Klaudia Zwolińska zdobyła jeden z dziesięciu medali Polaków podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Zwolińska zdobyła srebrny medal w kategorii K-1 w kajakarstwie górskim. Później Zwolińska brała udział w rywalizacji w canoe oraz crossie, ale tam nie wywalczyła medalu. - Jakby ktoś pytał przed startem czy wzięłabym srebro w ciemno, to powiedziałabym, że biorę. Słyszałam, że to jest pierwszy medal dla Polski, bo nie śledziłam startów, skupiłam się na swoim. Po 24 latach przywożę medal dla polskich kajaków górskich - mówiła kajakarka tuż po zdobyciu srebrnego medalu.
Okazuje się, że Zwolińska wróciła do wioski olimpijskiej dopiero po północy. To efekt problemów z próbkami podczas kontroli antydopingowej - mowa konkretnie o zabrudzonych kubeczkach. - No trochę to trwało, ale najwyraźniej tak to musi wyglądać. Najważniejsze, że wszystko udało się załatwić, bo czystość w sporcie jest dla mnie bardzo ważna - komentowała Zwolińska po powrocie do wioski.
Aktualnie Zwolińska startuje w zawodach Pucharu Świata we włoskim Ivrei. Polka jest już w półfinale w konkurencji K-1, a zawody odbędą się w sobotę, a nie w piątek, jak pierwotnie planowali organizatorzy. - Przede mną jeszcze starty w Pucharze Świata we Włoszech i w Hiszpanii. Potem lecę jeszcze do Chin na Superpuchar. Tam wystartuje elita, 10 zawodniczek. Dopiero w październiku trzy tygodnie będę miała wolne. Po igrzyskach nie odpoczęłam i jest mi już naprawdę ciężko - mówiła Zwolińska w rozmowie z "Faktem".
Jeszcze w trakcie igrzysk Zwolińska zapowiedziała, że odda srebrny medal na licytację. - Chciałabym oddać ten medal na aukcję. Pieniądze z licytacji zostaną przeznaczone na towarzystwo walki z mukowiscydozą. Ten temat jest mi dość bliski. To duży problem w naszym kraju, ta choroba istnieje i dlatego chciałabym bardzo mocno zwrócić na to uwagę. Cieszę się, że mam taką możliwość - mówiła kajakarka w wywiadzie dla TVP Sport.
Zwolińska jest związana z Grzegorzem Hedwigiem, którego siostra odeszła w wieku zaledwie 22 lat, chorując na mukowiscydozę. Jego druga siostra również zmaga się z tym problemem. - Dla mnie ten medal jest wyjątkowy, bezcenny, więc jestem nieobiektywna, aby mnie o to pytać. Jednak patrząc, na jaki cel go przekazuję, to nawet duże kwoty mogą być kroplą w morzu potrzeb. Moc tego medalu i jego licytacji jest jednak też taka, że dzięki rozgłosowi każdy, przynajmniej w Polsce, usłyszy przynajmniej, co to jest mukowiscydoza. Na tym mi najbardziej zależy - tłumaczyła Zwolińska.
Aktualna kwota na aukcji (stan na 13 września, godz. 20:15) wynosi 79 600 złotych. Licytacja zakończy się w poniedziałek o godz. 11:00. "Pragnę, by to moje spełnione marzenie, choć w symboliczny sposób stało się udziałem innych - przede wszystkim tych, którzy przez całe swoje życie, od narodzin, muszą bardzo ciężko pracować na każdy swój oddech. Wiem, jak trudne jest życie z tą chorobą, jakie śmiertelne żniwo zbierała przez całe lata wśród młodych ludzi i ile wyrzeczeń dla chorych nadal niesie ze sobą" - czytamy w opisie aukcji, która znajduje się TUTAJ.
Kwota zebrana podczas aukcji będzie mogła zostać wykorzystana przez Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą m.in. na opłacenie wydatków chorych, opłacenie rehabilitacji czy zakupienie drogiego sprzętu do rehabilitacji oddechowej. "Z podziwem obserwowałam zaangażowanie wieloletniej ambasadorki PTWM Justyny Kowalczyk-Tekieli, która również przekazała na licytacje charytatywne swoje trofea i nagrody oraz stale wspiera Towarzystwo wizerunkowo. Ja również chcę z całego serca podzielić się tym co mam najcenniejsze" - podsumowała Zwolińska.