Shannon Sharpe to niekwestionowana legenda NFL. Trzykrotnie wygrał Super Bowl, czterokrotnie znalazł się w najlepszej drużynie sezonu All Pro (a raz w drugiej), a ośmiokrotnie brał udział w meczu gwiazd ligi (Pro Bowl). Obecnie jest komentatorem i ekspertem telewizyjnym, aczkolwiek ostatnio zrobiło się o nim głośno z zupełnie nieoczekiwanego powodu.
Wszystko za sprawą bardzo nietypowej transmisji prowadzonej na Instagramie, gdzie Sharpe'a obserwuje 3,2 mln użytkowników. Na początku kamera była zwrócona w kierunku sufitu, ale później 56-latek rzucił telefon w kąt i widoczna była tylko podłoga. Ale to nic, bowiem najbardziej niespodziewane były odgłosy w tle. Słychać było mężczyznę i kobietę, którzy uprawiali seks. Transmisja błyskawicznie stała się popularna w sieci, oglądało ją kilka tysięcy osób. Wiele z nich było bardzo zaskoczonych sytuacją, a nie brakowało też dowcipnych czy złośliwych komentarzy.
Niedługo po całym zajściu Sharpe wydał krótki komunikat. "Uważajcie, (w czwartek - red.) rano ktoś zhakował moje konto na Instagramie. Mój zespół i ja intensywnie pracujemy, aby to rozwiązać" - przekazał. Jednak szybko usunął wpis, a później zaczął się tłumaczyć.
56-latek odniósł się do sprawy w swoim podkaście "Nightcap". - Oczywiście, że jestem zawstydzony. Jedną z najbardziej intymnych spraw - ten dźwięk - mógł usłyszeć cały świat. Jest mi wstyd z wielu powodów. Wiele osób liczy na to, że Shannon zawsze zachowa się profesjonalnie, a ja zawsze staram się zachować profesjonalizm, nawet gdy siedzę za zamkniętymi drzwiami - powiedział, cytowany przez "Washington Post", który opisuje całą sprawę.
- Jestem bardzo rozczarowany sobą, nie tym, co robiłem. Myślę, że są miliony, a nawet miliardy ludzi, którzy robią takie rzeczy. Ale żeby można było usłyszeć dźwięk - tym jestem zawiedziony. Zawiodłem wiele osób - kontynuował (cytat za portalem hollywoodreporter.com). Następnie wyjaśnił, z czego wzięło się całe zamieszenie.
- Zajęty tą czynnością, rzuciłem telefon na łóżko. Nie znam się na transmisjach na Instagramie. Nigdy tego nie włączałem, więc nie wiem, jak to działa. I nagle odezwał się mój drugi telefon - powiedział. - Mój telefon nie został zhakowany. To nie był żart. Po prostu zachowywałem się jak zdrowy, aktywny mężczyzna - zakończył.
Sprawa raczej nie będzie miała dla Sharpe'a poważniejszych konsekwencji. Według informacji "Washington Post" ma on "powrócić do swojej roli w poniedziałkowym programie "First Take" w ESPN".