Od 1 marca 2020 r. w przestrzeni internetowej regularnie działał Kanał Sportowy, który został założony przez czterech dziennikarzy: Mateusza Borka, Tomasza Smokowskiego, Krzysztofa Stanowskiego i Michała Pola. W ostatnich miesiącach firma przechodzi jednak spore zmiany po tym, jak Stanowski sprzedał swoje udziały Maciejowi Wandzlowi w październiku 2023 r. Wśród powodów odejścia Stanowski wymieniał m.in. sposób rozliczania, relacje z resztą udziałowców czy nieodpowiednia atmosfera w firmie.
W 2022 r. Kanał Sportowy zarobił "na czysto" 5,6 mln złotych, a rok później wypracował ponad pięć mln złotych zysku netto przy ponad 25 mln złotych przychodów ze sprzedaży.
6 września br. Kacper Sosnowski ze Sport.pl informował, że Tomasz Smokowski rozważa odejście z Kanału Sportowego. "Były dziennikarz Canal+ Sport czy Polsatu Sport myśli, by na dłużej odpocząć od mediów, a nie zmieniać miejsce działalności. Smokowski po intensywnym okresie wakacyjnym, czyli mistrzostwach Europy oraz igrzyskach olimpijskich, wziął urlop. Od miesiąca na Kanale Sportowym nie ma zatem treści z jego udziałem. Tak będzie też przez najbliższe tygodnie" - czytamy we wspomnianym artykule.
"Dziennikarz podpytywany przez nas o kwestię odejścia, przekazał, że jest na dłuższych wakacjach i nie chciał szerzej komentować sytuacji. Zasygnalizował, że sprawy dotyczące przyszłości omówi najpierw ze swoimi współpracownikami i kolegami z firmy, jak tylko wróci z urlopu" - dodaje Sosnowski. W poniedziałek oficjalnie potwierdziły się nasze informacje.
W poniedziałkowe popołudnie w Kanale Sportowym pojawił się film, w którym Smokowski ogłosił swoją decyzję o odejściu z projektu. - W związku z tym, że gdzieś w przestrzeni medialnej już od kilku dni krążą jakieś plotki "co się dzieje ze Smokowskim", "gdzie on jest", to chciałem Wam podziękować za to wszystko, przez co razem przeszliśmy tutaj na antenie. Tak, rzeczywiście stawiam kropkę w moim ostatnim rozdziale pracy w Kanale Sportowym - powiedział dziennikarz.
- Uznałem, że to jest najlepszy moment na to, żeby sobie zrobić dłuższą przerwę. Może definitywną, może nie. To się jeszcze okaże. Bardzo zaimponował mi trener Freiburga, Christian Streich, który w ubiegłym sezonie niezwalniany i nienaciskany przez nikogo przeszedł na sportową emeryturę, mówiąc coś w stylu "każdego rana budzę się i sprawdzam w lustrze, kogo tam widzę. Czy jest ten sam facet, który ma w oczach ten sam ogień i żar, co dzień wcześniej". Ja też uważam, że lepiej podziękować i ukłonić się nisko dzień za wcześnie, niż rok za późno - dodał Smokowski.
Na razie nie wiadomo, co stanie się z udziałami Smokowskiego w spółce Kanału Sportowego. Od momentu odejścia Stanowskiego Smokowski miał 22,5 proc., a więc tyle samo, co Michał Pol, Mateusz Borek oraz Maciej Wandzel. Pozostałe 10 proc. udziałów należy do Macieja Sawickiego, który jest prezesem spółki. Wygląda na to, że wkrótce ta zagadka powinna zostać rozwikłana.