Polka zadziwiła świat. Pierwszy taki sukces w historii. "Nie jesteśmy świadomi"

Dominik Senkowski
Maria Bobela-Klovar zdobyła we Francji historyczny złoty medal dla Polski na freedivingowych mistrzostwach świata. - Wiele osób nie ma świadomości, do czego zdolny jest nasz organizm. Pewne procesy fizjologiczne, które w nas zachodzą podczas nurkowania wgłąb pomagają nam bardzo w tym sporcie - opowiada polska zawodniczka w rozmowie ze Sport.pl.

We wrześniu na Korsyce odbyły się kolejne mistrzostwa świata we freedivingu federacji AIDA. To były bardzo udawane zawody dla Polski z uwagi na złoty medal wywalczony przez Marię Bobelę-Klovar. Nasza zawodniczka okazała się najlepsza w konkurencji CNF, nurkując na głębokość 66 metrów. To jej rekord życiowy, a także rekord kraju.

Zobacz wideo Piotr Lisek na konferencji „Biegowe 360 stopni". "Moją pasją jest bieganie"

CNF to skrót z języka angielskiego od nazwy dyscypliny: stały balast bez płetw. - Ja specjalizuję się w konkurencjach głębokościowych, w których chodzi o osiągnięcie jak największej głębokości. Wyróżniamy wśród nich konkurencję, która nazywa się stały balast. Nurek zanurza się i wynurza o własnych siłach, a na pasie i / lub szyi ma przyczepiony balast, którego nie może się pozbyć. Może do tego używać płetw lub monopłetwy. Stały balast występuje również bez płetw jako osobna konkurencja - opowiadała nam wcześniej Bobela-Klovar.

Rozmawiamy dziś z polską zawodniczką o jej sukcesie na Korsyce, treningach, obciążeniu mentalnym i jak najlepiej zacząć uprawianie freedivingu.

Dominik Senkowski: Zdobyłaś niedawno złoty medal mistrzostw świata we freedivingu. Jak patrzysz dziś na to osiągnięcie?

Maria Bobela: Jestem bardzo zadowolona. Nie tylko z uwagi na własny sukces, ale i patrząc przez pryzmat polskiego sportu, freedivingu głębokościowego. To pierwszy kobiecy medal dla naszego kraju w tej dyscyplinie na imprezie rangi mistrzostw świata. To ma dla mnie nawet większe znaczenie, że Polska pojawiła się na medalowej mapie freedivingu głębokościowego wśród kobiet. Ciężko na to pracujemy.

Jak wiele wysiłku, wyrzeczeń, kosztów finansowych kosztuje Cię przygotowanie do takich zawodów, jak mistrzostwa globu?

- Jeśli chodzi o koszty, to trudno dokładnie określić. Zależą mocno od lokalizacji, w której akurat trenujemy, od dostępu do głębokości, czy można np. nurkować z brzegu. Inaczej potrzebne jest chociażby dopłynięcie łodzią do wskazanej głębokości. Niewiele jest na świecie niestety takich miejsc, gdzie możemy swobodnie głębiej trenować bez konieczności zadbania o logistykę morską.

A gdzie zwykle trenujesz?

- Ostatnio dużo trenowałam w Chorwacji. Jednak w miejscu, w którym praktykowałam, jest maksymalnie 40 metrów, co nie jest dla mnie zadowalającym dystansem przez pryzmat budowania głębokości. Wydaje mi się, że najbliższymi sensownymi lokalizacjami są Grecja oraz Dahab w Egipcie, gdzie mieszkałam przez 2,5 roku oraz uczyłam się i trenowałam freediving. Tam mamy do dyspozycji 92 m.

A jak fizycznie czujesz się po takich treningach? Czy zgadzasz się, że to sport ekstremalny, tak jak jest uznawany?

- Nie jestem pewna, czy zgodzę się, że to sport ekstremalny na płaszczyźnie fizycznej. We freedivingu chodzi o to, by przed zanurzeniem jak najbardziej się rozluźnić, zrelaksować, wprowadzić w stan niemal uśpienia. Adrenalina, którą odczuwam, wynika głównie ze świadomości, że będę zanurzać się głęboko, osiągać nowe głębiny, poznawać nieznane mi dotąd miejsca. Z mojej perspektywy ten sport można nazwać "ekstremalnym" bardziej na płaszczyźnie mentalnej. Fizycznie nie czuję gigantycznych zmian u siebie od momentu, gdy zaczęłam uprawiać tę dyscyplinę. Oczywiście staram się lepiej odżywiać, trenuję także na sucho na siłowni i statycznie.

Jaki rodzaj treningu jest dla ciebie najważniejszy?

- Moim zdaniem jedno z najważniejszych zagadnień dotyczy treningu świadomości i wzmacniania mięśni, których działania nie jesteśmy w życiu codziennym świadomi - np. głośni, mięśni języka, podniebienia miękkiego i ogólnie kontroli gardła i jamy ustnej. Ta kontrola musi być bardzo wypracowana i świadoma, tak by móc właściwie korzystać z danych mięśni podczas nurkowania. Większość mojego treningu to nie jest trening ekstremalny, a bardziej specjalistyczny - techniczny.

Coraz więcej osób, także z Polski, próbuje freedivingu. Co byś poradziła tym, którzy chcieliby pójść twoim śladem? Jak najlepiej zacząć?

- Bardzo istotny pozostaje element edukacji. Wiele osób nie ma świadomości, do czego zdolny jest nasz organizm. Pewne procesy fizjologiczne, które w nas zachodzą podczas nurkowania wgłąb, pomagają nam bardzo w tym sporcie. Te procesy są naturalne u ssaków. Wiele osób nie zdaje sobie z nich sprawy! Już sama wiedza na ten temat może nam bardzo pomóc w uwierzeniu we własne możliwości. Zdobywanie wiedzy tym zakresie pozwala przekonać nas, że możemy nurkować. Do tego oczywiście trzeba pamiętać o kwestii bezpieczeństwa: jak nurkować, gdzie, z kim, by robić to bezpiecznie – bo wbrew pozorom, jeżeli sport ten jest uprawiany zgodnie z zasadami – jest bardzo bezpieczny.

Na końcu wymieniłabym cierpliwość. Wiele osób idzie pierwszy raz nurkować i zakłada sobie, że zanurzy się na jakąś konkretną głębokość np. 10 metrów. Często ludzie stawiają sobie nierealne cele, a skłaniałabym do wchodzenia do wody bez oczekiwań. Trzeba z pokorą krok po kroku badać, na co pozwala nasze ciało i przede wszystkim głowa. Na bardziej zaawansowanym etapie zaś trzeba wyłapywać i "naprawiać" to, co nie pozwala nam na progres. Freediving w moim przypadku polega już głównie na wyłapywaniu problemów technicznych, które próbuję rozwiązywać poprzez analizę a później trening.

A jakie to są kłopoty?

- Głównie natury technicznej - np. kwestie wyrównywania ciśnienia i nauczenia się, w jaki sposób mogę zabierać ze sobą jeszcze więcej powietrza - w jamie ustnej - jeszcze głębiej. W miarę zanurzenia, powietrze, którym operujemy i które wykorzystujemy do wyrównania ciśnienia, kompresuje się. Na pewnym etapie zanurzenia przychodzi taki moment, gdy musimy zadbać o to, by nie pozwolić powietrzu z jamy ustnej "uciec" do płuc. To dlatego, że jak znajdujemy się pod wodą do góry nogami i pozostajemy już mocno skompresowani, to nagle okazuje się, że nie ma już możliwości, by z powrotem zaczerpnąć powietrza z płuc do buzi. Właśnie dlatego trzeba nauczyć się pilnować mięśni wokół głośni, o których wspominałam – by zamknąć drogę powietrzu.

Trzeba też panować nad stresem – stąd element relaksacji, o którym wspominałam na początku. Można mieć bowiem wytrenowane świetnie mięśnie, ale z uwagi na emocje powstaną napięcia mięśniowe, które spowodują np. otwarcie się głośni, a wtedy powietrze wraca do płuc i musimy zawrócić, bo nie mamy czym wyrównywać ciśnienia.

To dla ciebie już koniec sezonu?

- Najważniejsze zawody odbywają się w naszej dyscyplinie pod koniec lata. Zwykle w końcówce sierpnia rozgrywane są mistrzostwa świata. Są dwie federacje nurkowe (AIDA i CMAS - przyp.red.), więc mistrzostwa odbywają się dwa razy w roku. Starty mistrzowskie to moje główne cele w każdym roku. Sezon natomiast trwa 12 miesięcy, bo z uwagi na inne warunki panujące na różnych kontynentach jest to nadal możliwe - np. obecnie nurkuje się na Filipinach.

Więcej o: