystkim jest za życiem. Szóste przykazanie mówi: nie zabijaj. Przypominam słowa Jana Pawła II: "kraj, który zabija nienarodzone dzieci, nie ma przyszłości". Nigdy nie będę głosować za kimś, kto popiera aborcję, jak Kamala Harris - twierdzi 47-latek.
Ponadto Adamek przekonuje, że wielu Polaków w USA jest takiego samego zdania jak on. - Nie znam nikogo z Polonii, kto zamierzałby zagłosować za Harris. W pielgrzymce do amerykańskiej Częstochowy z naszych okolic poszło jakieś dwa tysiące ludzi. Wszyscy są za Trumpem. I mam nadzieję, że to będzie nowy prezydent USA - podsumował.
Adamek zagłosuje więc tak samo, jak Andrzej Gołota. - Jak Kamala Harris wygra, to będzie tragedia! Absolutna tragedia. Jak Trump nie wróci, to będzie tragedia w tej Ameryce, Boże kochany - deklarował starszy z pięściarzy.
Tak w USA mają zamiar zagłosować legendy polskiego boksu. Prawdopodobnie opinia publiczna pozna wyniki wyborów już 7 listopada.